Przygotowania
Autor: Aquais [dawna Kona]
Było już ciemno, jutro misja. Wszystkie zwierzęta poszły spać, tylko niektóre polowały, ale było ich mało. Nasza 8 wybrańców jednak nie spała, przygotowywała się do misji.-Damy rade-powiedziałam patrząc na niektórych zmartwionych przyjaciół, zwłaszcza na Lady.-jak myślicie? Jesteśmy magią?
-Oczywiście, że tak...-powiedział Błysk
Popatrzyłam na niego dość zdziwiona
-Mylisz się, nie jesteśmy magią, magie można kontrolować, a władców nie da się kontrolować. Prawda, nie wszyscy jesteśmy czyjegoś władcami ale jednak wygramy, bo jesteśmy zgrani. -ziewnęłam bo już chciało mi się spać.
Jednak niektórzy zrobili kwaśne miny, byli ciągle zmartwieni.
-Mam nadzieje, że się nie mylisz Kono...-powiedziała Lady, położyła łeb na grzbiecie Błyska i zamknęła oczy. Błysk już spał.
Neyla popatrzyła na Rubina
-Czas spać-położyła się i zasnęła.
Rubin jednak nie zasnął, siedział w kole przy małym ognisku koło naszej nie śpiącej 5. Wszyscy patrzyli na ogień jakby widzieli co będzie, co będzie się działo. Może i tam coś zobaczyli ale po pół godziny zmartwiłam sie bo nikt nie patrzył nigdzie indziej niż na ogień.
-Przestańcie już się tak w ten ogień patrzyć! Jutro musimy wstać! Misja nas czeka a wy patrzycie się w ten ogień i patrzycie! - mruknęłam po czym zgasiłam ogień a 4 patrzyogniów się wzdrygnęła i wstała po czym ułożyła sobie legowisko i zasnęła. Nie mogłam przez długi czas spać a kiedy zasnęłam miałam przedziwny sen. Coś do mnie mówiło Aquais(tak na niektórych stadach mam na imię).
-Miej na imie Aquais, to imie daje Ci szczęście a teraz szczęście dla Ciebie i dla twoich przyjaciół jest najważniejsze!
Tak trwało do rana, wierciłam sie i wierciłam, nie mogłam się obudzić, wrzeszczałam przez sen. W końcu Glola i Aldieb mnie obudziły. Wrzasnęłam i wstałam.
-Jestem Aquais - powiedziałam obojętnie, jakbym komuś mówiła jak mam na imię, tak jakbym od zawsze miała to imię.
-Co?! Przecież ty jesteś Kona.
-Nie! Teraz jestem Aquais! Aqua!- powiedziałam- Zjedliście? Musimy ruszyć na misje!
Wszyscy już byli najedzeni, przygotowani i nie bali się co sie stanie. Wandessa do nas podeszła, pożegnała się a my wyruszyliśmy...patrząc z oddali na stado...
-Miej na imie Aquais, to imie daje Ci szczęście a teraz szczęście dla Ciebie i dla twoich przyjaciół jest najważniejsze!
Tak trwało do rana, wierciłam sie i wierciłam, nie mogłam się obudzić, wrzeszczałam przez sen. W końcu Glola i Aldieb mnie obudziły. Wrzasnęłam i wstałam.
-Jestem Aquais - powiedziałam obojętnie, jakbym komuś mówiła jak mam na imię, tak jakbym od zawsze miała to imię.
-Co?! Przecież ty jesteś Kona.
-Nie! Teraz jestem Aquais! Aqua!- powiedziałam- Zjedliście? Musimy ruszyć na misje!
Wszyscy już byli najedzeni, przygotowani i nie bali się co sie stanie. Wandessa do nas podeszła, pożegnała się a my wyruszyliśmy...patrząc z oddali na stado...