22 kwietnia 2012
Jedna miała piętnaście lat i włosy koloru
ciepłego brązu. Druga była po dwudziestce, a na jej ramiona opadały
kruczoczarne kosmyki. Obie siedziały na miękkiej kanapie w ciepłym,
przyjemnym salonie, a ich głos rozchodził się po pomieszczeniu bez
nieprzyjemnego echa, jakie często towarzyszyło domowi Tin. Brązowe loki
jednej z dziewczyn podskoczyły, gdy ta sięgnęła po kubek z ciepłym
napojem.
-Dzięki, że mogę dziś u Ciebie zostac, Lu.
Kochana jesteś. Nie chciałam być sama. – Tinka uśmiechnęła się ciepło w
stronę kruczowłosej.
-Nie ma sprawy. Mów jak będziesz coś
chciała, służę pomocą. – powiedziawszy to, Lu ruszyła na górę i mała
została sama. Pomimo wszystko była to zupełnie inna samotność niż ta,
która spotykała ją we własnym domu. Może to dlatego wyrzuciła klucze i
postanowiła go zostawić? Pewnie tak. Dziewczyna powoli wstała i podeszła
do lustra by przyjrzeć się samej sobie.
-No, Tin. – mruknęła sama do siebie cicho.
– Chyba już dotarło, co? Jesteś w ciąży. Będziesz samotną, nastoletnią
matką. Urocze. – zaśmiała się cicho i wróciła na poprzednie miejsce.
Nie. Nie dotarło. Wciąż nie dopuszczała do siebie tej myśli. Za radosna
była. Za mała.
———————————————————————————
Przepraszam za kolejną scenkę w postaci ludzkiej, ale chyba należało Was jakoś poinformowac o tym, że Tin będzie miała… dziecko! Kiedyś tam.