Kierując się w stronę jaskini nawet nie oczekiwał, że kogoś tam zastanie. Nikogo i tak nie spotka, więc nawet się nie łudził. Przestał już jakiś czas temu. Osamotniony, ale wciąż tkwiący w nadziei. Otoczony jedynie przez kotłujące się myśli i pustą ciszę, która wręcz raniła uszy zwierzęcia. Jedyne dźwięki to szum na zewnątrz, nierówny oddech i niespokojne bicie serca. Jakby na coś czekał, ale bał się, że to co miało by się zjawić nie będzie takie, jakie powinno. Przyjaźń wymuszona, potrzebna tylko do tego, by cegiełki, które tworzyły stado nie zniszczyły kruszącej się budowli. Jak cement, który kruszeje, ale jakimś cudem choć niezbyt dokładnie rozrobiony nie chciał przestać istnieć.
Przyjdź tu. Bądź obok. Pozostań na zawsze. I powiedz, że kochasz bez względu na to kim się stanę i co postanowię. Stań u mego boku, gdy będę bezbronnie błagać o litość los, by znów dała ukojenie i te pozytywne myśli, które chroniły przed zgubą. Miały swój początek w chwili narodzin. Skończą się, gdy nie będzie tych, które podtrzymywały je jak ogień.
Oczy wysuszone. Pieką praktycznie już każdego dnia. Noce nieprzespane, a nawet jeśli to nie na tyle, by czuć się wypoczętym. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że obok bije inne serce, tak głośno słyszalne wśród tej cholernej ciszy. Myśli kotłujące się w głowie, nie na tyle silne, by się przebić w miejsce, gdzie analizowane są słowa. Drażniące na tyle, by mieć ochotę uderzyć głową w cokolwiek, co było by twarde.
Plany ogniska. Czekanie z niecierpliwością. Dobry humor. Dziwne, prawda? Nieme błaganie o to, co uciekło. Za ciche, by ktokolwiek usłyszał. Nikt nie przyszedł. Próbuje kolejny raz, ale nadal nic. Komuś innemu się udaje, jemu jakimś cudem nie. Niegdyś lubiany-dziś zapomniany i zostawiony na pastwę otoczenia, które trzyma go jak w klatce. Jeśli ktoś kieruje jego życiem to jest to strasznie nieudolny lalkarz, który widocznie nie ma tyle chęci bądź werwy by utrzymać przy sobie więcej niż tylko rude stworzenie.
Widząc to nawet nie reagujesz. Jesteś tylko widzem i nie masz prawa mieszać się w sztukę, nawet jeśli jest najgorszą z możliwych. W końcu nie Ty jesteś autorem, prawda? Niech tak zostanie. Patrz jedynie jak potoczą się losy i czekaj na szczęśliwe zakończenie.
[Nie wiem czy jest do ogarnięcia. Nie wiem czy jest dobre, ale skoro była wena na takie coś to jest.]