Przebudzenie
Serce zabiło powolnie budząc się do życia, krew zaczęłarozprzestrzeniać
się w żyłach paląc żywym ogniem, płuca wypełniło zatęchłepowietrze.
Komnatę przeszył płacz, płacz skrzywdzonego dziecka, wypełnionybólem
tysięcy lat.
W powietrzu krążył kurz zalegający do niedawna gruba warstwą w komnacie, wgryzał się w płuca i tchawicę przyciszając płacz.
Postać
okryta szarym po wygryzanym przez mole płótnemzwinęła się konwulsyjnie,
lecz po chwili dreszcze przestały trząść na wpół żywąistotą.
Wszystko
zamarło wokół, spod tkaniny opadła blada dłoń i ciemne włosy barwy
kruczych skrzydeł. Kurz znów zaległ na ołtarzu lecz wpowietrzu wisiało
coś niepokojącego. Nekromanta zawył jak zwierze, to istotaniedawno
spoczywająca pod tkaniną nie wiadoma jak i kiedy znalazła się przynim.
Gdyby nie groza która go ogarnęła nie poskąpił by muśnięcia w
kilkumiejscach istoty.
Była średniego wzrostu,
chuda o białej jak śnieg skórze,włosy barwy kruczych skrzydeł spływały
falą do kibici. Ubrana była w skórzanespodnie i z tego samego materiału
kubrak, w pukle wplotła wstążki, na głowiespoczywał jej wianek z polnych
kwiatów. Lecz to co budziło w nim przerażenie,jej oczy były całe czarne
jakby źrenice pochłonęły tęczówki, do tego spodłopatek kobiety
wyłaniały się piękne czarne skrzydła. Jej twarz pokrywałasiateczka
blizn, w ogóle całe jej ciało pokrywały blizny po nacięciach.
Wszystkiezagojone i ledwie widoczne.
Mężczyzna
zakwilił jak dziecko gdy jej palec przebiłtchawicę, po chwili upadł na
ziemię chlapiąc podłogę krwią z rozerwanegogardła. Ona sama też upadła
na podłogę klęczała płacząc, jak dziecko. Jej ciałoznów trawił ogień nie
do zniesienia. Umierała i rodziła się na nowo.
**
Obudził
ją szelest w siei lecz to tylko niewielki czarny kotz białym
koniuszkiem ogona wskoczył na jej łóżko. Jej czoło i szyję
pokrywałykropelki potu, czarne włosy lepiły się do karku. Po plecach
przebiegł dreszczzimna i gorąca zarazem, ktoś załomotał w drzwi.
Wiedziała już kto to.
-Otwierać Inkwizyjca!