Chciałabym tylko zaznaczyć, że wszystko dzieje się w lutym, kiedy padał śnieg, Nikita żyła[czy coś tam takiego] itd. @_@
Ostatnie część mojego opowiadania, w sumie mało wnosząca, ale dobra.
I proszę, zacznijcie czytać w momencie, kiedy w podkładzie zaczną się słowa. Noo.. to tyle.Cold. Part I
Silence. Part II
Memories. Part III
-------------------------------
Back.
Lost in the darkness, hoping for a sign.
Instead there is only silence,
Can't you hear my screams?
Instead there is only silence,
Can't you hear my screams?
Cisza.
Coraz bardziej się zacieśniająca. Dławiąca, nie pozwalająca oddychać.
Ciężka, gęstniejąca, wręcz namacalna. I mrok, wspierający ją wszystkimi
swoimi mocami. Nieprzenikniona, wszechogarniająca ciemność. A ja,
mała istota, wśród tej głuszy. Nic nieznacząca i obca w tym świecie. W
nicości.
Spanikowana
rozglądałam się w około, pragnąć wypatrzeć błysk światła, odrobinę
nadziei, wyjście. Jednak czerń była nieprzerwana, jednolicie głęboka.
Wyjście... wyjść, uciekać, biec... Biegnij!
Poderwałam
się do biegu. Moje łapy uderzały o niewidzialną powierzchnię, ścigając
się z rytmem rozszalałego serca. Oddech rzęził mi w krtani, łzy gęstymi
strumieniami płynęły po policzkach. Uciec, uciec z tego miejsca...
Z
każdym krokiem traciłam siły. Niewidzialne macki owijały się wokół
moich nóg coraz bardziej utrudniając mi poruszanie się. A otoczenie
pozostawało wciąż to same. Czerń. Wszędzie.
Krzyknęłam,
zatrzymując się gwałtownie. Gdybym biegła dalej umarłabym z
wyczerpania. To miejsce nie miało końca. Kto wie, może nawet to że się
przemieszczałam było iluzją. Schyliłam głowę ciężko dysząc. Myśl,
myśl... Jak stąd uciec? No jak?
***
Płatki
śniegu, niczym anielskie pióra zawirowały w powietrzu, tańcząc z
wiatrem, do tylko im znanej melodii. Miękki puch z każdą minutą coraz
dokładniej pokrywał ziemię puszystym kocem. Drobne ciało, ciemnobrązowej
wilczycy leżało samotnie w lesie, a śnieg otulał ją niczym kołdrą. Jej
futro usiane było niepowtarzalnymi, sześcioramiennymi płatkami,
iskrzącymi się w promieniach słońca.
***
Szara
wilczyca szła przez las, mijając ogołocone z liści drzewa. Mimo, że
była niewidoma, bez trudu wybierała drogę, klucząc pomiędzy roślinami.
Nagle jej uwagę przykuł znajomy zapach. Zawróciła podążając, za coraz
bardziej nasilającą się wonią. W końcu doszła do nieruchomego ciała,
przykrytego warstwą białego puchu. Zniżyła pysk do postaci wilczycy i
położyła jedną łapkę na jej boku. Jej serce biło, oddychała. Jednak
szamanka czuła, że coś jest nie tak. Przymknęła oczy, myśląc gorączkowo.
Aldieb żyła, jej ciało było całe i nienaruszone, wyglądało na to, że
narządy wewnętrzne również są nieuszkodzone. Z całą pewnością stan w
jakim się znajdowała to nie był sen. W takim razie, może... Nikita
wciągnęła ze świstem powietrze, gwałtownie otwierając oczy. Jej ciało
pozostawało w śpiące, ale było puste. Jej dusza znajdowała się gdzie
indziej i możliwe było, że nie wiedziała jak powrócić. Nie mogła tego
tak zostawić...
***
Uciec, uciec. Wrócić do domu, do przyjaciół... Jak stąd wyjść? Słyszy mnie ktoś?! Jest tu kto? Halo!
Krzyczałam,
wołałam, ale wypełniająca to miejsce gęsta cisza, wypierała wszystkie
dźwięki. Z każdą chwilą traciłam nadzieję, na powrót do mojego świata.
Gdybym tylko wiedziała co powinnam zrobić...
Tępy
ból. Pustka. Szara mgła zalała mój umysł tłumiąc wszelkie odczucia.
Stałam nieruchomo, sztywna, nie mając odwagi drgnąć. Czekałam na swój
koniec. Już nic nie mogło mi pomóc.
Umrę. Wśród ciszy i czerni. Sama.
***
Nikita
była większa od innych lisów, jednak mimo drobnych rozmiarów Aldieb i
tak miała problemy, żeby przenieść ją do swojej jaskini. Gdy w końcu jej
się to udało, położyła jej nieprzytomne ciało po środku jaskini.
Dopadła do skrzyni pełnej zwojów, słoików, woreczków oraz innych
dziwnych przedmiotów. Wygrzebała z niego czarne pudełeczko. Wróciła do
ciała przyjaciółki, po czym zanurzyła łapę w pojemniku. Następnie
zaczęła wodzić nią po zimnym kamieniu, rysując znaki charakterystyczne
dla sztuki szamańskiej. W następnej kolejności zapaliła pięć świec,
stawiając je w równych odstępach, wokół nieruchomego ciała. Skończywszy
przygotowania, wzięła głęboki, uspokajający oddech. Usiadła przy
ciemnobrązowej wilczycy, po czym przymknęła oczy, nucąc melodię złożoną z
pradawnych słów o niesamowitej mocy. Kołysała się w jej rytm, coraz to
bardziej zagłębiając się w granicę światów. Pozwoliła by zimna toń
ogarnęła jej duszę, porwała ją.
***
Aldieb...
Gdzie jesteś?
Niewyraźny
szept dobiegł do mej świadomości. Zamrugałam powiekami, zaskoczona.
Utracona nadzieja, na nowo, nieśmiało zagościła w mym sercu. Chciałam krzyknąć, zawołać, jednak brakowało mi sił. Oddech pogłębił się, wraz z moim staraniami. Musiałam dać jakiś znak...
Tutaj! Pomóż mi...
Zachwiałam
się, kiedy poczułam jak nogi się pode mną uginają. Nagle ogarnęło mnie
nieznośne zmęczenie. Z trudem utrzymywałam się na łapach.
Nagle
poczułam czyjś ciepły dotyk, na moim futrze. Dopiero wtedy zdałam sobie
sprawę z tego jak było mi zimno. Coś mnie chwyciło, pociągnęło ku
górze. Krzyknęłam zaskoczona. Czułam przyjazne ciepło, pochodzące od
trzymającej mnie istoty, ale ból rozrywający moje członki, nie pozwalała
mi jej zaufać. Szarpnęłam się gwałtownie, mimo to istota trzymała mnie
mocno. Nie mogłam oddychać, ruszać się. Świat zawirował. Parzące słońce
ciągnęło ku góry, a zimne macki trzymały od dołu. Tortury zdawały się
nie mieć końca, gdy nagle rozbłysło oślepiające białe światło. A potem
nastała ciemność.
***
Zamrugałam oczyma, wybudzając się powoli. Głowa pulsowała mi tępym bólem, miałam wrażenie, jakbym spała bardzo, bardzo długo...
W
pewnym momencie dostrzegłam postać Nikity, a zaraz potem rozpoznałam
jej jaskinię. Lisica podeszła do mnie uśmiechając się ciepło. Wyglądała
na bardzo zmęczoną, jakby nie spała od wielu dni.
-
Już się obudziłaś. Pamiętasz może co się stało? - spojrzałam na nią,
trochę nieprzytomnie. Nic nie pamiętałam, nie rozumiałam co się dzieje. -
Mhm.. No tak. Znalazłam Twoje ciało w lesie, jednak Twoja dusza
znajdowała się gdzie indziej. Musiałam odprawić rytuał, żeby pomóc Ci
wrócić. Być może wspomnienia wrócą po jakimś czasie, ale jest też
możliwość, że nigdy sobie nie przypomnisz co tam się stało.Skinęłam
głową, przyjmując informację do wiadomości i pod dźwignęłam się do
pozycji siedzącej. W następnej chwili krzyknęłam, zwijając się w kłębek i
łapiąc się za głowę. Pamięć wróciła nadspodziewanie szybko i
gwałtownie. Ostatnie wydarzenia w błyskawicznym tempie przewijały się
przez mój umysł, ciągnąc za sobą falę emocji. Gdy wszystko minęła
oddychałam ciężko jak po maratonie. Spojrzałam ponuro w oczy Nikity.
Wiedziała, co się właśnie stało. Nie pytała o nic więcej. Rozumiała...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz