Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

1 listopada 2009

Ludzie, Cz. 1 [Venus]

Listopad 2009 rok
"Ludzie" - Opowiadanie stadne.

Spoczywając na płycie kamiennej jaskini.
- To wydawało się zbyt proste... - Wysyczałam przez zęby.
- Eee ? - Ciemne oczy szczura skierowały sie w stronę jeziora.
- Nie nic mówie do siebie... Podaj mi rybe hmm ? - Uśmiechnełam sie.
Dunaj z respektem powędrował w kąt jaskini gdzie wczoraj leżała sterta ryb.
- Niestety wszystkie skonsumowane - Jego rozbawienie stawało się irytujące.
- No więc udam się do jeziora - Zadecydowałam.
- Ale... - mały gryzoń chciał dyskutować.
- Nie koniec kropka ! - Podniosłam głos.
W jednej sekundzie wybiegłam przed jaskinie starając się biec niezauważona. jednak co ja mogłam sobie myśleć że przebiegając w południe przez wioskę ludzi nikt nie zauważy czerwone plamy która biegnie O.o. Zaraz odczułam na sobie wzrok gapiów. Na szczęście moje męki nie trwały długo. Stając na krawędzi błyszczącej tafli starałam się wypatrzeć zdobycz. Zgrabnym ruchem skoczyłam do jeziora. Cichy plusk przerwał cisze. Ognista sylwetka z sykiem zanurzyła się pod powierzchnie. Rozszerzyłam powieki starając się zlokalizować łup. Bul bul bul. Powietrze kończyło się w płucach a w brzuchu burczy. Kolorowe elfy starały skusić mnie do przypatrzenia się hipnotyzującym koralowcom. Coś mi sie nie podobało. Po kij w wodzie słodkiej koralowce ? Jednak czasu było mało a głodna znaczy wściekła. Lodowata woda paraliżowała ogniste ciało. To wbrew nauce bym mogła zanurzać sie w niebiańskim strumieniu. Jednak pokusa łowów była zbyt wielka. Ostatnie płomyki gasły. Moje ciało bezwładnie zaczęło opadać na dno. Z irytacją zaczęłam machać łapami. Dopływałam do granicy wody z lądem. Na pysku rozkwitał uśmiech satysfakcji że mi sie udało. Przerażona spojrzałam jednak że coś trzyma mnie za tylną łapę. Ostatni bąbelek wydobył się z mojego pyska. Szarpałam kopałam i gniewnie wydostałam się na brzeg plując wodą. Otrzepałam sie zniesmaczona i spojrzałam w stronę zbiornika. Jaskrawy materiał został na mojej łapie.Grr oderwałam materiał rozszarpując na drobinki. Ludzie...byłam zagrożona. Ile sił w łapach starałam sie odbiec od stada. Jednak ciągle przeczuwałam za sobą czyjąś obecność. Opadnięta z sił zatrzymałam sie.
-Czego Chcesz !? - Zawołałam niezdolna do walki w środku lasu.
W odpowiedzi dostałam tylko szum drzew. Nie mogłam opanować strachu który teraz obezwładnił logiczne myślenie. Wiedziałam że teraz z człowiekiem nie mam szans. Nie mogłam wracać. To było zbyt ryzykowne. Po prostu ... Umrzeć ? Nie nie teraz gdy czułam że życie nabiera sens. Co za ironia losu. Co za beznadzieja. Jaskrawy błysk zawitał przed oczyma wilczycy.
- No prosze prosze - Usłyszałam śmiech.
Odebrało mi mowę. Przede mną stał człowiek z wielkim łukiem w dłoni.
- Czego chcesz ? - Starałam sie byc opanowana co średnio mi wychodziło.
- Powiedzmy... że chce sie zabawić - Jego mina przypominała minę kota na pustyni -.-"
- A może być... Chowanego ? - Zachichotałam jak Hiena.
- A może raczej w berka ? - Uśmiechną sie idiotycznie.
- Najpierw może porozmawiajmy zboczeńcu? - zaproponowałam.
- Prosze prosze pierwszy raz widzę by Venus zniżyła sie do rozmowy z "obiadem:" - Mruknął gniewnie.
- Kim czym jesteś skąd znasz moje imię ? - Obrzuciłam go pytaniami.
- Jestem niższą formą. Człowiekiem. Od długiego czasu prowadzę badania nad waszym stadem. A raczej obserwuje pewnego wilka - jego melodyjny głos zabrzmiał mi w uszach.
Na stadzie... Na stadzie... Zabić Zabić ! Musze go zabić ! Siadłam spokojnie. Próbując zregenerować siły.
- Skoro uważasz że dobrze mnie znasz... Powiedz dlaczego byłam ostatnio w niekończącej sie melancholi ? - Palnełam.
- Nie mówiłem że cie dobrze znam... Ale odpowiedz jest prosta byłaś za...- Przerwał zdezorientowany.
Silny cios w głowe obezwładnił stworzenie które z rumorem rozbiło sie na ziemi. Małe odłamki upadły pod łapy Venus która z triumfem na pysku udała sie padnięta w strone domu. Jej sielanka nie trwała długo. Jak cudownie było by po drodze nie spotkać przykrych zwierząt.
- Czeeeęęść Ven - Przed nosem zawitała mi Samanta z młodymi.
- Słuchaj... - Nie dokończyłam kiedy ta złapała mnie pod ramie.
- Chodź chodź muszę ci coś pokazać. - Jęczała.
Dałam sie ponieść. Przynajmniej nie musiałam iśc o własnych siłach. Samanta poprowadziła mnie pod wioskę ludzi.
- Widzisz zabrali mi patelnie ! - miauczała.
- Sami jestem padnięta... - Jednak ta wypchnęła mnie zdecydowanym ruchem na środek wioski.
Zaświeciłam oczami klnąc pod nosem.
- Cholera....
- Pamiętaj Paaaatelnia ! - Usłyszałam wołania Sami.
Nie mogłam uwierzyć że znajduje sie w paszczy lwa teraz kiedy jestem nie zdolna do ruszania łapami. Lodowata cisza powitała jednak moje przybycie. Odetchnęłam z ulgą kiedy na środek wkroczyli prymitywni ludzie z włóczniami.
- Tak... Nigdy więcej nie ufaj Salami...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zostałam uwięziona uratuje mnie ktoś ? xD.