Kocham Cię
https://www.youtube.com/watch?v=rLh_1OdwWKQ&feature=player_embedded&list=PLB69395BD9D0BE7EC
Nie mogę powiedzieć „Kocham Cię, nie
odchodź”, bo nie wiem, czy cokolwiek co teraz powiem, będzie prawdą. Nie
umiem mysleć. Powiem więc po raz pierwszy powiem zwyczajnie.
Nie pamiętam, dlaczego wokół było tak szaro. Nie pamiętam, dlaczego miałam wrażenie, że drzewa pochylają się ku mnie i wyciągają swe ramiona w spazmatycznych próbach osiągnięcia czegokolwiek. I wciąż nie jestem pewna, czy to mgła opadła na lesne połacie, czy były to moje łzy. Siedziałam pod jednym z rozłożystych drzew, pod tym, pod którym wiele razy uciekalismy przed trzeźwoscią. Oddech rzęził mi w gardle. Nie wiem kto tak bardzo szlochał, ja, czy drzewa wokół. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam telefon z kieszeni.
- Wolę, żebys umarła, niż była jak swoja matka. –
Usłyszałam w końcu. Gdyby powiedział „Kocham Cię córeczko” i tak nic by to nie zmieniło, ale chciałam, by myslał, że to jego wina. Bo przecież nie wiedział. Nikt nic nie wiedział.
Krztusząc się własnym łkaniem wyciągnęłam z torby tabletki. „Na cisnienie, nie przyjmować poniżej 18 roku życia, nie przyjmować więcej, niż trzy w ciągu doby”, cała strona niepożądanych działań. Wyciągnęłam wodę. Wzięłam głęboki wdech i wysypałam pigułki. Pięć, dziesięć, dwadziescia, trzydziesci, trzydziesci pięć.
Spojrzałam na nie. Najdłuższa chwila mojego życia, była najprzyjemniejszą.
Uniosłam wzrok, mój oddech się uspokoił. Na szarym niebie rozlewały się jasne smugi. Na niebie, w które patrzyłam każdego dnia. Cisza bawiła się moimi zmysłami, a rozszarpujące moje trzewia poczucie braku na moment zamilkło. Każdy oddech zdawał się przypominać o czyms, co już dawno minęło. Nie bałam się tego, co będzie później, wiedziałam, że gorzej nie będzie.
Jedna mysl.
Jeżeli przełkniesz te tabletki, później będzie już za późno.
Wzięłam je do ust wszystkie naraz, wódka, którą je popiłam zawrzała mi w gardle.
Nigdy nie lubiłam wódki.
Wróciłam do domu i położyłam się na swoim łóżku. Położyłam się i leżałam, czekając aż czas – mętna klucha, która przecież robiła z nami zawsze co tylko chciała, przeminie. Kot położył się tuż przy mnie i mruczał. Później byłam coraz lżejsza, kręciło mi się w głowie, czułam, jak pali mnie całe ciało, czułam, że jest o krok od eksplozji.
Usłyszałam wołanie. Nie mysląc wiele, wstałam, zachwiałam się na nogach i wyszłam z pokoju, wszystko było takie szorstkie, każdy dźwięk, każdy ruch. Nie myslałam, to skrzydlate słowa krążyły wokół mnie i nie pozwalały mi skupić wzroku w jednym miejscu, krzyczały na mnie, obwiniały mnie. A ja czekałam, tylko czekałam.
Podeszłam do babci, tej, która mnie wołała. Gdy byłam tuż przed nią, swiat zawirował, czarne plamy wdarły się pomiędzy mnie, a swiadomosć. I nie wiedziałąm już czy leżę, czy stoję. Czy jestem w domu, czy w szkole. Nie rozumiałam własnych mysli.
Sen? Nie pamiętam snu. Pamiętam, że było bardzo przyjemnie. Pamiętam, że byłam lekka i wolna. Że miałam nadzieję.
I tu miała skończyć się historia. Ktos miał zapłakać, ktos przeprosić, ktos pomyslec „Mogło być inaczej”. Miałam pozostać tam, gdzie chciałam. A teraz? Teraz ktos może powiedzieć tylko „Tak naprawdę nie chciałas umrzeć.” Chciałam. Miałam nadzieję. Ze spuszczeniem rdzawej wody życia nie ma problemu, z wykrwawieniem się jest większy. Trzy godziny konania wcale mnie nie pociągały, chciałam szybciej. Byłam przekonana, że to własnie ten sposób nie zawiedzie.
Usłyszałam miarowy dźwięk, miarowy dźwięk z wolna podchodzący do gruchotania mi czaszki. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam szary sufit. Ból nadciągał ze wszystkich stron. Uniosłam dłoń, a gdy napotkałam opór kabli, kroplówki, tego, co sprawdzało mi cisnienie, tętno i stężenie tlenu we krwii, uniosłam głowę. Czysta, biała posciel smierdziała sterylnoscią jasnych pokojów zabiegowych, a białe sciany, uwieńczone drzwami bez klamki smiały się ze mnie szyderczo.
Czasem robimy tatuaże
Tępymi igłami
Bo smierć jest zakazana
A system ponad nami
***
.Tępymi igłami
Bo smierć jest zakazana
A system ponad nami
***
Ukarają Was wszystkich. Będziecie siedzieć w
psychiatryku i dawać sobie grzebać w głowach, aż nie powiecie ze skruchą
„Świat jest piękny, kocham życie.” Ich bronią są tabletki. Tabletki,
które nazywają lekami. Jeżeli ich nie połkniecie, zapną was w pasy i
wstrzykną wprost do krwi. A później wyjdziecie, nie będąc już sobą, nie
czując się sobą. I będzie dobrze i otępiale, dopóki recepta na tabletki
nie straci ważnosci.
Nie możemy decydować o niczym.
Śmierć jest zakazana.
Nie będzie wątku motywującego. Zabrakło dla niego miejsca. Wiecie, że sobie poradzicie, przecież to wiecie.
___
W chuj oparte na faktach.
Nie możemy decydować o niczym.
Śmierć jest zakazana.
Nie będzie wątku motywującego. Zabrakło dla niego miejsca. Wiecie, że sobie poradzicie, przecież to wiecie.
___
W chuj oparte na faktach.