Noc ustąpiła Dniu, by ten teraz sprawował władzę nad światem. Światłość
dotarła w każdy zakamarek, niwecząc Cienie oraz jego Dzieci.
Spalona słońcem pustynia. Rozległa, nieokreślona. Ponad wszelką miarę… pusta. Opuszczona i zapomniana. Jedynie smętne zawodzenie kryjących się wśród piasków dusz pobrzmiewało cicho, niczym szept, zefir lekki, unoszący złociste piaski.
A w piachu ślady. Wilcze łapy, może kocie – trudno rozpoznać, gdyż zatarły się już nieco. Prowadziły daleko, ku linii horyzontu, gdzie sylwetka zwierzęcia – właściciela tropów zapewne – majaczyła samotnie, stając się coraz mniej widoczna.
Jedynie piach. Ostatnie jego ziarnko spadło z lekkiego nieba; zawartość górnej komory klepsydry znalazła się na dole. Czas zatrzymał się. Jakby zamarł, nigdy go nie było.
Posępny upiór rozmył się w oddali.
This is The End.
`N.N.
Spalona słońcem pustynia. Rozległa, nieokreślona. Ponad wszelką miarę… pusta. Opuszczona i zapomniana. Jedynie smętne zawodzenie kryjących się wśród piasków dusz pobrzmiewało cicho, niczym szept, zefir lekki, unoszący złociste piaski.
A w piachu ślady. Wilcze łapy, może kocie – trudno rozpoznać, gdyż zatarły się już nieco. Prowadziły daleko, ku linii horyzontu, gdzie sylwetka zwierzęcia – właściciela tropów zapewne – majaczyła samotnie, stając się coraz mniej widoczna.
Jedynie piach. Ostatnie jego ziarnko spadło z lekkiego nieba; zawartość górnej komory klepsydry znalazła się na dole. Czas zatrzymał się. Jakby zamarł, nigdy go nie było.
Posępny upiór rozmył się w oddali.
This is The End.
`N.N.