Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

13 grudnia 2009

Ognisko 13.12.2009 r.

13.12.2009 r.

(Wybaczcie że dopiero dziś piszę o ognisku z piątku, ale wczoraj rodzice mnie zgonili.)

W piątek wieczorem na ognisku zebrała się niezła grupka osób. Po paru chwilach nudy zdecydowaliśmy się na opowiadanie.
Udział wzięły: Nay, Icee, Teq, Aldieb, ja (Neff), Ven oraz Glola. Oto treść naszego opka, z podziałem kto co pisał.


Był zimny i ponury wieczór. Wszyscy... No, prawie zebrali się na polanie. Atmosfera w stadzie była miła, każdy rozmawiał ze sobą. Inte ostatnia dołączyła do stada z wieścią, że widziała jakąś obcą grupkę wilków. W stadzie zapanował harmider, gdyż nikt nie wiedział kim są intruzi. Dlatego grupa wyruszyła aby to sprawdzić. Po pewnym czasie znalazła jakąś samotną wilczycę, która ryła nosem w ziemi, wrzeszcząc, że boli ją głowa... Zwierzęta postanowiły sprawdzić, o co jej chodzi. (xD) Z dziwną miną do wilczycy podeszła Ven i sprzedała jej kopa w d*** na pobudkę. Ta zawyła z bólu i zaczęła uciekać krzycząc: Nie nie ja nie chciałam! Tequilla pobiegła za wilczycą i złapała ją za kark, zaś reszta okrążyła je. Spytała:
 - O co ci chodzi?
Wilczyca popatrzyła na nich i mruknęła:
- Idą tu oni nas wyrżną...
Po czym wyrwała się i popędziła w las. Stado pobiegło za nią. Po chwili dały się słyszeć obce dźwięki, nikt nie wiedział co to, ale wszyscy biegli tam dalej. Od czasu do czasu między drzewami widać było ogon wilczycy. Glola nagle złapała za ten ogon. i... okazało się że to wąż! Glola poturlała się razem z nim, a wąż ją ukąsił. Wydarła się "AAAA!!" i zjadła węża. Wszyscy patrzyli się przez chwilę z niepokojem na Glolę, czy ten wąż jej nie zaszkodził, jednak wyglądało na to, że nic jej nie jest. Nef coś tam mruknęła, że to dziwne, że wilczyca zamieniła się w węża, jednak nikt na to nie zwrócił zbytnio uwagi, wyruszono dalej, choć nikt nie wiedział dokąd. Nagle Venus krzyknęła. Aldieb kątem oka zauważyła jakiś ciemny cień skaczący z zawrotną szybkością w naszą stronę. Był to olbrzymi wilk. Nie wiadomo z jakiej watahy. Był jakiś tak jakby zmutowany. Wskorzył na Venus, po czym uderzył Nay swoją potężną łapą z niewiarygodną siłą.. Nay poturlała się po śniegu, schowała się za małym śnieżnym pagórkiem i stamtąd spoglądała w bez ruchu na sytuację. Venus z dziką satysfakcją rozszarpała wilka. Krzyczała jeszcze coś w rodzaju "Gińcie strzałki!", czy coś takiego. Potem podbiegła do Nay i zaciągneła ją na bok by nikt jej nie zmiażdżył albo dobił. Tam przywołała medyka. Teq spojrzała na wilczyce z przerażeniem i spytała:
- Nic wam nie jest?
Ven odpowiedziała:
- Nay jest troche chora...
Zabrzmiało to dziwnie wiec niektórzy się roześmiali, zaś Al zadecydowała:
 - Zostańcie tu a my biegniemy dalej.
Biegły przez las i towarzyszyło im uczucie... uczucie czegoś ciemnego, obleśnego i złego. Nef, która biegła razem z Aldieb i resztą wyczuwała że dzieje się coś niedobrego. Po chwili zatrzymały się przerażone, widząc przed sobą wielgaśną czarną chmurę unoszącą się w powietrzu i zmierzającą w naszym kierunku. Teq coś tam mamrotała pod nosem. Wszyscy cofnęli się nieco. Chmura przypomniała coraz bardziej rozpełzającą się mgłę, wyciągającą swoje macki by wszystkich połknąć... Nagle Nef krzyknęła: Za Wami! Obróciłyśmy się z przerażeniem i ujrzałyśmy...

Tymczasem Venus podała Nayshy jakieś świnstwo, po którym było jej lepiej, ale mało nie zwymiotowała. Potem pobiegły w miarę szybko śladami innych. Nagle Nay ujrzała coś, co przypominało wielkiego kalmara, który kłuł jakby krwią. Wszyscy byli przerażeni, gdy w pewnym momencie jedna z obślizgłych macek złapała Inte. Teq skoczyła na jedną z macek co odrzuciło ja daleko. Kalmar trzymał Inte i coś do niej mówił, a Inte go jakby rozumiała. Kalaturn (bo tak na imię miał potwór) opluł wilczyce krwią i puszczając zakrwawioną Inte zniknął pod ziemią. Zaczęła ona sapać w naszą stronę:
 - On mówi że grozi nam wielkie niebezpieczeństwo...
Po czym wstała z obłędem w oczach i pobiegła w stronę polany krzycząc:
 - Ostrzegę innych!
Stado spojrzało na Inte znikającą wśród drzew. Stanęli, nie wiedząc co robić. Nagle zaszeleściły krzaki i wyszła z nich ta sama wilczyca co na początku. Neff patrzyła na nią dziwnym wzrokiem, zapewne coś wyczuwając.
 - O co tu chodzi? - spytałam nieznajomą. Ta uśmiechnęła się delikatnie, wręcz anielsko, jednak w jej oczach można było dostrzec diabelski błysk. Teq nagle się zachwiała i z przerażeniem w oczach osunęła się na ziemię, nie wydając z siebie nawet najcichszego dźwięku. Patrzyłyśmy na nią osłupiałe, a tymczasem biała wilczyca rozpłynęła się w powietrzu. Wszyscy spojrzeli na siebie nie wiedząc co się stało. Nay podeszła do Teq aby sprawdzić czy to coś poważnego, gdy ta nagle ockneła się i jak zaczarowana zaczęła przepowiadać przyszłość. Ven najwyraźniej pochłonęła panika. Rozglądała się to tu to tam i w końcu z wściekłością ruszyła w las.
- Złapię ją! - wrzasneła i tyle ją widziano. Cała  reszta spoglądała na siebie z irytacją. Teq rozpoczynała:
- Uciekajcie uciekajcie! Oni tu będą zabiją ognistego ptaka...
Zwierzęta popatrzyły na nią niepewnie.
 - Mówię wam, przybędą, zabiją jego i nas..
Ktoś z głupawą mina spytał:
 - Kogo?
Teq pokręciła głową:
 - Chodźcie! Musimy ich powstrzymać!
Zaświeciła na zielono i otoczyła grupkę barierą z mocy ziemi. Szli przez ciemny las skupieni w kupkę i trzęśli się z zimna, lecz Teq po wytworzeniu bariery otoczyła ich ciepłem.
Neff słuchała słów Teq ze zdziwieniem. Nagle dały się słyszeć jakieś wycia, wrzaski i śmiechy z polany. Aldieb wysłała Keiichi żeby sprawdził co to, po czym stała zmartwiona przez chwilę, zastanawiając się co robić dalej. Teq mówiła, że zabiją. Ale kto...?

Zwróciła głowę ku niej i z przerażeniem stwierdziła, że otaczają nas czarne cienie, błyskające czerwonymi ślepiami. "A ja myślałam, że już wszystko nas spotkało" -  przemknęło jej przez myśl. Nay popatrzyła na zamyśloną Al.
 - Al... co się dzieje?
 - Popatrz! -  kiwnęła głową w stronę jakichś ciemnych powłok.
 - Co to?  - zapytała Nay.
 - Cienie - odparła. Przerazające czerwone oczy łypały na nas złowrogo i cienie nagle zaczęły gwałtownie rosnąć.
 - To demony -  mruknęła do wilczyc Teq -  a raczej ich cienie. Cienie są groźniejsze od demonów... One są żądne krwi... Krwi wilków... Zabiją nas... Nas wszystkich - powiedziała, zaświeciła na zielono i osłoniła wilczyce powłoką, która odpychała wgryzające się w nią demony. Neferetti patrzyła zdumiona na to wszystko. Wyjęła jakiś kryształ i wyciągnęła przed siebie łapę z nim, pokazując go demonom. Gdy kryształ zaczął emitować jakieś zielone, jaskrawe światło, demony zaczęły krzyczeć, wyć i mimo prób ucieczki zostały przez niego wchłonięte. Aldieb patrzyła z uznaniem na Neff. Dzięki niej, nie będzie już z tymi stworami problemu. Jednak Teq stwierdziła dziwnym głosem, że to był dopiero początek, namiastka tego, z czym będzie trzeba musiał się zmierzyć. Venus, błyskając ślepiami powiedziała:
 - Nie możemy dopuścić, żeby te stworzenia wdarły się na tereny HOTN, musimy się ich pozbyć.
 - No nie wiem, raczej sama sobie nie poradzimy... - powiedziała z  zatroskaną miną Nay. W końcu ustalono, że Inte i Keii zdążą zwołać pomoc i ruszono dalej rozglądając się. Jęki wydobywające się z lasu kazały im przyspieszyć tępa, więc teraz już biegły, gdy nagle Nef zaczęło coś ciagnąć w dół. "Cholera" -  syknęła Teq i zaczęła to odpychać mocami. Po chwili się schowało lecz zaraz zaatakowało znowu. Neff czuła się wciągana, ale starała się z tego wydobyć. Znowu wyciągnęła jakiś kryształ i wykrzyczała jakieś zaklęcie w nieznanym im języku, a runy na jej grzbiecie zaświeciły się na kolor krwistoczerwony. To coś ją puściło i rzuciły się dalej biegiem, ale to nadal je goniło. Biegły jak najszybciej się dało, jednak osłabiona Nay zostawała w tyle. W tym czasie Teq i Neff próbowały się pozbyć nieznanego stworzenia. Nagle Naysha potknęła sie o korzeń, wpadając na Ven. Obie wylądowały na ziemi. Monstrum o spaczonym wyglądzie było tuż, tuż. Nagle Teq warknęła: "Biegnijcie dalej" i zahamowała ostro, po czym zaświeciła na zielono i z rykiem wskoczyła w paszce potwora, który wybuchł od środka. Osłabiona Teq wróciła do wilczyc. Nagle ziemia pod nimi zaczęła się trząść. Teq uspokoiła ją łagodnymi pulsami mocy, gdy ngle nienana czarna energia wydobyła się z niej..

Autor: Nefferetti