Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

13 grudnia 2008

..:: I Hymn HOTN ::..

Śmierci się nie lękam,
Chociaż mówią, że trzeba.
Nie ma dla mnie Boga,
Nie ma dla mnie Nieba.
Piekło jest na Ziemi.
Co noc,
I codziennie.
Gwiazdy nic nie widzą,
Świecą coraz ciemniej.

Ref.
Nadchodzi ciemność, nastaje mrok.
Twe serce pęka, ty robisz krok.
W kierunku bramy, w kierunku śmierci.
Tam nic już nie ma, tak umysł twierdzi.
Przekraczasz krawędź i czujesz,
jak świadomość twa gaśnie.
I Trafiasz Tu...
Komu nazwę stada przydano,
ten tęgich sił odżywia w sobie moce
i duszą trwa, wielokroć powołaną,
świecącą w ciemne noce...
Więc, choć świeży Jej grób,
opłakiwać nie Będziemy!
Powstanie z martwych na Stada czele
w nieśmiertelności królować Będzie Na Zawsze!

Smutki i radości. Cienie lat minionych,
Magiczny krąg stworzą, będą tańczyć ochoczo.
I ciemność, cisza, mrok. Cienie zataczają krąg...
Budzisz się. Widzisz to. Cienie zataczają krąg...
Cichutko podchodzą gdy zapada zmrok.
Cisza. Tylko Cienie przeszłości kroczą w mrok...
Gdy tylko Duchy Nocy swe gwiezdne oczy otworzą,
Cienie lat minionych magiczny krąg stworzą...

Ref.
Nadchodzi ciemność, nastaje mrok.
Twe serce pęka, ty robisz krok.
W kierunku bramy, w kierunku śmierci.
Tam nic już nie ma, tak umysł twierdzi.
Przekraczasz krawędź i czujesz,
jak świadomość twa gaśnie.
Czy koniec to, czy początek?
Dowiesz się, gdy stracisz wątek.
Komu nazwę stada przydano,
ten tęgich sił odżywia w sobie moce
i duszą trwa, wielokroć powołaną,
świecącą w ciemne noce...
Więc, choć świeży Jej grób,
opłakiwać nie Będziemy!
Powstanie z martwych na Stada czele
w nieśmiertelności królować Będzie Na Zawsze!

Zostań jednym z nas...


(Frag. by Midnight - http://kristo666.deviantart.com/)



[Aby nigdy nie został zapomniany]

4 września 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. X [Aldieb]

Ostateczna walka II

Autor: Aldieb

Dopiero co wróciłam. Nie wiedziałam co sie dzieje w stadzie, ani co z Wybrańcami i naszą misją. Postanowiłam się przejść, może przy okazji, kogoś spotkam. Spacerowałam sobie lekkim krokiem, byłam w świetnym humorze. Wszystko było takie piękneee.... Nagle padł na mnie ogromny cień, powiał mroźny wiatr. Spojrzałam w góre. I o mało nie zemdlałam z wrażenia, nade mną leciał ogromny smok! Wybiegłam na polanę, tam stali wszyscy wybrańcy.
- Co sie stało?! - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Nie czas na wyjaśnienia - odpowiedziała Misja - spójrz na niebo!
Spojrzałam i sie przeraziłam. Było tam mnóstwo gryfów, a na czele leciał smok.
- I co my teraz zrobimy? - spytałam bezradnie.
- No jak to co? Będziemy walczyć - odpowiedziała Glola z zapałem.
Popatrzyłam na nią dziwnym wzrokiem.
- Ja nie umiem walczyć.
Glola, chciała już mi odpowiedzieć, ale uciszyła nas Aquais.
- Cicho, nie czas teraz na gadanie.
- Mamy przecież swoje moce. - przypomniał nam Błysk
I nagle smok zionął ogniem. Ale nie celował w nas, trafił tuż przed nami. To było ostrzeżenie. Wszyscy napięli mięśnie, gotowi do odparcia ataku.



Wybrańcom nie udało się podołać misji.
Wandessa została porwana przez wielkiego smoka, z którym nie udało się wygrać walki.
Od jakiegoś czasu członkowie zastanawiali się jak dokończyć misję, aż pewnego dnia przybyła Magika.
Shesay, jest tą samą osobą co Aspeney, jednak As znajduje się drugiej stronie, jest już martwa…

13 sierpnia 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. IX [Naysha]

Ostateczna walka I

Autor: Naysha


...Rankiem wszyscy byli podenerwowani...
Ja Glola i Misja rozmawialiśmy przez cały dzień...
Wieczorem wszyscy postanowiliśmy ze spotkamy sie i omówimy strategie walki przy ognisku...tylko zastanawialiśmy sie co będzie z Misją..ona jest naznaczona...ale nie została wybrana...głowiliśmy sie nad tym ale nic z Tego...
W pewnym momencie wyszeptałam do Błyska...
-Ej..nie wiem czy to przeczucie...ale coś czuje że w te noc coś sie wydarzy..m..mo..może to teraz...może to teraz nadszedł ten czas...może nadeszła walka z gryfami...
-Wiesz..ja tez coś przeczuwam....Odpowiedział zmartwionym głosem..
-Ale na razie im nic nie mówmy..nie siejmy paniki w stadzie...uspokajałam go...
Po paru godzinnych negocjacjach wszyscy poszli do groty...
Wszyscy spali jak zabici oprócz mnie Gloli Błyska i Neyli...
Szeptaliśmy miedzy sobą...ze ta walka może sie skończyć tragicznie.. i pożegnaliśmy sie ze sobą na wszelki wypadek...(ci co nie spali xD)
W środku nocy zmorzył nas sen ale chcieliśmy czuwać...
W pewnym momencie Neyla coś spostrzegła...
-Co to jest..??!!
-Nie mam pojęcia..O.o...odpowiedziała Glola...
Było to dziwne światło które bardzo mocno emanowało z ciemnego lasu...
Ja z Błyskiem spojrzeliśmy na siebie i wykrztusiliśmy to ...
-Mieliśmy wam wcześniej powiedzieć ze coś czuliśmy ze to niedługo nastąpi...
Wtedy ledwo obudzona Aqua wydarła sie..
-Co sie dzieje ?! co nastąpi.. I co to za światło...?!
-Walka..! To ma być ostateczna walka... ! odparła Misja..
Obudziliśmy pozostałych wybrańców i poszliśmy w stronę światła wraz z Misją..
Nikt nie wiedział jak sie zachować...
Doszliśmy do tego światła..nie wiem jak je opisać...było bardzo dziwne (xD)
Stanęliśmy w kółko tyłam do siebie....obserwowaliśmy to co sie dzieje wokół
W pewnym momencie Misja wyszła z koła...jak by była w jakimś transie
Spojrzeliśmy w stronę odchodzącej wilczycy..Nagle zatrzymała sie..
chciałam podejść do niej ale coś mnie zatrzymało..
Coś z góry zabrało wilczyce..to był podmuch wiatru...
I wtedy urwał sie nam wszystkim film ocknęliśmy sie gdy Misja niepewnym krokiem podbiegła do nas krzycząc...Uważajcie!! Wojna sie zaczyna..!!
*wszyscy wstaliśmy i rozglądaliśmy sie wokół...widząc mnóstwo gryfów i ogromnego smoka...*

5 sierpnia 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. VIII [Glola]

Furia

Autor: Glola

Gdy szłam przez łąkę zobaczyłam śnieg.
Nie padał, był to kręg śniegu.
Jednak było coś nie tak...
Krew...
Całe litry krwi...
Łapy wilka i...
i jakiegoś wielkiego wilka...
Jego łapy były dwa razy większe od moich łap...
I ...
w ziemi...
nad tym...
duch!
to była Wandessa?
Tak!
Ale pochylała się nad kupą śniegu jakby się zastanawiając.
Podbiegłam do nich szybko.
-" Nie, to jeszcze nie czas "
- Ale na co? - odpowiedziałam na słowa Wandessy
- Na śmierć
Po tych słowach znikła
Podbiegłam do kupki śniegu.
To co tam zobaczyłam...
Misja?
Mało nie krzyknęłam
Miała coś na oku i była cała we krwi.
Nagle zjawili się Aqua Naysha i Rubin
Przez chwile coś mnie uderzyło
Czemu oni?
i czemu wybrańcy?
-Weźcie ją! - Krzyknęłam
Śnieg nagle zaczął padać
- Co tu sie stało? - Aqua
- Nie wiem! ale coś mi sie wydaje że jak jej nie weźmiesz to padnie! - Krzyczałam przez zęby.
czemu krzyczałam?
śnieg sprawiał że prawie nic nie było widać ani słychać.
Rubin i Naysha wzięli Misje, a Aqua pobiegła za nimi
gdy też pobiegłam zobaczyłam mgłę...
Nie widziałam ich
Tylko czarną sylwetkę.
Ktoś na mnie warczał.
Zaczęłam warczeć jak on.
Rzuciłam się, ugryzłam go w szyje.
odwdzięczył się tym samym.
Pobiegłam w stronę stada, ale on ugryzł mnie w ogon.
Żarliśmy się przez dobrą godzinę.
Kiedy on nagle ugryzł mnie w łapę przeszywając ją na wskroś.
Przeraźliwy skowyt uniósł się nad płachtą śniegu.
Wilk pokazał kły i zadrapał mi pazurem oko
Miałam teraz płaski pasek.
( CZytaliści BB... cośtam <xD> chyba O [To jest BBA ;) ] )
nagle moje oczy zaświeciły na czerwono.
Zaskowyczałam Ciszej.
Usłyszałam jak Rubin wyje do księżyca.
-Tak... to on!- powiedział jakiś gruby głos.
teraz Naysha wyła.
-To ona!- krzyknął głos, po czym usłyszałam przeraźliwy skowyt tego głosu.
Teraz rżenie Kony.
- To też ona -
Poczułam śliną energie....
Zawyłam do księżyca....
Widziałam wszystko w zwolnionym tempie.
- t...o.... o...n...a...-
krzyczał wilk ale ja słyszałam szept.
Życie nagle nabrało tempa.
Chciałam tylko walczyć...
Zabijać.
Zaatakowałam wilka po czym odgryzłam mu łape.
Uderzył mnie między żebrami.
Poczułam się normalnie.
- Tak, teraz jesteście naznaczeni... wybrańcy... uważajcie... ggryfy nadchodzą...-
Znów zwolnione tempo...
Potem zabiłam go.
Pobiegłam w strone przyjaciół bo mgła zeszła.
Rubin leżał we śniegu.
Misja stała na łapach.
Naysha nadal miała zielone oczy, a Aqua dobijała wilka znęcając się nad nim.
Aqua - Wiem co to jest - oczy po woli zmieniały kolor na niebieski jak zwykle
Rubin - To furia. Myślimy tylko o zabijaniu.
Ja - No... widziałam - spojrzałam na Kawałki wilka pod nogami Aquy
Naysha - Czyli znów "akcja - Wybrańcy" ma coś się dziać?
Ja - Mi powiedział że teraz zaatakują gryfy.
Misja skuliła uszy - czyli ja już nie jestem potrzebna?
Rubin - Jesteś! możesz nam towarzyszyć?
zobaczyłam iskry w jego oczach
Ja- spać mi się chce... chodźmy już
Wszyscy się zgodzili.
Nie czułam bólu.
Mimo rozszarmanej łapy i wielu blizn...
Jakby zagoiły się...
U innych też widziałam blizny
ale nikt nie skuczał...
Nawet Misja...

25 lipca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. VII [Misja]

Zemsta

Autor: Misja

Pognałam za czymś co szeleściło w krzakach i przemieszczało się z szybka prędkością… pobiegła za tym kimś …a to znikło… Gdzie jesteś *mruknęłam do siebie* byłam ja drzewa i wiatr… Poszłam dalej… poczułam dym biegłam w tą stronę… zobaczyłam ognisko. Psy przywiązane do drzew, porozsyłane rzeczy, naczynia, ubrania… Psy zaczęły szczekać i warczeć, odkręciłam się za mnie nikogo nie było, szczekały na mnie. Przy jakiś szmatach leżała dziwna postać, poruszyła się…
Wtedy odkręcił się i zrobił przerażoną, był zdziwiony, przerażony… wyczułam ze ogarnęła go panika kopną swojego kolegę ten wstał i podszedł do niego.
- Co.?
- Patrz…
- O! wilk
- Raczej wilczyca
- Sama?
- Nie wiem…
Rozejrzeli się pop lesie.
- Chyba sama.
- Sama, z pewnością-powiedział po jeszcze jednym obejrzeniu się wokół lasu.
- Bierzemy ją!
- Ok. ale powoli się poruszaj
- Wiesz… co ona ma na sierści?
- Co? To czerwone… chyba krew.
- Nie… ona nie jest ranna
- No… masz racje.
Byłam teraz przerażona, ogarnęła mnie panika. Nie wiem jak się poruszać jestem wilkiem 3 dni temu byłam koniem… i wiedziałam jak się poruszać-dudniło mi w myślach te słowa.
Podeszli do psów, widziałam jak zdejmują obrożę.
I co teraz Misja? Nic innego jak nie uciekać… chwila! To oni zamordowali moją matkę, to przez nich nie widziałam na oczy matki!
- Wrrrrrr….! - zagroziłam.
- Ja ci dam wrr…!- po tych słowach spuścił psa.
Czarny pies ruszył na mnie, stałam dalej. Rzucił się na mnie, machał tymi łapami mi przed oczami.
Wrrrr! Ciapnęłam go w bok, ten odwdzięczył się tym samym lecz w ogon bo zrobiłam unik (nie dokładny) Byłam zła na niego! Wystawiłam szeroko kły wyciągnęłam pazury i skoczyłam na wroga z taką szybkością i zamachem, iż ten stracił równowagę, upadł zapiszczał… odbiegłam.
Niestety byłam tak zajęta walką, że nie zauważyłam iż stałam parę metrów od tych dwóch. Wziął jakiś przyrząd i wymierzył we mnie. Ja niewiele myśląc zniknęłam za drzewem, po paru cichych przejściach z jednego na drugie drzewo byłam metr od ludzi. Wystawiłam szeroko kły, oczy zrobiły się czerwone, nie było już białek, sierść najeżyła mi się, wyciągnęłam pazury, po czym odwróciłam się i spojrzałam na nich. Ruszyłam szybko, ugryzłam jednego w nogę po czym skoczyłam na jego kolegę, ten upadł a ja ugryzłam go w szyje. Wrrrrrrrr! Obróciłam się i skoczyłam na drugiego, ten uderzył mnie nożem w bok. Zrobiłam z nim to samo co z tamtym. Zobaczyłam, że leżą. I nie wstaną już nigdy!!!

20 lipca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. VI [Glola]

Ludzie

Autor: Glola


Gdy szliśmy już chwile nagle strasznie zgłodniałam.
Gdy przeszłam sie kawałek w stronę polany, która znana była z obfitości jeleni.
Byłam już obok nich i zauważyłam że nie ma nikogo.
Zwykle pełna łączka była zupełnie pusta...
Zrozumiałam...
To była pułapka!
gdy szłam dalej przerażona, zauważyłam dwa jelenie, wyraźnie przebite kulą z pistoletu...
Teraz byłam już pewna...
Pobiegłam do przyjaciół .
-Nie! to pułapka! oni mają sztuczki! są już niedaleko stada! Poczułam to! tam nie ma ognia! to sam dym wytwarzany przez maszynę...-
- Co? nie krzycz! Spokojnie - powiedziała Aquais rozglądając sie.
- Eh... Wracamy? - Rubin był zrozpaczony.
Aldieb szybko uderzyła łapą w czoło.
- A nie wolicie lecieć?-
- Tak! - Krzyknęliśmy.
Ku mojemu zdziwieniu wszyscy unieśliśmy sie w górę, i poszybowaliśmy.
-Dlaczego Kona odkryła swoją moc dawno, a my nie?- Zapytałam
- Nie ma Kony Glola... Jest Aquais - Powiedziała Aquais z nutą ironii w głosie.
Byliśmy na miejscu.
- Tak... czułem, że to tu! - Powiedział Błysk.
Nagle zdało sie słyszeć
- A...
Jakby urwany krzyk.
Od razu poznałam głos...
- Alinoe! - Krzyknęłam...
Oddaliłam sie trochę od grupy, i podeszłam do krzaków.
Nagle ciężka lina padła mi na szyje.
Nie mogłam oddychać!
Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia jak posługiwać sie ogniem!
Błysk od razu poczuł że coś jest nie tak...
Po chwili Kona lodowatym spojrzeniem utopiła jednego z ludzi.
Reszta puszczając nas odbiegła w popłochu.
Urwał mi sie film...
...
Obudziłam sie parę godzin później
Lady cała wycieńczona ożywiała poharataną Alinoe.
Lwica obudziła sie wreszcie.
- Al, czemu za nami szłaś! - Krzyknęliśmy jednocześnie.
- Bo ja... ja chciałam być z wami... chciałam tak jak Wy...
Być wybrańcem stada...
- To było bardzo niebezpieczne!
...
Zapadła noc..
Było ciemno
- oni tu nie wrócą...-Powiedział znudzony Rubin
- Wrócą! zobaczysz...-Odrzekł Błysk
- Niech se wracają, ale ja idę spać! - Powiedziała ziewając Neyla.
Po tych słowach zamknęła oczy.
Rubin położył sie spać.
Reszta też, tylko ja ,Aquais i Błysk zostaliśmy na chodzie.
- Czuje że oni tu są-powiedział Błysk nasłuchując.
Aquais odeszła do mnie i Błysk, szepnęła coś na ucho, po czym położyliśmy sie spać.
Leżałam długo udając że śpię, jak Aquais i Błysk.
Nagle Alinoe zaświeciły sie ślepia.
Zamieniła sie w ćmę i podleciała do Błyska
-Śpij maleńki śpij...- Powiedziała
Ogier usnął!
a nasza umowa mówiła że nie śpimy!
Ćma zamieniła sie w nietoperza i ugryzła go w gardło.
- Hetemotoroszan! - Wykrzyknęłam energicznie wstając.
Nietoperz spłonął.
Z czterech kątów wybiegło dziesięciu ludzi.
-Hej! Pobudka! - Krzyczałyśmy z Koną, ale tylko Naysha wstała.
- Myślicie że nie spałyście? Reszta prześpi dobrze całą noc ! - Zaśmiał sie człowiek w niebieskim.
- Herszomon! - Naysha wykrzyknęła, ale człowiek w ostatniej chwili zamienił sie w demona lodu...
- Walka między mną, a tobą - Powiedział patrząc na Nayshe
Dwa stworzenia podeszły pod wodospad, ja Kona, i dziewięciu ludzi ruszyło za nimi.
Człowiek zamienił sie w czarnego smoka i zjadł konia
Koń we wnętrzu buzi smoka zamienił sie w muchę, wleciał mu do ucha i zamienił sie w smoka czerwonego.
Czarnemu smokowi rozniosło ucho, a ten przybrał postać Tyranozaura.
Czerwony smok zamienił sie w robaka, po to by przeciwnik zamieniony już w kurę uciekał przed Nayshą w postaci orła.
Kura zamieniła sie w tygrysa, i złapała rozpędzonego orła.
Żegnaj mała
Warknął.
Ale Naysha zamieniła sie w kobrę i ugryzła Tygrysa.
Ten umarł na miejscu.
Nie ukrywając szczęście przytuliłyśmy sie do siebie.
Pozostali ludzie rozmyli sie w proch...
Podbiegliśmy do reszty wybrańców i położyłyśmy sie spać.
Rano Błysk powiedział
- Oj... nie powinienem był ufać mojemu mylnemu uczuciu- Naysha, Aquais i ja spojrzałyśmy sie po sobie i przez ponad godzinę opowiadałyśmy jedna przez drugą.
-Heh... mamy odpoczynek xD-
Nagle zjawiła sie biała klacz
- Jestem z was dumna... Ale teraz ufajcie bardziej uczuciom, i czekajcie na następną przygodę...
-Kiedy ona będzie?
-Poczujecie.. - po tych słowach znikła, a my pobiegliśmy do stada.

13 lipca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada cz. V [Aquais]

Przygotowania

Autor: Aquais [dawna Kona]

Było już ciemno, jutro misja. Wszystkie zwierzęta poszły spać, tylko niektóre polowały, ale było ich mało. Nasza 8 wybrańców jednak nie spała, przygotowywała się do misji.
-Damy rade-powiedziałam patrząc na niektórych zmartwionych przyjaciół, zwłaszcza na Lady.-jak myślicie? Jesteśmy magią?
-Oczywiście, że tak...-powiedział Błysk
Popatrzyłam na niego dość zdziwiona
-Mylisz się, nie jesteśmy magią, magie można kontrolować, a władców nie da się kontrolować. Prawda, nie wszyscy jesteśmy czyjegoś władcami ale jednak wygramy, bo jesteśmy zgrani. -ziewnęłam bo już chciało mi się spać.
Jednak niektórzy zrobili kwaśne miny, byli ciągle zmartwieni.
-Mam nadzieje, że się nie mylisz Kono...-powiedziała Lady, położyła łeb na grzbiecie Błyska i zamknęła oczy. Błysk już spał.
Neyla popatrzyła na Rubina
-Czas spać-położyła się i zasnęła.
Rubin jednak nie zasnął, siedział w kole przy małym ognisku koło naszej nie śpiącej 5. Wszyscy patrzyli na ogień jakby widzieli co będzie, co będzie się działo. Może i tam coś zobaczyli ale po pół godziny zmartwiłam sie bo nikt nie patrzył nigdzie indziej niż na ogień. 
-Przestańcie już się tak w ten ogień patrzyć! Jutro musimy wstać! Misja nas czeka a wy patrzycie się w ten ogień i patrzycie! - mruknęłam po czym zgasiłam ogień a 4 patrzyogniów się wzdrygnęła i wstała po czym ułożyła sobie legowisko i zasnęła. Nie mogłam przez długi czas spać a kiedy zasnęłam miałam przedziwny sen. Coś do mnie mówiło Aquais(tak na niektórych stadach mam na imię).
-Miej na imie Aquais, to imie daje Ci szczęście a teraz szczęście dla Ciebie i dla twoich przyjaciół jest najważniejsze!
Tak trwało do rana, wierciłam sie i wierciłam, nie mogłam się obudzić, wrzeszczałam przez sen. W końcu Glola i Aldieb mnie obudziły. Wrzasnęłam i wstałam.
-Jestem Aquais - powiedziałam obojętnie, jakbym komuś mówiła jak mam na imię, tak jakbym od zawsze miała to imię.
-Co?! Przecież ty jesteś Kona.
-Nie! Teraz jestem Aquais! Aqua!- powiedziałam- Zjedliście? Musimy ruszyć na misje!
Wszyscy już byli najedzeni, przygotowani i nie bali się co sie stanie. Wandessa do nas podeszła, pożegnała się a my wyruszyliśmy...patrząc z oddali na stado...

7 lipca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada cz. IV [Aldieb]

Zebranie

Autor: Aldieb


Wciąż nie mogąc się pogodzić z tym że mam moc siedziałam w najgłębszym kącie swojej jaskini....no ale w końcu musiało to nastąpić...zgłodniałam. Wyczołgałam się z ukrycia i wyszłam na powierzchnie. Poszłam do lasu....miałam zamiar coś upolować...nagle dosłyszałam jakieś odgłos, ktoś się szamotał. Poszłam za tym odgłosem i doszłam do jaskini Gloli. Zobaczyłam ją już obudzoną,całą zlaną zimnym potem....
-Coś się stało?- zapytałam i podeszłam do niej.
Glola opowiedziała mi swój dziwny sen...
Ze zdenerwowania zaczęłam krążyć po jaskini, nie mogłam ustać w miejscu....w dodatku nie wiedziałam co robić....i nadal nie chciałam wierzyć że jestem Panią Powietrza....W końcu się poddałam...Skuliłam się na środku pomieszczenia i zapłakałam gorzko....i to już nie chodziło wyłącznie o tę sprawę....Glola próbowała mnie pocieszać, ale ja jakbym jej nie słyszała, ani nie czuła....Nagle przybiegła do nas Naysha i Lady...i wtedy się przebudziłam ze swojego dziwacznego odrętwienia...Spojrzałam na nie..Rzuciłam krótko
-Trzeba działać.-I już byłam daleko od jaskini zwołując wszystkich[pomagając sobie przy tym wiatrem^^]

1 lipca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada cz. III [Glola]

Pierwsza misja jutro

Autor: Glola


W nocy śniły mi sie różne dziwadła...
Byłam w ciemnym lesie...
Usłyszałam pisk...
Naokoło zapłonęły drzewa...
Uciekałam...
Wtedy zobaczyłam Nayshe i białą klacz...
- Ty Naysho, sama musisz znaleźć sobie moc... Musisz ją w sobie odkryć... To Ty poprowadzisz te akcje. Ja jestem wróżką z Kuli którą dała wam Lady Arina ... Mam obronić stado...-
Zwróciła sie do mnie
- Będzie trudno... Najpierw ludzie, potem orki (orki?) potem nimfy, gryfy i smok... To potrwa długo...-
Otworzyłam szeroko oczy...
Ludzie?
Orki? co to ORKI?
Nimfy?
GRYFY?
SMOK??????
Nie mogłam uwierzyć...
Nie zdołamy!
Jestem pewna że nie damy rady...
- Ludzie zaatakują jutro, ale nie są to zwykli ludzie...
Nie ufajcie nikomu!
Ci ludzie nie mogą sie zamienić tylko w żadną z was... -
Nie rozumiałam...
Zobaczyłam Rubina, podbiegłam do niego a on szybko zamienił sie w człowieka i zarzucił na moją szyje linę...
Obudziłam sie...
I zrozumiałam...

22 czerwca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. II [Neyla]

Pani Ziemi...?

Autor: Neyla


Ja!?
*stała zdziwiona na środku*
Ja jestem panią ziemi?
Panią ziemi?
Zawsze myślałam, że jestem panią ciemności...
A teraz okazuje sie ze jestem całkiem kim innym...
Ehhh...
- Ale co my mamy zrobić z tymi mocami?
*spytałam sie tajemniczej nieznajomej*
-Niedługo sie Wam przydadzą...
Nawet nie wiecie jak bardzo... -
Powiedziała.
- Przydać? Ktoś nas zaatakuje?
Spytała Aldieb.
- Przekonacie sie...
Dam Wam jedną rade.
Nie używajcie bez potrzeby swych mocy. Bo może zdarzyć sie cos nieprzewidywalnego. -
*po tych słowach zniknęła*
*zwierzęta spojrzały po sobie, nastało milczenie*
*wszyscy rozeszli się do swoich miejsc zamieszkania*

***
Następnego dnia wstałam ostatnia...
Wszyscy cos robili.
Tylko ja nie miałam nic do roboty.
Udałam sie na wzgórze do mojego ulubionego drzewa.
Siadłam sobie przy nim i odpoczywałam.
Nagle w oddali cos zobaczyłam.
"To chyba ludzie."
Pomyślałam, po czym pobiegłam do stada.

20 czerwca 2008

Wybrańcy, obrońcy stada, cz. I [Avonlea]

Przepowiednia

Autor: Avonlea[Glola]

Spałam sobie smacznie, pochrapując cichutko, śniły mi sie looody....
-Glola! Glola! -
Już się przymierzałam, aby przywalić tej bezczelnej osobie poduszką, gdy...zauważyłam, że aktualnie nie jestem w posiadaniu poduszki co niestety kolidowało z moim brutalnym planem.
Niechętnie otworzyłam najpierw jedno, a potem drugie oko. Pierwszym obiektem jaki zobaczyłam był łeb Błyska.
- Dobrze się czujesz? – spytał niepewnie.
- Czemu pytasz? Dobrze... - skłamałam , rozczesując włosy na pysku .
- Bo śpisz bardzo długo - odrzekł z zatroskaną miną
- Czy to źle? - warknęłam - Może źle się cz...- dopiero wtedy dotarło do mnie co powiedziałam
- Źle się czujesz? - spytał ogier , patrząc na mnie badawczo.
-Eeeem...Może...może źle się czupryna mi rozczesała?! - wymyśliłam szybko głupotę.
Dopiero wtedy zauważyłam, że Błysk patrzy mi prosto w oczy.
- Czyli..Nie ma sensu już kłamać - powiedziałam zamykając oczy.
"Cholera, on wie, że kłamię i się źle czuję!" zezłościła się w myślach.
- Taaa...Lepiej żebyś powiedziała nam prawdę. - powiedział cicho Błysk
- Dobra... Nic, całkowicie nic mi nie jest! - krzyknęłam z bolesnym uśmiechem, nie otwierając nadal oczu.
- Glola, nie kłam! - ryknął Lee
- A ty na mnie NIE KRZYCZ!!! - krzyknęłam
Spojrzał na mnie ze strachem.
- Tenten ... – usłyszałam dziewczyński głos.
Uspokoiłam się na chwilę. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że obok mnie siedzi Lady.
Zarumieniłam się i uświadomiłam sobie jaki żałosny widok przedstawiałam xD
Lady położyła mi rękę na ramieniu. 

- Gdzie jesteś ranna? - spytała cicho.
Prawie, że mimowolnie podniosłam łapę i ukazałam im długą, krwawiącą ranę ciągnącą się od łapy do barka. Błysk syknął cicho, a Lady patrzyła na ranę z niedowierzaniem
- Jak to się stało? - spytała trzymając mnie delikatnie za łapę.
- Na tej walce... - wyszeptała cicho.
- Czemu nam nie powiedziałaś? mówiłam Ci żebyś nie walczyła z tym lwem! - powiedział Błysk
- Bo... Bo nie chciałam być zawadą - wymruczałam przez łzy.
- To ... Lady... przemyj jej ranę i obandażuj.
- Już to zrobiłam –
Błysk uśmiechnął sie szczerze
- A może zrobimy awanturę temu głupiemu lwu?
- Nie! - Krzyknęłam mimowolnie ale oni byli już daleko...
Wtedy stało sie coś dziwnego...
Przed nimi stanął słup ognia...
Lady przypalił sie koniuszek skrzydła, gdy klacz syknęła z bólu rana zagoiła się.
Poczułam nagle niezwykłą chęć, by ktoś jeszcze tu był.
Nie wiem czemu...
Gdy tylko Błysk pomyślał o tym obok nas zjawili sie Rubin, Naysha, i Aldieb.
Naysha nie wiedząc co sie dzieje i czemu nagle tu jest chodziła w kółko zdziwiona.
Rubin stanął w jednym miejscy, a Al rozglądała sie .
Nagle ogień zgasł.
Na około stało sie niezwykle ciemno...
Nagle przygalopował biały koń.
-Tak...- mruknął - Wy, jesteście wybrańcami...
Kiedyś razem...
Potem rozłączeni, a dziś musicie spełnić przepowiednie...

Ogień...-
Po tych słowach całe moje ciało ( i naokoło niego ) zapłonęło..
Woda...-
a Po tych słowach nic sie nie działo...
Nagle z łąki przybiegła Kona...
Biała klacz spojrzała jej w oczy
Ziemia...-
Po tych słowach w grzywie Neyli wyrosły kwiaty
Powietrze...-
Wtedy Aldieb uniosła sie w powietrze...
Dar uzdrawiania...-
Lady uśmiechnęła sie i bez słowa podeszła i uzdrowiła ranę Gloli
Dar poruszania przedmiotów...-
Wtedy spore drzewo poniosło sie w górę, a między drzewem a Rubinem świeciło czerwone światełko
I Dar czytania w myślach...-
-Hej! Glola! Właśnie, że sie nadaje!
Krzyknął Błysk do Gloli, na co ta odrzekła tylko krótkie
- Acha -.o -
- Więc znacie już swoje moce...
Pierwsza wskazówka w Lesie Dusz...

17 czerwca 2008

SŚ jest jedno!

17 czerwca 2008


chciałam tylko napisać, że weidziałam to stado "Stado śmierci, na czele stada Orina, pani śmierci"
Więc zajmuje ten link,  by żadne stado nie moegło sie podszywać pod nasze SŚ!
To stado zmieniło adres
Musieliśmy!

Blog był zablokowany!!!
Ale już nasze stadko jest z nami :D
W każdym razie zapraszamy na HOTN

em...
to Tyle :)
Dziękuje Orinke za szybkie usunięcie "stada śmierci"

Dziękuje za uwage

(my którzy napisaliśmy to)



















Wielbiciele SŚ! (22:37)