Misja wypełniona I
Autor: Aldieb
Stałam nieco z boku, w głowie miałam mętlik, nie byłam wstanie zebrać myśli. Podeszła do mnie Szera, nadal nieco oszołomiona tym, czego przed chwilą była świadkiem.
- Co się tam działo? - spytała słabym głosem.
Opowiedziałam jej w skrócie co widzieliśmy i co usłyszeliśmy od Wandessy.
- Czyli mamy się zmierzyć ze smokiem... - mruknęła na moje słowa[to mrrukanie już do niej przylgnęło xD]
- Na to wygląda.
Gdy już się wszyscy nieco otrząsnęli z ostatnich wydarzeń, Naysha znalazła w miarę 'przytulną' jak na to miejsce polankę i zarządziła że tam odpoczniemy, przed wyruszeniem w dalszą drogę. Jednak nikt nie miał ochoty na sen. Siedliśmy w kręgu przy ledwo tlącym się ognisku, ogrzewając się nawzajem swoimi ciałami. Ja położyłam się opierając się barkiem o Nay.
- To co teraz zrobimy? - spytała milcząca do tej pory Eleuzis.
- Trzeba będzie zabić tego smoka - szepnęła Naysha, zastanawiałam się czy wspominała to samo co ja...
Lady Killer podniosła głowę. Jednak odezwała się Goldi.
- Ale gdzie go możemy znaleźć?
Przemknęło mi przez myśl że ona wcale nie chciałaby go znaleźć?
- Na pewno nie tu. - odezwała się Shesay - to jest Kraina Duchów, a z tego co słyszałam ten smok nie jest duchem.
- To prawda. Dzisiaj odpocznijmy, jutro o świcie spróbujemy się stąd wydostać. Do tego czasu może ktoś coś wymyśli.
- Taaak.Świetny pooomyyyyysł. - ziewnęła Szera - już mi się oczy zaczęły same zamykać.
Nie wytrzymując parsknęłam śmiechem. Zadziwiające jak ona to robi, że utrzymuje taką pogodę ducha. Lady uśmiechnęła się pod nosem, pewnie wyczytała z moich myśli co było przyczyną mojego śmiechu.
Następnego dnia [przynajmniej tak nam się wydawało, bo panował tu ciągły półmrok] wyruszyliśmy od razu w drogę, jednak tak samo jak wcześniej z brakiem pomysłów. Po jakiejś godzinie w końcu wyszliśmy z ponurej krainy. Słońce stało już wysoko na niebie, światło raziło odzwyczajone oczy.
Poszliśmy w stronę odległych gór nad którymi zbierały się ciemne chmury. Nay na czele ze skupionym wyrazem pyska, ja z Szerą za nią, dalej Lady i Skaza, potem dwie klacze i na końcu zamyślona Goldi.
Nagle przystanęłam i parsknęłam śmiechem. Lady pokręciła tylko głową, Nay odwróciła się, a Szera spytała.
- O co chodzi?
- Nie, nic. Tak tylko sobie pomyślałam, że musimy dziwacznie wyglądać. - Odpowiedziałam nadal chichocząc. - Gepardzica, 2 klacze, jedna niebieska i skrzydlata, druga chyba można ująć półmartwa, 3 wilczyce, z czego jedna fioletowa, potwór - wyszczerzyłam się do Lady - i mały szczeniak.
W tym momencie Lady podniosła gwałtownie głowę i rozejrzała się pilnie czegoś wypatrując. Spojrzałyśmy na nią z niepokojem, jednak nie otrzymałyśmy wytłumaczenia, Lady nic nie rzekłszy zerwała się i pobiegła w stronę Goldi, która nie wiedzieć dlaczego, była znacznie oddalona. Pierwsza zrozumiała co się dzieje Shesay.
- Nie ma Skazy!
Podbiegłyśmy do dziewczyn.
- Szłam na końcu i obserwowałam Rose, zdawało mi się że coś usłyszałam, więc przystanęłam, kiedy się odwróciłam jej już nie było!
Rozglądałyśmy się dookoła. Cofnąć się nie mogła, wyprzedzić też nie, ktoś by zauważył. Naprawo było kilka pagórku, a na lewo widniał las.
- Może będą jakieś ślady... - powiedziała Shesay.
- O ile ich jeszcze nie zatarliśmy - mruknęłam.
-Proponuję, żeby jedna osoba sprawdziła czy są jakieś tropy. - powiedziała Nay - Skaza nie mogła przecież odbiec daleko.
Przytaknęliśmy.
- Niech Lady idzie, ona jest najlepsza w te klocki - powiedziała Szera.
Lady krążyła przez jakiś czas z nosem przy ziemi, gdy skończyła, oznajmiła nam.
-Odłączyła się nagle. Pobiegła w stronę lasu.
Nie musieliśmy się nawet naradzać. Ruszyliśmy za Lady, która stała się chwilowo naszym przewodnikiem. Koło niej szły Naysha i Goldi. Cicho rozmawiały między sobą. Zagłębiłyśmy się między drzewa. Lady przyśpieszyła, musiała coś wyczuć. Nagle znalazłyśmy się na wielkiej polanie. Niedaleko nas na głazie siedziała Skaza Rose wpatrując się w coś ze skupieniem. Gdy nas spostrzegła na jej pyszczku zagościł wielki uśmiech. Zeskoczyła z kamienia i podbiegła do nas. Po wybuchu wielkiej radości usiedliśmy w kółko, a Rose zaczęła opowiadać.
-Straaaasznie mi się nudziło i nagle zobaczyłam takiego ślicznego motylka! Nie myśląc wiele pobiegłam za nim, pomyślałam sobie, że nic się nie stanie jeśli trochę za nim pobiegam, nawet nie zauważyłam kiedy wbiegłam las, a już byłam na polanie i wtedy sobie przypomniałam, ja tu kiedyś już byłam! Tą ścieżką - wskazała łapą - uciekałam kiedyś przed czymś strasznym, ale nie mam pojęcia co to było.
Popatrzyliśmy po sobie.
- Wygląda na to, że właśnie wskazałaś nam drogę do smoka. - powiedziała z uśmiechem Goldi.
-Zmierzcha już - rzekła Naysha patrząc w niebo - straciliśmy trochę czasu, ale może teraz z właściwą drogą uda nam się to nadrobić. I nie wiem jak wy, ale ja bym tu została na nocleg.
Nie będąc w stanie zasnąć poszłam się przejść po lesie, jednak nie oddalałam się zbytnio.
- Trzeba będzie zabić tego smoka - szepnęła Naysha, zastanawiałam się czy wspominała to samo co ja...
Lady Killer podniosła głowę. Jednak odezwała się Goldi.
- Ale gdzie go możemy znaleźć?
Przemknęło mi przez myśl że ona wcale nie chciałaby go znaleźć?
- Na pewno nie tu. - odezwała się Shesay - to jest Kraina Duchów, a z tego co słyszałam ten smok nie jest duchem.
- To prawda. Dzisiaj odpocznijmy, jutro o świcie spróbujemy się stąd wydostać. Do tego czasu może ktoś coś wymyśli.
- Taaak.Świetny pooomyyyyysł. - ziewnęła Szera - już mi się oczy zaczęły same zamykać.
Nie wytrzymując parsknęłam śmiechem. Zadziwiające jak ona to robi, że utrzymuje taką pogodę ducha. Lady uśmiechnęła się pod nosem, pewnie wyczytała z moich myśli co było przyczyną mojego śmiechu.
Następnego dnia [przynajmniej tak nam się wydawało, bo panował tu ciągły półmrok] wyruszyliśmy od razu w drogę, jednak tak samo jak wcześniej z brakiem pomysłów. Po jakiejś godzinie w końcu wyszliśmy z ponurej krainy. Słońce stało już wysoko na niebie, światło raziło odzwyczajone oczy.
Poszliśmy w stronę odległych gór nad którymi zbierały się ciemne chmury. Nay na czele ze skupionym wyrazem pyska, ja z Szerą za nią, dalej Lady i Skaza, potem dwie klacze i na końcu zamyślona Goldi.
Nagle przystanęłam i parsknęłam śmiechem. Lady pokręciła tylko głową, Nay odwróciła się, a Szera spytała.
- O co chodzi?
- Nie, nic. Tak tylko sobie pomyślałam, że musimy dziwacznie wyglądać. - Odpowiedziałam nadal chichocząc. - Gepardzica, 2 klacze, jedna niebieska i skrzydlata, druga chyba można ująć półmartwa, 3 wilczyce, z czego jedna fioletowa, potwór - wyszczerzyłam się do Lady - i mały szczeniak.
W tym momencie Lady podniosła gwałtownie głowę i rozejrzała się pilnie czegoś wypatrując. Spojrzałyśmy na nią z niepokojem, jednak nie otrzymałyśmy wytłumaczenia, Lady nic nie rzekłszy zerwała się i pobiegła w stronę Goldi, która nie wiedzieć dlaczego, była znacznie oddalona. Pierwsza zrozumiała co się dzieje Shesay.
- Nie ma Skazy!
Podbiegłyśmy do dziewczyn.
- Szłam na końcu i obserwowałam Rose, zdawało mi się że coś usłyszałam, więc przystanęłam, kiedy się odwróciłam jej już nie było!
Rozglądałyśmy się dookoła. Cofnąć się nie mogła, wyprzedzić też nie, ktoś by zauważył. Naprawo było kilka pagórku, a na lewo widniał las.
- Może będą jakieś ślady... - powiedziała Shesay.
- O ile ich jeszcze nie zatarliśmy - mruknęłam.
-Proponuję, żeby jedna osoba sprawdziła czy są jakieś tropy. - powiedziała Nay - Skaza nie mogła przecież odbiec daleko.
Przytaknęliśmy.
- Niech Lady idzie, ona jest najlepsza w te klocki - powiedziała Szera.
Lady krążyła przez jakiś czas z nosem przy ziemi, gdy skończyła, oznajmiła nam.
-Odłączyła się nagle. Pobiegła w stronę lasu.
Nie musieliśmy się nawet naradzać. Ruszyliśmy za Lady, która stała się chwilowo naszym przewodnikiem. Koło niej szły Naysha i Goldi. Cicho rozmawiały między sobą. Zagłębiłyśmy się między drzewa. Lady przyśpieszyła, musiała coś wyczuć. Nagle znalazłyśmy się na wielkiej polanie. Niedaleko nas na głazie siedziała Skaza Rose wpatrując się w coś ze skupieniem. Gdy nas spostrzegła na jej pyszczku zagościł wielki uśmiech. Zeskoczyła z kamienia i podbiegła do nas. Po wybuchu wielkiej radości usiedliśmy w kółko, a Rose zaczęła opowiadać.
-Straaaasznie mi się nudziło i nagle zobaczyłam takiego ślicznego motylka! Nie myśląc wiele pobiegłam za nim, pomyślałam sobie, że nic się nie stanie jeśli trochę za nim pobiegam, nawet nie zauważyłam kiedy wbiegłam las, a już byłam na polanie i wtedy sobie przypomniałam, ja tu kiedyś już byłam! Tą ścieżką - wskazała łapą - uciekałam kiedyś przed czymś strasznym, ale nie mam pojęcia co to było.
Popatrzyliśmy po sobie.
- Wygląda na to, że właśnie wskazałaś nam drogę do smoka. - powiedziała z uśmiechem Goldi.
-Zmierzcha już - rzekła Naysha patrząc w niebo - straciliśmy trochę czasu, ale może teraz z właściwą drogą uda nam się to nadrobić. I nie wiem jak wy, ale ja bym tu została na nocleg.
Nie będąc w stanie zasnąć poszłam się przejść po lesie, jednak nie oddalałam się zbytnio.
Nagle podeszła do mnie wielka lisica.
- Aldieb. Wiesz o czym chcę porozmawiać?
- Nie wiem. I nie wiem kim jesteś.
- Jestem Glola.
- Czyli tak jak myślałam?
-Posłuchaj!
- Słucham uważnie - usiadłam.
Rozmawiałyśmy jakieś pół godziny, o wielu sprawach, jednak nagle lisica powiedziała, że musi iść i że się spotkamy następnego dnia.
Tak też i było. Następnego wieczoru, również oddaliłam się trochę w las. Glola siedziała na drzewie przyglądając mi się.
- hmm? hej.
- hej.
Tym razem rozmawiałyśmy o mniej formalnych sprawach, zdążyłyśmy przełamać już dzielącą nas barierę. Nagle zaświtał mi w głowie pewien pomysł.
-Przyprowadzę Nayshę!
Na te słowa oczy Gloli zabłysły z radości. Wróciłam do obozowiska, nie było jeszcze całkiem ciemno, więc bez trudu znalazłam Nayshę. Była razem z Szerą.
- Masz coś na nosie Nay! - powiedziała krztusząc się ze śmiechu gepardzica.
- Aaa ! Gdzie?! Szera! - wołała Nay wymachując łapami i próbując strzepnąć z nosa niewidzialnego wroga xD
-Ekhmmm?
Popatrzyły na mnie zdezorientowane, wyrwałam je z ich głupawki, no cóż, zemszczą się. Nay będzie się musiała zemścić innym razem? [xD]
- Chodź! - chwyciłam Nay za łapę i odciągnęłam na bok.
- Haha. Nie uwierzysz z kim zaraz będziesz gadać!
- Z Glolą? - spytała z chytrą minką.
Szczęka mi opadła.
- A ty skąd wiedziałaś?
- Tak się domyśliłam. - odpowiedziała cała uchachana xD
- A ja chciałam zrobić niespodziankę.
- No dobra, chodźmy!
- Aldieb. Wiesz o czym chcę porozmawiać?
- Nie wiem. I nie wiem kim jesteś.
- Jestem Glola.
- Czyli tak jak myślałam?
-Posłuchaj!
- Słucham uważnie - usiadłam.
Rozmawiałyśmy jakieś pół godziny, o wielu sprawach, jednak nagle lisica powiedziała, że musi iść i że się spotkamy następnego dnia.
Tak też i było. Następnego wieczoru, również oddaliłam się trochę w las. Glola siedziała na drzewie przyglądając mi się.
- hmm? hej.
- hej.
Tym razem rozmawiałyśmy o mniej formalnych sprawach, zdążyłyśmy przełamać już dzielącą nas barierę. Nagle zaświtał mi w głowie pewien pomysł.
-Przyprowadzę Nayshę!
Na te słowa oczy Gloli zabłysły z radości. Wróciłam do obozowiska, nie było jeszcze całkiem ciemno, więc bez trudu znalazłam Nayshę. Była razem z Szerą.
- Masz coś na nosie Nay! - powiedziała krztusząc się ze śmiechu gepardzica.
- Aaa ! Gdzie?! Szera! - wołała Nay wymachując łapami i próbując strzepnąć z nosa niewidzialnego wroga xD
-Ekhmmm?
Popatrzyły na mnie zdezorientowane, wyrwałam je z ich głupawki, no cóż, zemszczą się. Nay będzie się musiała zemścić innym razem? [xD]
- Chodź! - chwyciłam Nay za łapę i odciągnęłam na bok.
- Haha. Nie uwierzysz z kim zaraz będziesz gadać!
- Z Glolą? - spytała z chytrą minką.
Szczęka mi opadła.
- A ty skąd wiedziałaś?
- Tak się domyśliłam. - odpowiedziała cała uchachana xD
- A ja chciałam zrobić niespodziankę.
- No dobra, chodźmy!