Dzisiaj, czyli
w piątek, 13 grudnia
obchodzimy
6. rocznicę założenia Stada Śmierci
obecnie znanego pod nazwą Herd Of The Night.
Z tej okazji pragnę zachęcić wszystkich
do tego by napisali kilka słów od siebie na temat stada. Jak tu
trafiliście, co HOTN tak właściwie dla Was znaczy, jakie wspomnienia
łączą Was z tym miejscem.
Autor:
Aldieb
HOTN
Herd Of The Night
Nie... nie wychowałem się tu,
Nie... nie jestem starym bywalcem,
Nie... nie wprowadziłem wiele w historię stada.
Ale wiecie co?
Tak... chcę tu wychować swoje potomstwo, jeżeli się go doczekam,
Tak... chcę zostać nazwany "starym bywalcem", jeżeli stado przetrwa wystarczająco długo,
Tak... chcę tworzyć historię, historię Naszego stada, historię Dzieci Nocy.
Chcę.
Jestem z Wami lekko ponad rok. W porównaniu z długością istnienia stada
jestem gówniarzem. Każde stado ma swoją historię, jednak nie każde jest
bliskie mojemu sercu. Może uznacie to za dziwne. Moja rodzina przecież
żyje, przecież już o nich pamiętam. Dlaczego więc jestem tu? Powodów
jest wiele, jednak nie wszystkie chcę wymieniać:
Znalazłem tu istotę bardzo mi bliską, wyrozumiałą, przestrzegającą i doradzającą,
znalazłem starszą siostrę - Rakshę.
Znalazłem tu kompanów, istoty patrzące na to jaki jestem, nie kim jestem.
Właśnie tu wiele emocji przeżyłem na nowo, to tu doprowadził mnie los.
Wiem co to niechęć - budzi ją do mnie Kendal,
Wiem jak to jest "czuć coś więcej" - czuję to dzięki Dalii,
Wiem jak czasem ciężko kogoś tolerować - Pasożyt, tu więcej nie trzeba dodawać.
Wszystkie te rzeczy odkryłem tutaj, w Herd Of The Night, są inne, jedyne, wyjątkowe.
Wspomnienia?
Ha! Mimo niewielkiego stażu mam ich naprawdę sporo.
Nie wszystkie związane z moją osobą, ale te pomińmy.
Pamiętam jak wpadłem z Kayoko do jeziora, pękł pod nami lód, strasznie
się tym przejęła.
Pamiętam jak Kendala zdenerwowała moja wypowiedz na temat ludzi, hah, do dziś go to chyba trzyma.
Asmo, haha, pamiętam jego zagadkę, zboczeniec, jakby nie mógł od razu powiedzieć co to wibrator.
Wiecznie mógłbym wspominać pierwszą przechadzkę z Raksh, poszliśmy w góry, w sumie zwiedziliśmy spory fragment terenów.
Niby striptiz przed zawstydzoną Dalią czy wspólny lot z Nią na puszystych chmurach, wspinaczka na drzewo, urwisko...
Niezwykła zielona polana i ogniska. Tutejsze ogniska, spędzone Andrzejki z Al, nasze niekształtne figurki z wosku, przepychanki z Asmo.
Jest co wspominać.
Właśnie te wspomnienia są godne uwagi, właśnie one pozwalają mi walczyć z tymi, które prezentuje Pasożyt.
Nie jezioro, nie pękający lód, nie góry, nie wspinaczka, nie urwisko i nie polana... Nie to wspominam.
W pamięci chce zatrzymać wasze pyski, wasze twarze, gdyby nie one, nie było by czego wspominać.
Nie tereny, nie nazwa, nie liczba wrogów, ani nie liczba sojuszników, nie ... Nie to mnie obchodzi. Obchodzicie mnie Wy.
Moja rodzina.
Rzecz jasna... aby nie było tak słodko, wolę kiedy rodzina jest bardziej żywa. Kiedy wchodzę na polanę wolę czuć się jak na imprezie, nie cmentarzu.
Wolę z wami rozmawiać, nie wspominać rozmowy.
Oczywiście wolę też w was wierzyć niż trzymać urazę.
Uszy do góry!
Co do skróconej wersji: HOTN jest dla mnie domem, nie drugim, nie pierwszym. Jest po prostu domem.
Dzięki.
2 komentarze:
A więc.
A więc jako że w zasadzie dopiero dzisiaj jestem sobie w domu, to
napiszę dopiero dzisiaj. Uprzedzam, piszę z punktu widzenia autorki, nie
postaci.
HOTN. Jak trafiłam..? Pamiętam to jak dzisiaj - Molly Granger wraz z
inną postacią autorki Syriusza siedziały sobie na jednym z Hogwartów,
jeszcze za czasów polchat'u. Nie jestem pewna, czy akurat w tym momencie
byłyśmy tam obie, ale wiem, że zdarzało nam się tam często siedzieć
razem. W każdym razie... Zjawiła się Avonlea. Jako że za tamtych czasów
offtop był naprawdę powszechny, szybko musiała wyłapać, że jestem osobą
chętną na poznawanie innych tekstowych RPG. I Avonlea zaciągnęła mnie na
chat SŚ. Miałam wtedy postać o imieniu... Raksha! To były te piękne
czasy Wandessy/Vandessy (nigdy nie pamiętałam, czy przez W czy V, zawsze
źle pisałam..], Rubina, Neyli, Nayshy, Avonlei/Gloli. Szybko
dokończyłam tworzenie postaci, robiąc z mojej Rakshy rude wilczątko,
które przygarnęli Rubin i Neyla. Z Neylą raczej miałam słaby kontakt,
ale z Rubinem całkiem dobry. Nawet brata miałam - przygarnęli jakiegoś
źrebaka, jak mi się zdaje - ale nie było mi dane go poznać.
Później zniknęłam. Powody? Zepsuty komputer, nadszarpnięte relacje z
rodzicami i szkoła. Mimo że była to podstawówka, musiałam trochę więcej
czasu jej poświęcić.
Czym jest dla mnie HOTN? W zasadzie nie potrafię odpowiedzieć sobie na
to pytanie. Nie nazwę go domem, bo dom to realne miejsce, w którym czuję
się dobrze - czyli małe mieszkanko w bloku na wsi. Nie wiem, czy
szczerym będzie, jeśli powiem, że HOTN jest dla mnie jakoś super ważne.
Wydaje mi się nawet, że nie będzie to prawda. Ale HOTN oznacza dla mnie
początki relacji z najlepszymi ludźmi, jakich poznałam przez internet.
HOTN oznacza dla mnie też 'miejsce', do którego wciąż wracam i nie
jestem w stanie tak zupełnie na stałe odejść. HOTN to dla mnie coś, co
mimo wielu trudnych chwil ciągle trwa i - jak mi się zdaje - trwać
będzie jeszcze całkiem długo. :3
Autor:
Kire.
Kyrie.
Pamiętam jak pierwszy raz zawitałam tutaj jako Czikita, dośc irytująca
postac.. w sumie to tylko trzem osobom przypadła do gustu, może czterem.
W tym jednej osobie, którą chciałabym z tego miejsca bardzo pozdrowic,
jeśli to czytasz to wiedz, że znowu zapomniałam hasła do GG, wybacz c:
Wpadnij kiedyś na chata jeśli znajdziesz czas.
Wiele osób do których się przywiązałam po prostu odeszło, szkoła, praca,
rodzina. Powiem, że to wszystko doprowadziło do tego, że sama również
odeszłam. Miałam przerwę od rpg kiedy znów powróciłam do HOTN tym razem
jako Kendal, opętany piesio nie chcący przyznawac się do swojej rasy.
Nie traktuje to jako zwykłą grę, komputer - krótka odskocznia od szarej
rzeczywistości, nic z tych rzeczy. Mimo paru kłótni i to nie ważne, czy
między postaciami, autorami to jesteście wspaniałymi ludźmi. Szkoda
tylko, że nie miałam tyle szczęścia by poznac to stado od początku. 6
rocznica ? Wtedy, gdy wyście rozpalali pierwsze ognisko na polanie ja
zapewne siedziałam na explorerze grając w jakąś odmóżdżającą gierkę na
wyspie gier o ile w ogóle miałam wtedy internet (a pamiętam, że długo
się nim nie cieszyłam).
Trwajmy, po prostu trawajmy! Bo gdy inne stada, królestwa i watahy
upadają HOTN jest dalej i będzie dalej. Bo taka jest wola niewidzialnego
różowego jednorożca z kluską na rogu.
Kendziu dodaj coś od siebie ?
- Error wróć.
"Chciałbym, żeby moje życie miało w końcu jakiś sens.
Dlatego błagam - zróbcie ze mnie salami!
Wasz Osioł."
Autor:
Anonymous
Tam-da-dam.
Będę pisać jako autorka z czystej wygody.
Moje początki z rpg są trochę krótsze niż te Słonecznika, choć właśnie
to dzięki niej jestem taka, jaka jestem. Gdyby nie to, że wprowadziła
mnie w świat RPG, nigdy bym tu nie trafiła i możliwe, że była bym
całkowicie inną osobą. Dziękuję za to bardzo mocno.
Ale odbiegłam od tematu. Postać Syriusza miałam już wcześniej, gdyż moje
zafascynowanie postacią Syriusza Blacka sięga chyba od momentu, gdy
pierwszy raz pojawił się w książce o Harrym Potterze. Chciałam stworzyć
postać właśnie taką radosną, pełną życia i bądź, co bądź... Wrednego
kawalarza, casanovę i jeszcze pewnie wiele cech mniej lub bardziej
pozytywnych powinnam tu umieścić. Nie wiem czy mi się udało, bo w końcu
Syriusz przejął wiele moich cech.
Powód, dla którego tu jestem i dołączyłam pierwszy raz? Jest tak błahy,
że aż mnie śmieszy do tej pory. Otóż... Siedziałam sobie na chacie WOZ'u
[Wataha Ognistej Zorzy-należałam tam wcześniej.], pisałam ze
Słonecznikiem na gg i ona nagle do mnie, czy nie chcę zagrać jako
szczeniak. Że ona będzie tam moją siostrą i będę mieć jeszcze kilkoro
rodzeństwa. Weszła sobie Glola na chat, pogadałam z nią chwilę i
praktycznie od razu ją polubiłam, ale to nie był ten powód. Później
zrobiona konferencja na gg całego "rodzeństwa", Gloli i nie wiem czy
kogoś jeszcze. Coraz bardziej pomysł mi się podobał. I szczerze mówiąc
pewnie bym sobie z lenistwa odpuściła, gdyby nie fakt, że jakiś czas
wcześniej poznałam Jujka. No i go polubiłam i trochę mi się spodobał i
tak to jakoś wyszło xD" Powód najlepszy pod słońcem~! No, ale został
moim bratem i w sumie mamy dobry kontakt do tej pory, więc nie narzekam.
Nawet dzięki niemu, a może przez niego Ser jest homo. Miałam wielki
problem z faktem, że całkiem spora część dziewczyn z HOTN, lgnęło do
Sera, a ja nie umiałam sobie z tym poradzić. Starałam się nie dawać im
żadnych znaków ani nic, bo po prostu nigdy nie byłam w żadnym związku i
kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachowywać względem nich.
Otóż. HOTN jest najlepszym rpg, do którego trafiłam. Poznałam tu
najcudowniejszych ludzi, których uważam za przyjaciół. I wiem, że miewam
swoje skrajnie leniwe odruchy i zmulam nawet całymi miesiącami, ale
mimo tego myślę, że to miejsce jest moim domem. I nim pozostanie pewnie
już do końca. Nawet, jeśli kiedyś skończę z virtualem, nie zapomnę o
tym. Jesteście częścią mojego życia, którego się nie wyprę. Ba, nawet
nie będę chciała. Dlatego też za to również Wam dziękuję.
Jesteście najlepsi.
Serek.
Autor:
Małe, ale wredne.
Miriel.
Pierwszy dzień. Wieczór, jakieś trzy lata i dziewięć miesięcy temu.
Spotkanie, jedno z wielu, podczas których pośrodku polany płonęło
ognisko, a wilcze oraz kocie pyski śmiały się do siebie nawzajem.
Harmonia. Spokój. Poczucie, iż cała ta zgraja, pozornie rozbita po
różnych kątach i w cieniach drzew, jest swoistą rodziną.
Wspólne opowiadanie. Snucie historii o wilkach zombie, które udawały się
do pobliskiego miasta, by polować na ludzi; z czasem przeniosły swoje
siedlisko do sieci kanalizacji pod miastem. Któregoś razu dwie postacie
ze Stada Nocy zapuściły się w ciemną uliczkę pomiędzy domami. Jedna z
nich stała się kolacją dla wilczego zombie. Druga - z nieznanych
przyczyn, została przy życiu, a nawet trafiła do podziemi. W jednej ze
specjalnie stworzonych sal odbywała się zabawa. Masa zombie, wilków,
kotów i innych dziwnych stworzeń. Fontanna kisielu i galaretki. Światła.
Muzyka. FBI i cysterna z wódką - jedna postać potrącona przez pojazd.
Kosmita we wnętrzu któregoś z gości - opanował go, zabijał innych. Potem
kosmita zabił nosiciela, przeszedł do kogoś innego. A ta osoba
kulturalnie udała się do toalety, by wydalić złośliwca. Kosmita się nie
dał. Zabił, urósł i rozpiździł świat.
Ktoś biegał dookoła i zbierał zioła. Jakaś czarna magia. Luna i Team
siedzieli razem z boku. Aldieb obserwowała. Inni bawili się i
rozmawiali.
Na polanę wpada Yuichi. Mówi, że stało się nieszczęście. Że kogoś potrącił samochód. Jedzie do szpitala.
Atmosfera z przyjaznej stała się wręcz grobowa. A jednak czuć było
niezdefiniowaną bliżej więź między osoba na polanie. Jakby... rodzina.
Tak stwierdziła Miriel.
Na te słowa Team zareagował dość impulsywnie: kazał jej uciszyć się;
mówił, że stało się nieszczęście; nie czas na takie słowa; że nie jej
oceniać kim jest Stado Nocy. Luna starała się go uspokoić. Za to Miriel
wyszła.
Jakieś pół roku później, w sierpniu 2010 roku, na polanę zawitała
wadera. Szara z bandażami na łapach. Postanowiła spróbować jeszcze raz.
Tym razem przedstawiła się jako Naphill Farelle Naomi. I już została.
Tak po prostu.
Autor:
Naphill Naomi
Jak wszyscy to wszyscy.
HOTN. Definicja? Oddział dla zdrowo rypniętych ludzi i tyle.
Pamiętam czasy jak zaczynałam z RPG, pamiętam jak ta inna, bossu
Raksha mnie uczyła normalnej gry (lepiej nie wspominać jak wtedy grałam,
wciąż mi się przypomina jedno. "-Jak najlepiej unieruchomić pysk wilka?
-...kagańcem!" byłam głupim pokemonem, matulu). I KOLT kawałek mi się
wpisało w historię. W tym samym czasie jak tam byłam, zdarzało mi się
zaglądać na chat HOTN.
Piekło, rozróba i maksymalny nieogar. Takie się rzeczy tu działy, że
tego nie dało się ogarnać. Tylko czasami, jak jakoś się uspokajali, nie
detonowowali i nie było przy tym zaczarodziejskigo Worka. W sumie, ten
czas był takim jakby najpozytywniejszym, pozwalał się oderwać od
rzeczywistości.
Mało to ogarnięte i ogólnikowe, ale nie potrafię tego określić
jakbym chciała. Próbowałam odnaleźć się w HOTN kilka razy. Jako tygrys
szablastozębny wskrzeszony przez naukowców, jako
szczeniak-morderca-dracholich i w końcu jako Ćpun którym mi się tutaj
najbardziej gra podobała bodajże. I był jeszcze rąbnięty, nawiedzony
demonek nieokreślonego rodzaju o osobowościach z talii kart, Karte As,
tak bardzo ambitne. Pewnie były jeszcze jakieś inne postaci, ale mniej
ważne, których nie zapamiętałam z HOTN. Poznałam wielu wspaniałych ludzi
o których nie zapomnę, czy to pozytywnie czy negatywnie.
Raku, Baru, Alu, to praktycznie pewnie dzięki Wam istnieje
jeszcze HOTN bo ostatnimi czasy to Wy je ratujecie przed upadkiem. Niech
inne stada i blogi upadają po kilku miesiącach, my damy radę jeszcze
przez długi czas, no nie? c:
Ser, mutant z którym wiele mnie łączyło przez pewien czas.
Pomagało mi to to kilka razy, fajnie się z nim grało. Dużo dla mnie
znaczysz, mimo wszystko. A teraz to się nawet nie odezwie. :c
Naomi, pamiętam Cię z czasów jak nie potrafiłaś usiedzieć w
miejscu, wciąż latałaś, i byłaś główną rozrywajacą towarzystwo. A teraz
się zmieniłaś na bardziej ponuraka jeśli dobrze kojarzę. Dawno Cię nie
widziałam.
Kendal, często się kłócimy, nie możemy dojść do porozumienia
ale i tak się fajnie nam żyje, nie? Wiem, że nie, ale to nic. I tak Cię
lubię.
O reszcie się nie wypowiem bo ich nie pamiętam, nie znam lub nic o nich nie wiem, wybaczcie.
HOTN jest dla mnie drugim domem, wiele razy mi pomogło ogólnie sobą
jak nie potrafiłam sobie poradzić z problemami, tylko dlatego, że
mogłam pograć.
Uwielbiam Was ludzie i oby HOTN żyło jeszcze przez wiele lat. Oby
wciąż było wielka rodziną dostępną dla wszystkich i oby doszlo kilku
nowych członków którzy by je ożywili.
Przy okazji, wszystkiego najlepszego z okazji świąt i Wesołych Świąt i Nowego Roku.
Wiem, że nie zrobiłam praktycznie
nic dla stada i moje zdanie niewiele znaczy ale chciałam sie
wypowiedzieć, bo jak wszyscy to wszyscy, ale nie mnie oceniać innych.
a przy okazji, weź ktoś zrób zaczarodziejskie coś i wywal z miłosnych Sera i Asmo, dziękuję.
Autor:
Asmodeusz
Hm...
Nie ma to jak kreatywne rozpoczęcie posta, tak, wiem, wybaczcie mi
to, ale inaczej rozpocząć go nie mogłam, czyt. nic lepszego nie
wymyśliłam. Wypowiem się jako autorka, bo tak mi po prostu łatwiej.
HOTN - nie jest moim pierwszym blogiem grupowym, ale przez ten rok
spędzony tutaj już stał mi się bardzo bliski. Wy również, bo przecież to
autorzy tworzą tę niezwykłą społeczność, atmosferę, która mnie urzekła.
Trafiłam tutaj całkiem przypadkiem i taka jest prawda. Kiedy mój
pierwszy blog grupowy - gdzie udzielałam się jeszcze jako Nyks - upadł
po, bodajże, około dwóch latach mojego tam urzędowania właściwie od
samego początku jego istnienia, szukałam innego, by się móc zapisać,
znów stworzyć postać, wczuć się w nią i grać. Dłuuugo nie mogłam
takowego znaleźć, pomijając parę innych epizodów, aż pewnego razu
kliknęłam w link prowadzący tutaj i stwierdziłam, czemu nie? Pojęcie
stada, grania zwierzęciem, było mi całkiem obce, ale magia już nie, więc
się zapisałam - nie żałuję tego ani troszkę. Troszkę się obawiałam, czy
dam radę się wpasować - HOTN ma długi staż, wiele z Was się już znało, a
ja byłabym "tą nową", jednak za bardzo chciałam dołączyć, by
przeszkodziły mi te myśli. Rakshasha powstała właściwie samoistnie, już
moje wcześniejsze postaci nosiły takie imię, i mocno się z nią
związałam. Pamiętam jak ktoś mnie mylił z inną Rakshą, która kiedyś tu
była - trochę się czułam tym zmieszana, bo, jak już wspominałam, HOTN
istnieje już bardzo długo i wydawało mi się, jakbym była "nie na
miejscu." Teraz się już wkręciłam i cieszę się niezmiernie, że mogłam
Was poznać.
Baru, Asmo, Syriusz, Dalia, Aldieb, Error oraz Kayoko, Seth
- których już tu nie ma - wszyscy, mniej lub bardziej, staliście się mi
bliscy, chociaż znam właściwie tylko wasze postaci. Pamiętam niemal
każde nasze granie na czacie, imprezy, polowania, ogniska, zwykłe
wieczory, rozmowy, nawet czasem spięcia. Górskie wycieczki z Baru, mym braciszkiem kochanym, rozmowy i czasem wygłupy z Asmo na czacie, pogawędki z Syriuszem, lot oraz zabawa z żywiołami z Dalią, misję moją i Alu, imprezę organizowaną przez Error, wzięcie na powietrzną wycieczkę Kayoko, moja ciekawość i rozmowy z Sethem
- jest tych wspomnień wiele więcej, ale z tego głównie Was pamiętam.
Możliwe, że zachowywałam, zachowuję się, nieco sztywno, jednak musicie
mi to wybaczyć, ale tutaj akurat ta moja strona zwykle się ujawnia -
utożsamiam się z Rakshą, taka prawda, dlatego nie chcę się z nią żegnać
jeszcze baardzo długo. Jest to pewna obietnica z mej strony...
Mam nadzieję, że HOTN będzie trwać, póki my ciągle o nim pamiętamy i
nawet jeśli zdarzają się przestoje w aktywności, to blog za każdym
razem ożyje na nowo.
Wszystkim Wam chciałabym jeszcze życzyć
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, by okazał się on jeszcze
lepszy, niż ten przemijający.
Dziękuję.
Autor:
Raksha Morte