Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

19 kwietnia 2011

- [44] - łapą Destroy nabazgrane | Idę po Ciebie, Yuuv. cz. IV| [Destroy]

19 kwietnia 2011

- No i jak, kurwa mamy znaleźć tą całą Yuuv? - Tiffany warknęła poirytowana. Destroy spojrzała na Nią uśmiechając się. Nareszcie zrozumiała, że życie nie jest kolorowe - pomyślała. Grupka samic odpoczywała na niewielkiej, opuszczonej polanie. Na niektórych drzewach pojawiły się kotki.
Wierzbowe kotki:
Mała Destroy bawiła się na łące tarzając z bratem wśród traw. Podszczypywała i podgryzała go wesoło. Przyturlali się pod kwitnącą wierzbę, na której były małe, brudnoszare puszyste kuleczki. Szczeniaki obwąchały jedną łodygę przyglądając się kwitnącym owocom, które łaskotały ich w wilgotne nosy. W tym małym puchu było coś przyciągającego, magicznego. Des nie wiedziała co to, może to, że są włochate? Nie. To było coś innego. Od tej pory każdej wiosny przychodziła pod tą samą wierzbę i godzinami wpatrywała się w puszyste kotki. To stało się jej nałogiem. Śmieszną miłością.
- Destroy! - Kitsune krzyknęła ponownie jej do ucha, wyrywając wilczycę z wspomnienia. Spojrzała nieprzytomnym wzrokiem na Siostrę, która uśmiechała się do Niej serdecznie, zastrzygła niesamowicie długimi uszami, których nigdy nie umiała unieść, mogła, ale nie umiała. - Szera znalazła dostęp do wody.
Puma stała przy drzewie machając spokojnie ogonem na boki. Des podniosła się, wykończona. Machnęła zamaszyście lwią kitą nad głową Leiko.
Szera prowadziła przez wzgórze. Koga pchnęła Kits barkiem wesoło. Samica odwdzięczyła się tym samym.
- Po co idziemy nad tą wodę? - Rozalia wlokła się z tyłu zmęczona.
- Bo wszystkie jesteśmy głodne i wykończone tak samo jak ty - odparła Anaid, zmarszczyła brwi dodając - To znaczy nie wszystkie jesteśmy głodne... - rzuciła limonkowo-grzywej waderze zazdrosne spojrzenie.
- No co chcesz? To było przy okazji, a z resztą nie potrzebuję jedzenia, i tak te dwa ptaki nie odbudowałyby mojej tkanki tłuszczowej.
- Pobawimy się w coś? - Roza zarechotała głupkowato. Póki szły nad wodę mogły się rozerwać i na chwilę zapomnieć o powadze misji.
- Mi się nie chce bawić - narzekała Destroy burcząc pod nosem.
- Taa, ja wiem czym byś się chciała pobawić. Dwiema piłkami i pałką - odpowiedziała zgryźliwie Koga. Wszystkie wybuchnęły śmiechem.
Po godzinie dotarły zmęczone i spragnione nad wodę. Był to niewielki strumyczek z brudną wodą. Nie zwracały już na to uwagi i piły wodę łapczywie. Woda smakowała padliną. Wyszły z strumyka z kwaśnymi minami.
- Coś tu zdechło...- rzekła Tiff rozbawiona minami koleżanek, gdyż nawet nie poczuła smaku padliny, bo piła 20 metrów dalej.
- Tak Tiff, Twój mózg - Leiko zatrzepotała skrzydłami.
- Szer, ale żeś wodopój znalazła - mruknęła pod nosem Des.
- Ty byś nie znalazła nawet własnego ogona - zachichotała uśmiechając się wrednie.
Pięć minut później wszystkie spały jak zabite, lecz nie Kitsune. Leżała wpatrzona w przestrzeń.
- Dziewczyny wstawać! Wyprawa się jeszcze nie zaczęła, a wy śpicie. Wiem, że jest upał, że nie ma pożywienia, że nie ma wody, tylko błoto z gównem, ale weźcie się w garść i wstańcie.
Obudzone wstały posłusznie patrząc na Kitsune.
- A więc prowadź dalej. - Leiko wpatrywała się w Reav'zhotkę.
----
Wybaczcie, nie miałam weny. Do dupy to to to coś to włochate, beżowe z dziurkami o_O'
to opowiadanie xD *wysłowiła się*
Desu <3
Destroy Limone (15:43)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz