Sad night, the weeper of starwind sky
Take me where the shimmering lights are fading out
Take me where the shimmering lights are fading out
Through the shadows of hate and through the fires of grace
I followed the voice in the night, beautiful as black sky,
But nothing I found
My thoughts are captured by the magical chants
Of the spirits, but I cannot see them with these dead eyes
Lost I am in these dismal streams
Lost I am forever in my life
✦✦✦
Zszargana, rozerwana, splątane nici istnienia. Kotłujące się Cienie, chaos i niewiedza. Wypluła ją Głębia, otchłań piekielna, czy może raczej Nie-Świat, poza czasem, poza życiem, tam gdzie niczyja stopa się pałęta, a dusza nie ostanie. Nie miała imienia więc własne przybrała, siedem nazw na każdą myśl potwora - Zjawa, Ogień, Wiatr, Trucizna, Cień, Śmierć i nadzieją Dusza. Nie miała ciała, więc własne stworzyła, utkała z mroku i powietrza to, co z przed życia znała. Poprzednie wcielenie jak zza mgły pamiętała, jak historia, legenda, dawno temu przekazana. Na egzystencję skazana, bez uczuć, bez serca, a jednak nie sama - z towarzyszką zesłana; ze zdrajcą, mordercą.
✦✦✦
- Przepowiedziano to - że stado na tych terenach będzie trwać wieki, póki Ogień co jasno płonie nie wygaśnie. I stało się. Nawet gdy wszyscy zwątpili, starczyła jedna iskra w duszy, by ocalić to co pozostało. - Mówiłam, plotąc słowa z prawd, które na zawsze we mnie osiadły, przesiąkły jak woda glebę przenika, stojąc na skarpie, na wzgórzu, skąd rozpościerały się widoki na rozległe połacie lasów i łąk, na góry i rzeki, na to co kiedyś zwałam Domem.
- I rzecze to ta, która jako pierwsza zwątpiła. - Uszu dobiegł ochrypły głos, pierwej on, nim koścista sylwetka zmory z nicości się wyłoniła. Zbliżała się na wychudłych kończynach, czarnymi sztyletami pazurów mierzwiąc trawę i glebę. Nie dane mi było ukryć się przed jej osobą, związane byłyśmy po koniec czasu, obarczone nienawiści kajdanami. Ujrzałam jak paszczę wygina, szydercze echo śmiechu. - "Powstanie z martwych, na Stada czele w nieśmiertelności królować będzie na zawsze!" - Zaintonowała, z pogardą wypluwając słowa pieśni, która innej tyczyła się postaci, a teraz z ust Demona - obraza w moją stronę wymierzona.
- Bluźnisz. Zamilknij już. - Warknęłam zimno, ostrzegawczo błyskając żółcią kłów, łypiąc ognistymi ślepiami. - Po co się zjawiasz, jeśli Cię nie przyzwano?
- Wracasz i czaisz się jak intruz, jak obcy. I po tym wszystkim co Cię spotkało! - Nie zważała, nie słuchała, kontynuowała nie bacząc na znaki, protesty. - I lądujesz tu, jak kundel na smyczy, wracając, jak inni, jakby Was wszystkich łańcuchem przykuto! - Smagała bezlitośnie nienawiści słowami. Co ta suka wyprawiała, myślałam. Czego chce, co tym razem zdruzgotać próbuje. Co innego natomiast wypowiedziałam.
- Nic Ci do tego gdzie zmierzam, gdzie chodzę. - Wstałam, jeżąc się cała, smoliste smugi oplatały ciało, drgały, gotowe do pracy, mordu, ataku.
- Ale tak... Tęsknisz za tym, prawda? - Wycharczała, wydając przy tym śmiech obrzydliwej poczwary. - Jak Cię traktowali. Byłaś szanowana, respektowana, każdy liczył się z Twoim zdaniem. Ale teraz? Nie jesteś już tam potrzebna. Za kogo oni Cię tam uważają? Za zdrajczynię, która opuściła stado, rodzinę. Jesteś tam nikim. - Śliski głos Demona wwiercał się siłą w moje uszy, raniąc dotkliwie zszargane cienie uczuć jakie jeszcze we mnie tkwiły, ukryte głęboko w mym jestestwie. - Porzuciłaś córkę, przyjaciół. Poddałaś się, jak zwykły śmieć! Och tak, w tym jesteś doskonała, w uciekaniu przed problemami, uciekaniu przed życiem. - Tyrada nie ustawała, wylewając kolejne jadowite słowa, podjudzając mój ból i gniew. Nie dałam Jej już dłużej cieszyć się chwilą. Z moich trzewi wydobył się ryk, potoczył się przez głuszę z mocą huraganu. Nie byłam już tym słabym stworzeniem, wątłą wilczycą, która dawała sobą pomiatać. Potężna łapa spadła na ciało Demonicy, z łatwością powalając jej kościstą sylwetkę, przygwożdżając do ziemi z siłą tonowych gór. Obniżyłam paszczę łypiąc płomiennymi ślepiami prosto w czarne odmęty demonicznego spojrzenia. Nie wiele różniłam się teraz od niej, sama będąc istnieniem utkanym z Wiatru i Cieni.
- Nic nie wiesz. - Syknęłam, filtrując zmrużonymi oczyma Samicę, nie zważając na rozwarty w karykaturalnym uśmiechu pysk, pełen czarnych, ociekających lepką śliną kłów. - Myślisz, że o to dbam? - Zaśmiałam się zimno, wyginając paszczękę w pogardliwym grymasie. - Mów dalej, Potworo, na nic Ci się to zda. Jesteś niczym więcej niż kulą u nogi, milcz więc jak Ci przykazano.
Wygięła się, wymknęła, w jednej sekundzie zniknęła spod mych łap, tylko smuga się ostała, gdy piekielna zmora w Międzyświat uciekła. Nie byłam dłużna, skoczyłam za nią, czerń za bielą, goniąc niby za śmiercią. Nie było nikogo kto by nadążył za nami oczami, poza świat realny, w inne wymiary, gdy błądząc między znanym i nieznanym gryzły nasze szczęki, pazury rozszarpywały. Nie pierwsza, nie ostatnia była to rozgrywka. Nienawiść i oddanie w naszym związku się przeplatały, wpierw zabić, potem pomóc i tak przemiennie, nigdy nie dając wytchnienia. Tak nasze życie przebiegało, a może raczej klątwa, kara, anatema?
✦✦✦
Nie czekałam, nie patrzyłam jak zwierzyną zapełni się polana. Wiedziałam, że ogień płonie wysoko, nowi goście się pojawiają, wiedziałam że Puszcza ożywa, wraz z wiosną w kolejny etap wkraczając. Daleko mi jednak do nich. Czym byłam? Koszmarą, zjawą, zaledwie duchem, wspomnieniem. Po dawnym życiu nic nie zostało, nic więcej niż cichy zew nostalgii. Kroczyłam bezwiednie, jak niegdyś Szara - projekcja astralna, bez ciała, przemierzała puste tereny z zamkniętymi ślepiami, przez kanion szeroki dzielący niczyje i Nasze, a teraz Wasze. Sunąc leniwie, cienistymi smugami oplatana, zniżałam się dalej, między pionowe ściany. Ku skalnej wyrwie, tunelu tajemnym, zapomnianym i nieodwiedzanym wyjściu podziemnym. Niezauważona, jakby mnie nie było. Nic się nie zmieniło. Nie wiedzą - nie ma. Wniosek? Brak istnienia.
✦✦✦
__________________________________________________________________
Zamieszczam; jestem, czuwam, choć mnie nie ma.
Rozważam. Myślę. Wrócić? Nie?
Głupie pytanie.
Cokolwiek dobrego z tego wyniknie? Pewnie nie.
Chwila słabości. Nostalgia, wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz