Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

2 listopada 2009

Ludzie, Cz. 2 [?]



 Listopad 2009 rok

Biegłam jak szalona przez tereny HOTN, w tej chwili żałowałam, że nie posiadam skrzydeł, ani nie znam żadnego inteligentnego czaru, który pozwoliłby mi wzbić się nad ziemię. Chociaż przemieszczałam się szybko, starałam się uważnie obserwować otoczenie, chociaż w głowie miałam straszną mieszaninę przeróżnych myśli.
                 Po prostu się bałam, bałam, że stado zostanie zaatakowane przez dwunogich. Nie chciałam stracić tej rodziny, którą tak niedawno zyskałam. Sama sobie dziwiłam się, że interesuje się kimś poza sobą… Przez całe życie z losem wzmagałam się samodzielnie; rzeka wyrzuciła mnie na brzeg jako niewielkie szczenię  i przeżyłam tylko dzięki magii. Bardzo różniłam się od innych wilków, a jednak… A jednak dołączyłam tu. Wszyscy byli dla mnie tak nierealnie mili, że co rano miałam wrażenie, że to sen spowodowany nadmiarem drobiu na kolację. Tak, przyznać muszę, że za czasów mojej samotności wyprawy do kurników i na pastwiska były dla mnie rzeczą codzienną, gdy opanowałam bardziej zadawanie śmierci i bólu moimi zdolnościami, przynajmniej raz na tydzień z niedalekich mojemu domowi wiosek znikał jakiś człowiek. Zaciągałam ich bądź zmuszałam do wejścia do mojej samotni po czym robiłam mniej lub bardziej brutalną, krwawą masakrę. Gdy pojawiali się przyjaciele tych nieszczęśników pozwalałam im spotkać się z bliskim w piekle. Niestety, po jakimś czasie mój teren okrzyknięto nawiedzonym i zaprzestano wierzyć, że przychodząc tam zmieni się los moich ofiar. Niestety, po dołączeniu do stada musiałam skończyć z tymi zabawami, gdyż można było tym sprowadzić niebezpieczeństwo na stado, szczególnie w tych czasach kiedy ludzie sami, bez powodu przychodzą tam gdzie nie powinni. Och, tak…  I jeszcze nie byłam do końca pewna co powiedzieli by inni członkowie stada, kiedy przeszłabym obok nich z wrzeszczącym jednonogim już dwunogiem.  Nigdy nie żywiłam do ludzi jakichś specjalnych uczuć. O ile spokojnie dawali się zmasakrowywać i  nie wchodzili mi w drogę, jednak ostatnimi czasy miałam wielką ochotę spowodować wyginięcie tego żałosnego gatunku. Nie dojrzę, że włażą na tereny HOTN, to jeszcze porwali Venus! To robiło się coraz bardziej chore… 
                Moje rozmyślania przerwał dziwny zapach na który wcześniej nie zwracałam uwagi, jednak zrobił się teraz już bardzo mocny. Doskonale wiedziałam czego to zapach. Byłam już przy  granicy HOTN, zwolniłam, moje kroki przestało być słychać, wszystkie zmysły skupione były teraz tylko na zlokalizowaniu ludzi. Wkrótce też usłyszałam szmer ich głosów. Nie wierzyłam… Oni znów tutaj! Warknęłam cicho-  trochę na siebie, by się tak nie denerwować, trochę na nich, choć nie mogli tego jeszcze dosłyszeć.  Skradałam się cicho, powoli, gotowa do ataku…
                I oto są! Zmory, które wkrótce zginą… Dwaj mężczyźni stali równiutko przed granicą terenów HOTN. Silver pokazała mi je całe i orientowałam się już dość dobrze… Czekałam Tylko aż przekroczą tą granicę… Przekroczyli. Więc teraz spotka ich kara. Pognałam w ich stronę z zadziwiającą nawet mnie szybkością. Skoczyłam jednemu do gardła, lecz jakimś cudem nie udało mi się go chwycić. Drugiego, który chciał pomóc przyjacielowi zabiłam czarem, lecz w tym czasie pierwszy zaczął uciekać.. W stronę stada. Idiota! Dopadłam go szybko i tym razem już skutecznie rozpłatałam szyję. Cały czas wściekła, pokrwawiona i obolała od ciągłego biegu weszłam do rzeki i opłukałam się. Wróciłam do stada i rzekłam grobowym głosem;
-Moi drodzy, chyba mamy tu małą inwazję.