10 kwietnia 2011
pfyfyfyfyfffyyyy. Najważniejsza część mojego opowiadania. Podkład za długi i nie pasuje, ale mniejsza.
Tylko mnie nie zjedzcie. <D'
Memories.
Dark wings they are descending
See shadows gathering around
One by one they are falling
Every time they try to strike us down
See shadows gathering around
One by one they are falling
Every time they try to strike us down
Cienie
uniosły się w powietrze. Zawirowały, okrążając mnie w czarnym
korowodzie. Cichy, szyderczy śmiech przebiegł przez powietrze zimnym
podmuchem, trafiając we mnie niczym bicz. Bicie serca przyspieszyło.
Wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami jak czarne postacie wirują,
otaczając mnie w nieprzerwanym kręgu.
Ledwo
zdążyłam zarejestrować rozmazaną plamę lecącą w moim kierunku. Zaraz
potem coś szarpnęło moim ciałem, a we wszystkich członkach poczułam
paraliżujący ból, mrożące krew w żyłach zimno. Nim się pozbierałam
następny cień odłączył się od kręgu, pikując w górę, by zaraz potem
zaatakować. Niematerialne szpony szarpały moje futro, rwały moją skórę
na strzępy. W uszach rozbrzmiewał mi krzyk przepełniony bólem i
cierpieniem. Dopiero kiedy ucichł, zdałam sobie sprawę, z tego, że
wydobywa się z mojego gardła. Demony przerwały na chwilę tę zabawę, by
napawać się widokiem mojego cierpienia. Otworzyłam zaciśnięte wcześniej
oczy. Byłam przekonana, że nie poznam siebie, jednak moja skóra
pozostawała nienaruszona. Jednak to wcale mnie nie uspokoiło. Ból mógł
być tylko iluzją. Ale czułam jak te potwory raniły moje serce, duszę,
moje jestestwo. Ich lodowaty dotyk pozostawił na mnie piekące ślady,
które nie miały się nigdy zagoić.
Starając się ignorować to wszystko, z trudem poddźwignęłam się na telepoczących się łapach.
-
Czego ode mnie chcecie? - odezwałam się zachrypniętym szeptem, nie
mogąc wydusić z siebie nic więcej - Co takiego Wam zrobiłam?
Nigdy nie rwałam się do kłótni, czy bójek, nigdy nie chciałam nikomu nic zrobić. Czym mogłam im zawinić?
Po
kręgu śmierci potoczył się okrutny śmiech. Jednak jeden z cieni, raczył
mi odpowiedzieć na pytanie, widocznie czerpiąc radość z moich lęków.
- Maskę przyodziać zmarłego już aktora. Tak śmiało, bezczelnie i nie spodziewać się konsekwencji...
Pokręciłam głową nie rozumiejąc. O czym on mówi? Co to wszystko ma znaczyć? Jakie maski...? Maski... maski...
Pochłonęła mnie ciemność. W mojej głowie rozbrzmiał cichy szept.
Smutki i radości. Cienie lat minionych,
Magiczny krąg stworzą, będą tańczyć ochoczo.
I ciemność, cisza, mrok. Cienie zataczają krąg...
Budzisz się. Widzisz to. Cienie zataczają krąg...
Cichutko podchodzą, gdy zapada zmrok.
Cisza. Tylko Cienie przeszłości kroczą w mrok...
Gdy tylko Duchy Nocy swe gwiezdne oczy otworzą,
Cienie lat minionych magiczny krąg stworzą...
Łzy napłynęły mi oczu, pod napływem wspomnień. Obrazy zawirowały mi przed oczami. Słowa. Słowa, które ranią...
Memories...
Memories...
Znałam
ten tekst, wiedziałam o czym mówi, a raczej o kim... Kara,
majestatyczna klacz, z oczami wiecznie przesłoniętymi, długą czarną
grzywą.
A ja zajęłam jej miejsce. Bez jej woli, bez jej wiedzy.
Oszustka...
Złodziejka...
Nie! Nie chciałam tego. Nigdy, nie chciałam znaleźć się w takiej sytuacji. Ale wybrali mnie. Musiałam.. nie miałam wyboru...
Czy na pewno...?
Pani
Śmierci miała władzę nad Demonami. A ja? Nędzne stworzenie...
przywłaszczyłam sobie jej pozycję i moc. Nie wiedziałam, nie
chciałam....
Zachwiałam się, ledwo utrzymując równowagę. Za dużo naraz.. nie mogłam..
Czarne
skrzydła rozpostarły si na de mną gotowe do ostatecznego ciosu.
Potrząsnęłam głową. Nie chciałam umierać. Nie tak. Nie tu.
- Czekaj!
Cień
się zawachał, zainteresowany moim protestem. Okrążył mnie, uśmiechając
się szyderczo. Nie zważając na to, rozpaczliwie ciągnęłam dalej.
-
Dajcie mi szansę. Udowodnię... Udowodnię, że jestem godna. -
wypowiadając te słowa, wolałam nawet nie myśleć w co się pakuję...
Cień zarechotał wrednie, słysząc moją propozycję.
- Dobrze. Będziemy czekać. - doszedł mnie szept, już oddalających się czarnych postaci.
A ja pozostałam sama w nicości.
We try not to forget,
they live through us.
Slowly they die away at every candle's end
they live through us.
Slowly they die away at every candle's end
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz