Dziecko – hałaśliwe/ciche, ruchliwe/leniwe, wesołe/smutne… długo by jeszcze wymieniać heh… A gdyby to tak połączyć?
Nowa rzecz, nowa moda, nowa osoba, nowa dziecko, nowe dziecko, moje dziecko, nasze dziecko. Witaj Chloe.
***
Garnek.. Zaczęło się od głupiego garnka. Wkurzona od kilku dni,
marudna. Trzymam spalony garnek i szoruję go przeklinając pod nosem.- Padma? – słyszę naglę głos Nebana, straszy mnie i irytuje w tym momencie.
- Co?! – odwracam się w jego stronę.
- O jesteś. – Patrzy na mnie i przekrzywia głowę. – Coś nie tak? – zapytał.
- Spaliłam garnek. – Mruknęłam i dalej szorowałam.
- Zostaw. – Chłopak podszedł do mnie. – Umyję, idź się połóż. – jego głos jak zwykle był spokojny, ale tym razem mnie nie uspokoił.
- Oj przestań, ja spaliłam to ja umyję. – Byłam jak w jakimś nerwowym transie.
- Padma co jest? – Wiedział, że coś jest nie tak.
- Nim mi nie jest. – Spojrzałam na niego, garnek trzymałam w dłoni, naglę poczułam ból, zacisnęłam zęby i upuściłam garnek na podłogę chwytając się za brzuch. Neban chwycił mnie za ramiona, podniósł i zaniósł do salonu, na kanapę.
- Wody mi puściły. – wydukałam bez emocji, zszokowana.
- Cii.. spokojnie. – Chłopak odgarnął włosy z mojej twarzy i szybko przeniósł mnie do swojego gabinetu.. Miał taki w naszym domu. Wzięłam kilka głębokich wdechów i się zaczęło…
***
- Spokojnie.. – poczułam jego dotyk na ręce. – Kiedy poczujesz
skurcze, przyj.. – dotarła do mnie krótka komenda z jego ust. Tak też
robiłam. Cały czas głaskał mnie po ręce i policzku. Skurcze były coraz
częstsze, ale on był obok, nawet nie zdawał sobie sprawy jak mi pomaga.
Po godzinie byłam już bardzo zmęczona, ale nie dawałam za wygraną.
Pomyślałam sobie ,,no dalej mała, jeny.. już nie taka mała.. ty rodzisz
kobieto!,,. Poczułam znowu jego dotyk na czole, chciałam się uśmiechnąć,
ale nie mogłam, nie teraz. Cały czas trzymał mnie za rękę..
***
- Cześć Chloe – usłyszałam nagle jego głos i poczułam ulgę. Podszedł
do mnie z maleńkim dzieckiem owiniętym w ręcznik i podał mi ją.
Chwyciłam dziewczynkę i po prostu się popłakałam. Było to chwilowe, bo
mała od razu zachciało się jeść heh. Spojrzałam jeszcze na Nebana.- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego kiedy mała piła.
- Nie ma przecież za co. – odpowiedział z szerokim uśmiechem, patrzył na córeczkę.
- Jest.. – powiedziałam i również zaczęłam się jej przyglądać.
__________
A oto podobizna Chloe:
http://weheartit.com/entry/29125583