Gryfy
Autor: Gold Fire
Nie było jej przez kilka dni.Czuła że nie chce opuszczać tego miejsca, ale było to jedynym sposobem.
Po kilku dniach biegu w samotności, miała tego już zupełnie dosyć, ale wiedziała że innego sposobu nie ma.
Wreszcie dobiegła do ciemnej jaskini, gdzie spoczywała wielka klacz, a cztery anioły ją przytulały.
Zadyszana dobiegła do klaczy, a anioły zamieniły się w wampiry.
Nieco przestraszona stanęła dęba i chciała uciekać, lecz Magika wstała, i wydała z siebie dźwięk , który Goldi usłyszała jako cichy pisk, anioły odpisknęły i zniknęły.
-Dlaczego uważasz że muszę dać jej szansę?- Zapytała Magika.
Nieco zdziwiona tym że pegaz odgadł jej prośbę, trochę ją zatkało, więc stała bez ruchu.
-Ja wiem wszystko- Odpowiedziała na jej zadane w głowie pytanie klacz
-E... To znaczy...- Otrząsnęła się trochę- Musisz dać Rose szansę, czuję że ona będzie grała ważną rolę w tej akcji, a przecież brakuje Nam jednej osoby.
-Co proponujesz? Nie jest wystarczająco dojrzała. Nie widzę w Twoich oczach, czy wiesz to...- wielka klacz przełknęła ślinę- Wiesz?- Zapytała.
-Wiem...- Goldi spuściła wzrok
-I chcesz ją narażać?-
-Tak... bez niej nie damy rady...-
-Ehh... Goldi, posłuchaj, jeśli ona weźmie udział w Tej misji, będziesz musiała zapłacić za to wielką cenę...-
-Jestem gotowa-
-Więc dobrze, zastąpi ona Rubina...- Skrzydlata klacz zagryzła wargę- A teraz już idź, bo się spóźnicie-
...
Gdy dobiegłam do stada zauważyła że COŚ się stało.
Dopiero po chwili zauważyłam, że atmosfera jest bardzo smutna, i zauważyłam też wielkiego trupa po środku stada.
Gdy podeszła bliżej zauważyła znamię na policzku klaczy.
-A... Aspeney?-
W oczach stanęły jej łzy.
Odbiegła.
Chciała być sama.
sama spędziła noc, i dzień. Czuła że As jest z nią, czuła że jest obok niej.
-Wiedziałaś że tak będzie... Prawda?-
Zapytała powietrza.
W odpowiedzi liście leżące przed nią zawirowały na wietrze.
Odwróciła głowę kryjąc łzy.
Była pewna że czas leci, że trzeba to zrobić jak najszybciej.
Wbiegła na teren stada, i zwołała wybrańców.
Powiedziała im że Rose idzie z nimi, i że muszą już ruszać.
Gdy chcieli biec, Aldieb stwierdziła że lepiej zrobią lecąc.
-Ale jak my ich znajdziemy?- zapytała nieco zdezorientowana Naysha patrząc jak Rose robi piruety ciesząc się lotem.
-Wyczuje ich myśli- Jak zwykle beznamiętnie rzekła Lady, jednak widać było że dopiero teraz na to wpadła. Zamknęła oczy
-A misja się uda czy nie? czy te gryfy są groźne? a ten tuńczyk był dobry. Kurde, pobrudziło mi się kopyto. Czy na pewno panuje nad tym powietrzem? Jaaaak tu wysooooko. spać mi się chcę.-
po czym otworzyła je wykrzywiając twarz.
-Kurde! Nie wytrzymam! Przestańcie wszyscy myśleć!- Lady złapała się za głowę, dobrze wiedziała że nikt tu oprócz niej nie umie nie myśleć. Postanowiła postarać się, i jednak dać radę wyłapać częstotliwość myśli gryfów. Udało się. Usłyszała myśli gryfów, jednak nie brzmiały one zbyt miło. Gryfy myślały tylko o mięsie. Były bardzo głodne.
Nagle Naysha dostała przekaz.
- Do gryfów podejdą cztery osoby.
Rose, Goldi, Lady i ... Shesay nie żyje, więc ja muszę dostać jej moc, więc ja pójdę.-
Nay dotknęła czoła Aldieb, po czym na oddzielnej chmurce poleciały prosto do gryfów.
-Musicie robić to, co Wam powiem. to jedyna szansa.- oczy Nay były białe, a jej ciało promieniowało na czerwono. dolecieli do pagórka, z którego widać było przełęcz śmierci.
-Zrobimy to tak. Goldi pójdzie jako przynęta. poślę ją. Lady usłyszy gdy gryfy będą myśleć tylko o zjedzeniu GF, wtedy poślemy tam Skazę, a ta będąc blisko gryfa wyrwie mu pióro na odległość.
Ja z Lady przelecimy w tedy na drugą stronę.
Przebiegnijcie w tę stronę,i skoczcie wtedy na naszą chmurę- powiedziała do Goldi i Skazy.
-Ale...- chciała protestować Gold, ale Nay spojrzała tylko w jej stronę białymi oczyma.
Gdy płynęły chmurą w stronę gryfów, obie wiedziały że może to być ich ostatnia chwila
w życiu.
-Heh, to wyrywaj szybko- uśmiechnęła się Gold.
Bez zastanowienia wbiegła na środek kółka gryfów.
Wszystkie zaczęły syczeć, i prychać.
Największy złapał Goldi i podniósł.
Zakrakał głośno i rozdarł klaczy nogę.
krew trysnęła z rany, na co wszystkie zaczęły głośno krakać.
-Ten trzymający Gold! Rose, ten trzymający Gold!- usłyszała Skaza w swojej głowie.
Nie mogła skupić myśli.
Bezmyślnie wbiegła i zaczęła gryźć alphe gryfów w nogę.
Wszystkie zaczęły się śmiać, po czym jeden z nich złapał małą za nogę.
Wtedy Goldi dostała Furii (CBO, chicken, backon, onion. e.. znaczy CBA xD kurde, głodna jestem [to jest BBA <<”] ) Zdawało jej się że jest wielka, ogromna...
Odgryzła trzymającą ją łapę, nagle stało się jej... więcej...
rozszarpała... rozszarpały gryfa trzymającego małą, po czym jeszcze dwa inne, a ostatni spadł w przepaść. Myślała tylko o zabijaniu... o smaku krwi...
gdy wszystkie były martwe jej skronie nadal drgały...
krew ciekła z pyska wraz ze śliną.
-Goldi!- krzyknęła mała- Goldi! ty... jak tylko twoje oczy zmieniły kolor zamieniłaś się... w wilka- nieco przerażony szczeniak przytulił się bez obawy do wilczycy we krwi.
-Przynajmniej nie potrzebujemy już piór. Wszystkie martwe.
Przed Goldi stał wielki wilk, podszedł do niej i włożył jejna szyję talizman.
-Od tej chwili, jestem częścią Ciebie o Pani.
Ja, Tarvain wielki, będę Twoim demonem. udało Ci się, wyzwoliłaś mnie. mogę też pomóc Ci w opiece, i zastąpić ojca Twojej córce.- wskazał na Skaze.
-Tak Rose... jestem twoją matką.-wilczyca przytuliła szczeniaka-No, to pierwsza misja wykonana. Dziękuje Ci Tarvainie.- A Tobie Skazo mogę powiedzieć... tylko że... kiedyś miałam faceta, ale ten zdradził mnie okrutnie... naprawdę go kochałam.... i urodziłam dziecko... byłaś wtedy taka malutka... - pogładziła wilczka po pysku- Niedawno uświadomiłam sobie, że gdy odkładałam Cie w krzakach, przy stadzie wilków, które miały się Tobą zaopiekować, zadrapałaś się o gałąź ostrokrzewu- wskazała na małą rankę pod pachą małej
Naysha z Lady przyleciały na obłoku, zdziwiły się tym co zobaczyły, Wilczyca, wilk i Skaza, na istnym cmentarzu gryfów.
Po wytłumaczeniu sprawy reszty wybrańców, powróciły do stada pogrzebać Aspeney, i poczekać na Magikę w celu dostania następnej misji.
(Autorka pomyliła się, ponieważ to nie Shesay zginęła, lecz Black Hollow)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz