Siedzi, milczy, patrzy w ekran z nadzieją, że coś się na nim pojawi, że się uda.
Ta
ziemia była taka miękka. Tak cholernie przyjazna i ciepła, nawet zimą.
Taka inna i taka dobra. Taka cudowna, że chciało się wracać. Zachowywała
każdy oddech, każdą myśl, każdą rozmowę i wspomnienie, dlatego wszystko
wracało. Na skraju polany wszystko wyglądało inaczej, gleba nie
pozwalała zapomnieć i nie dawała spokoju niespokojnej duszy. Chciała
wszystko wiedzieć, wyciągała informacje, nawet smutku nie było, nie było
zupełnie nic. A ona tam tak stała nie wiedząc co z sobą zrobić po raz
kolejny, bo chciała przecież próbować, chciała zostawać i pomagać i
chciała BYĆ, ale nie mogła, nie udawało się, coś zawsze spadało daleko
poza dobrą i miękką ziemię Stada Nocy. Coś zawsze wykraczało, stawiało
stopę o krok za daleko i nie pozwalało jej się cofnąć. Coś po prostu
przeszkadzało, nie wiedziała co. Nie wiedziała, czy chce wiedzieć.
Niewiedza była cudowna i błoga, i miła, i taka sztuczna. Po pewnym
czasie stania na krawędzi ona wiedziała, że musi wrócić i wiedziała też,
że jej się nie uda. „Gdzie są wszyscy? Halo, gdzie są ciepłe, letnie,
trampkowe noce?! Gdzie są Ci, którzy powinni tu być? Ci, którzy tu byli,
a odchodzą, bo… No właśnie. Dlaczego odchodzicie? Bo Waszym zdaniem
Stado się sypie? Pomocy, pomocy, pomocy.” Położyła się, zasnęła,
obudziła się i upadła. Podniosła się, zaczęła iść, cofnęła się, upadła, a
obok niej leżał fioletowy, porwany trampek. I zaczęła się czołgać.
Brnęła wołając swoich przyjaciół i wciąż pytała, gdzie Oni są. Lu? Al?
Naomi? Ar? Nitro? Fene? Szero? Wszyscy, gdzie wszyscy jesteście? Gdzie
jestem ja, gdzie my jesteśmy, o ile jesteśmy jacyś my, a wiem, że tak.
Obudźcie się, obudźcie się, obudźcie się, obudźmy się. „Kocham Was!”,
krzyczała, darła się, zdzierała gardło przeraźliwie wrzeszcząc. „An, An,
An, Ty jesteś, Aneczko!” Spojrzała na przyjaciółkę z szczękającymi
zębami. „Kocham Was wszystkich tak bardzo.” „Jestem zła, zła, zła,
niedobra, powinnam iść, powinnam być wyrzucona, nie powinno mnie być,
zła, zła, zła Tintinka. Robię rzeczy, których nie powinnam, Seth? Źle,
żałuj tego. Tintintinrintintin, pozbądź się obłędu, za dużo się
przejmujesz, Tinko, kochanie. Kochasz Stado, kocham Stado, kocham,
kocham, kocham moją rodzinę. Więc czemu im to robię, jestem zła. To już
nie jest tak samo, jak było, jest zupełnie inaczej, ale kocham ich,
kocham Was, proszę, kocham. Pomocy.”I weszła, wkroczyła, znalazła się na
terenie Stada Nocy ponownie, obłąkana, rozhisteryzowana, z depresją
7328 m. pod poziomem morza, ale była! Znów była, roześmiała się,
„Kochani, jestem!” A potem zobaczyła te brzydkie, złe, brudne szare
niebo przypominające jej w dziwny sposób ściany psychiatryka. Ale ten
psychiatryk kochała. „Kocham Was, już jestem. Przepraszam.” Wyszeptała
do wszystkich i każdego z osobna. I z uśmiechem na pysku zamknęła
ślepia.
Przepraszam, ważny powód, przepraszam. Przepraszam. Przepraszam.
‚Tiinkerbell
6 Komentarzy:
-
*patrzy na nią, w oczach ma jakby żal, zaciska lekko zęby* Dobrze, że jesteś.. *uśmiecha się delikatnie, jednak jej wzrok się nie zmienia*
-
Tin *uśmiechnęła się do niej* Też Cię kochamy i cieszę się, że wróciłaś.
-
Chodzi o to, że nie mam czasu. Wcale. Jeśli jestem, to po pół godziny dziennie. W tym muszę załatwić sprawy do szkoły, ryć do olimpiad i pisać jakieś gówniane eseje i felietony. Brałam się za pamiętnik, starałam się wchodzić, ale po prostu nie wyrabiam. Chciałabym tak bardzo Wam pomóc, zresztą, już Ci to tłumaczyłam, Tin. A nawet ten weekend mam zajęty, podobnie jak przyszły tydzień, bo biorę niemca z wymiany. :l Przepraszam. I witam zarazem, mam nadzieję.
-
Ja to bardzo dobrze rozumiem, naprawdę. Też mam wiele powodów, przez które moja działalność na stadzie drastycznie spada i nic z tym nie zrobimy, tak już jest i tyle… Są ważniejsze sprawy od virta.
-
-
Ja myślę, że Wy po prostu odchodzicie, bo boicie się upadku stada. Nie chcecie zostać sami, a odchodząc i zostawiając samotne stado myślicie że dobrze robicie? Na szczęście wreszcie niektórzy z Was się ocknęli tak jak Ty. Może i mnie nikt nie kojarzy i nie lubi albo coś w tym stylu, ale jestem tu na tyle długo i na tyle długo obserwuję to stado, żeby wiedzieć co tu się dzieje mimo mojego małego zaangażowania przez ostatni rok[?]. Więc dobrze, że wreszcie decydujecie się wracać.
-
Zresztą jeżeli nie macie dużo czasu, nikt nie każe Wam pisać codziennie po jednym opowiadaniu, ale warto, naprawdę warto spotkać się na zlocie chociażby w wakacje.
-