Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

5 czerwca 2011

I łza... [Szera]

05 czerwca 2011


Krok za krokiem. Coraz dalej życia coraz bliżej siebie.
Oddech za oddechem.Coraz dalej szczęścia coraz bliżej głębi.
Głuchy łoskot serca. Uderzenie za uderzeniem. Coraz dalej wolności coraz bliżej śmierci.
I łza…

Szłam samotnie wiedziona ścieżką, którą sama wydeptałam. Ona była świadkiem przemian jakie się we mnie dokonywały. Ona ze spokojem akceptowała je pozwalając im zapisać się z każdym kolejnym krokiem jakby to była kolejno nowa historia. Ze spokojem znosiła moje wzloty i upadki. Ale czy zniesie brak mnie? Zapomni ukrywając w sobie historię, która porośnie trawą i mchem… Ukryta przed wzrokiem innych na wieczne zapomnienie…  Oczy powędrowały w kierunku nieba. W nich kryło się mętne odbicie mej duszy. Duszy, która chciała się wyrwać i wzlecieć do nieba, ale nie była wstanie. Dlaczego? Jej skrzydła dawno zostały podcięte i pozbawione piór. Tkwiła więc na ziemi niczym w więzieniu, w którym widać wyjście lecz jest ono poza zasięgiem. Życie było niczym łańcuch, który ją trzymał.Jednak jeżeli jedno ogniwo zaczynało pękać reszta się rozsypywała. A bezduszność i beznamiętność były nałogiem przyspieszającym rdzewienie łańcucha.Jeżeli raz ich się skosztowało powrót bywał niemożliwy. A ja zbierałam ten nałóg z łańcucha chcąc się nim nasycić, a jednocześnie chciałam, aby jak najszybciej został zerwany, abym mogła odejść. Tkwiłam w tej niepewności co tak naprawdę powinnam czynić. Pozwalałam, aby kolejne noce i dnie przeplatały się ze sobą niczym dwa walczące jastrzębie, które swym bacznym wzrokiem obserwują okolicę lecz uciekają przed przeciwnikiem aby powrócić silniejsze. Mogły one wtedy ponownie rozłożyć swe skrzydła i tkwić na niebie z radością niczym ptak w swym pierwszym locie. A teraz? Znowu nadchodziła noc obserwując uciekający dzień swym okrągłym srebrzystym okiem. Ja również byłam tak zmienna? Raz szczęśliwa jak promienie witające dzień, a innym razem spokojna niczym noc? Nie.Nienawidziłam szczęścia, gdyż płaciłam później zbyt wielką cenę. Moje życie było niczym morze. Nie widziałam jego końca i czułam, że jest zbyt dalekie bym chciała tak daleko dotrzeć... A jednocześnie każda kolejna łza zmniejszała ten zbiornik prowadząc go do powolnego wyschnięcia więc i końca.
Wyszłam z lasu, a silne uderzenie wiatru owinęło moje ciało niczym kaftan bezpieczeństwa. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy błyskawica przeszyła niebo drocząc się ze swym bratem grzmotem. Były niczym dwie wesołe istoty bawiące się w berka w oprawie kaskady deszczu łagodzącego spór między nimi. A czy załagodzi spór jakim było moje istnienie? Ciemne chmury zakryły niebo pochłaniają je niczym choroba. Powędrowałam na wzgórze. Ciemna bluza pozwoliła kapturowi zakryć moje żałosne oblicze. Z cichym westchnieniem usiadłam i zgarbiłam się. Zastygłam niczym kamień, który od pewnego czasu pochłaniał ciepło mojego serca. Pozwoliłam chłodnej wodzie zmyć smutek, który w sobie kryłam. Niczym bliźniaki syjamskie. Odwieczni i nierozłączni towarzysze…

I łza…
_____________________________________________
Tak w ogóle mam nowy wygląd <LINK>
Szera (21:34)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz