Znów jesteś ze mną,
chociaż jesteś tu przez chwilę
to na pewno się spóźniłaś
w tyle miejsc.
Tylko Twoich miejsc.
Miała być. Miała, no właśnie. Przepraszała, tak bardzo przepraszała,
że Jej nie było. Znowu zniknie? Czarny basior siedział wpatrzony w
gwiazdy. Obserwował je czerwonymi ślepiami i rozmyślał. Miała być, a Jej
nie ma. Westchnął cicho i rozejrzał się z iskierką nadziei po okolicy.
Wzruszył ramionami i wstał, zniknął za drzewami.
Kiedyś pewnie by tęsknił, wyczekiwał godzinami, albo poszedł
sprawdzić, czy nie siedzi w domu. Teraz? Teraz coraz częściej zapomina
co to tęsknota. Chyba powoli przyswaja się z tylko chwilowym
partnerstwem. Może nawet trochę mu to pasuje. Ma wolne, strasznie dużo
wolnego. Praktycznie jest wolny. Na jego pysku maluje się zadziorny
uśmiech. To już tydzień, tydzień od odwiedzin w mieście. Pasożyt zaczyna
szeptać, podpowiadać... tylko, że... tym razem te podpowiedzi pasują
czarnemu basiorowi.
- Mówiła, że nie jesteśmy podobni, że nigdy nie będę jak Ty - wyszeptał
Baru. Rozmawiał z Pasożytem, jednak każdy normalny powiedziałby, że po
prostu gada do siebie. - Mówiła też, że będzie, a Jej nie było - dodał
po chwili i zagryzł zęby. Sam już nie wiedział czy to jego myśli, czy
też Pasożyta. Bez chwili namysłu przybrał postać jakszy i ruszył w
stronę miasta.
Zatrzymaj się przez chwilę,
zanim wszystko nie zginie,
zanim wszystko zabijesz!
Ona mówiła, ale on też mówił. Mówił, że się postara, że wytrzyma dłużej
niż zwykle. Ona skłamała, więc i on skłamie. Chłopak zacisnął pięści. W
środku cały buzował, fiołkowe oczy rozglądały się po ciemnych ulicach.
Polował... Na szczęście był środek tygodnia, mało kto pojawiłby się o
tej porze na ulicy. Na nieszczęście, ktoś jednak postanowił się pojawić.
Wysoka dziewczyna, oparta o jedną ze ścian budynku. Trzęsła się lekko i
dopalała papierosa. Co chwilę podciągała nosem, chyba płakała. Baru
uśmiechnął się pod nosem, włożył dłonie w swoją luźną, niebieską bluzę i
ruszył w Jej stronę. Kiedy był blisko dziewczyna gwałtownie podniosła
wzrok. Miała śliczne niebieskie oczy. Teraz wyraźnie było widać, że
płakała. Chłopak zatrzymał się na chwilę. Przecież praktycznie jest
wolny...
- Wszystko dobrze? - zapytał zerkając na dziewczynę niby ukradkiem. Znowu grał, tym razem jednak nie po to by zabić.
- Tak ku*wa, płaczę i palę to ścierwo, bo jest zajebiście... -
odburknęła dziewczyna i przetarła oczy. Ta odpowiedź nieco zbiła go z
tropu, jednak wyczuł, że nie była szczera. Dla normalnego człowieka
byłoby jasne, że użyła sarkazmu, ale to przecież był Baru. Podszedł obok
Niej i oparł się o ścianę bez słowa. Powoli zjechał do ziemi i
ostatecznie przykucnął. Milczeli. Mimo to chłopak wyraźnie czuł, że
dziewczyna dziwnie na niego patrzy, później już tylko zerkała. Spaliła
papierosa i naśladując go również przykucnęła.
- Jesteś jakimś aniołem stróżem? - zapytała i patrzyła na niego, już mniej zapłakanymi, oczyma. Uśmiechnął się do Niej ciepło.
- A przydałby Ci się taki? - uśmiechnął się zadziornie. Zrobiła to samo.
- Mógłby być przydatny... - wyszeptała trochę niepewnie. Chłopak przysunął swoją twarz do Jej.
- W takim razie jestem... - też wyszeptał. - Chodź - chwycił Ją za rękę
i pomógł wstać, ruszył wzdłuż ulicy. Dziewczyna pozwoliła sobie pomóc i
o dziwo, niechętnie odkleiła się od dłoni chłopaka.
- Gdzie idziemy? - zapytała doganiając go.
- Do waszej pocieszyczalni - Baru zaśmiał się lekko i spojrzał na
dziewczynę. - Jak Ci na imię? - zapytał. Ona zatrzymała się i zmierzyła
go wyraźnie wzrokiem.
- Jestem Lena - odpowiedziała. - A ty?
- Mów mi stróżu - chłopak uśmiechnął się tajemniczo i puścił Jej oko. Zarumieniła się wyraźnie i znowu ruszyła za nim.
Siedzieli w jakimś barze, chłopak kupił piwo, dziewczynie jak i sobie.
Pili spokojnie, Lena wyżalała się, jednak on po prostu kiwał głową i
udawał, że słucha. Zdążyła już zapytać o oczy i różne inne pierdoły.
Miała 18 lat, więc chociaż Jej picie było legalne. W pewnym momencie
zagryzła dolną wargę i położyła dłoń na udzie chłopaka. Spojrzała mu
prosto w oczy.
- Ciekawe, zawsze mi mówili, że to ja mam niewiarygodne oczy... -
uśmiechnęła się i uwodzicielsko zatrzepała rzęsami. Chłopak uśmiechnął
się pod nosem.
- Bo masz, ja po prostu mam jeszcze bardziej niewiarygodne - uśmiech nie
znikał z jego twarzy. Dziewczyna wstała i przysunęła się bardzo blisko,
chwyciła zamek jego bluzy i zjeżdżała to w górę, to w dół. Siedzieli na
wysokich taboretach, więc nie miała z tym najmniejszego problemu.
- Cały jesteś taki niewiarygodny? - wyszeptała mu do ucha i znowu
umieściła dłoń na udzie, po wewnętrznej stronie. Nie spodziewał się, że
będzie aż tak otwarta, nie po jednym piwie. On nawet nie wypił połowy,
pamiętał jeszcze imprezę z HOLS i na razie na brak alkoholu nie
cierpiał.
- Nie mnie o to pytać - przyglądał się cyrkom młodej, bawił go trochę
Jej sposób dobierania się, a nawet używane przy tym słownictwo czy
gesty, starał się jednak zachować powagę.
- A kogo? Twojej dziewczyny? - zapytała - Pokaż mi tylko gdzie ona
jest, a ja... - ble ble ble. Nic już nie usłyszał. "Twojej dziewczyny"
cały czas brzmiało mu w uszach. Zastygł, jego serce, jego stan. Serce
biło normalnie, nie był nawet podniecony. Nie czuł niczego
nadzwyczajnego. Zupełnie inaczej niż przy Białej. Nagle złapał dłoń
dziewczyny i zepchnął ze swojego uda.
- Widzę, że dużo Ci nie trzeba, chyba już nawet wiem dlaczego płakałaś i
wiesz co? Nawet nie jest mi Ciebie żal - dodał bezceremonialnie, jakby
gadali o tym, co mieli na obiad. Wstał i po prostu wyszedł. Zostawił
Lenę w nie małym zdziwieniu, zostawił Ją samą, z pustym kuflem piwa i
szeroko otwartymi oczyma. Ruszył do lasu. Ba, on do niego wbiegł.
Zatrzymał się dopiero przy domu Dalii. Powoli podszedł do okna
sypialni. Spała. Uśmiechnął się błogo i położył dłoń na szybie. Co z
tego, że Jej nie było, co z tego, że tak rzadko Ją widzi? Przecież i tak
cały czas jest przy nim, jak nie ciałem to duchem. On przy Niej jest
zawsze, a więc i Ona jest przy nim. Chłopak wyzwał się w myślach.
- Co ty idioto byś zrobił... - wycisnął przez zaciśnięte zęby. Zaraz
jednak zbliżył się do drzwi domu i cicho do niego wszedł. Tak samo cicho
wtargnął do pokoju i pod pierzynę dziewczyny. Wtulił się w Jej ciepłe
ciało.
- Kocham Cię - usłyszał Jej niewyraźny bełkot.
- Ja Ciebie też - wyszeptał i z ulgą zamknął oczy.
A teraz, kiedy przy mnie śpisz
wybaczam wszystkie te nie najlepsze chwile i dni
dotykam twoich rąk...
Wiem, że już jutro daleko będziesz stąd.
[Natchło mnie ^^]
[Natchło mnie ^^]
tekst - De mono "Znów jesteś ze mną"