Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

5 stycznia 2011

Początek bez końca cz. IX [Szera]

04 stycznia 2011


"Przygnębienie, kiedy nie wychodzi nawet bycie samym sobą..."
Podkład muzyczny
Biegłam po białym puchu. Znowu biegłam. Nie.. Jak zawsze biegłam. Czułam się taka pusta w środku. Od pewnego czasu nie mogłam o sobie powiedzieć "JA" mogłam jedynie powiedzieć "NIKT" chociaż i to było zbyt wiele. Jak można się tak zagubić? Poczułam, że przyspieszam. Coś we mnie nie wytrzymywało tej sytuacji. Czułam się rozrywana od środka. Brakowało mi tylu rzeczy. Czego dokładnie? Nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia. Wiedziałam jedynie, że powoli mam wszystkiego dosyć. Nagle poczułam, że zamiast czterech łap mam dwie nogi. Wywróciłam się upadając twarzą w śnieg. Uniosłam się na rękach, a włosy bezwładnie zsunęły się po moich ramionach. Zacisnęłam powieki przygryzając dolną wargę. Nienawidziłam bycia w pewnej mierze człowiekiem. A teraz na dodatek nie potrafiłam nad tym zapanować.. Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie. Kiedy w końcu ponownie załapałam jak się poruszać w tym obcym ciele ruszyłam biegiem z każdym krokiem przyspieszając. Chłodny wiar chlastał mnie po nagiej skórze twarzy. Każdy mocniejszy podmuch był niczym kolejne zadrapanie. Ale nie potrafiłam się zatrzymać. Ślady zostawiane przeze mnie na śniegu były niczym ścigające mnie cienie. W końcu zatrzymałam się opierając o drzewo. Skuliłam się lekko drugą rękę opierając na kolanie. Dyszałam ciężko, a powietrze wydobywające się z moich ust ulatywało delikatną białą mgiełką, aby po sekundzie zniknąć. Rozejrzałam się. Byłam w obcym sobie miejscu, chociaż wydawało mi się tak znajome. Było takie jak ja. Niby taka sama, a tak obca. Drzewa jak drzewa. Podobne, jedynie rosnące na innej ziemi... Odbiłam się i ruszyłam dalej. Wiar targał moje włosy i powodował, że łzy ciekły mi z oczu. Nie... to nie to... Znowu płakałam sama z siebie. Łzy płynęły wraz z linią skroni, a po chwili porywane były przez wiatr. Zacisnęłam na moment powieki nie chcąc wypuścić kolejnych kropli, ale nie słuchały mnie. Potknęłam się o korzeń i upadłam na bok. Podtrzymałam się na rękach nie pozwalając, aby moja twarz ponownie dotknęła mroźnego puchu. Mokre potargane włosy opadły na czoło przylepiając się do niego. Załkałam cicho.
-Po cholerę ktoś taki jak ja został w ogóle stworzony? - Szepnęłam. - Nawet ja nie wiem jak sobie ufać.. - Wstałam, ale po paru krokach upadłam na kolana i przysiadłam na piętach. - Po jaką cholerę?! - Wydarłam się chrapliwym głosem wznosząc twarz ku niebu. Płatki śniegu roztopiły się na mojej skórze. Spuściłam głowę ukrywając twarz w dłoniach. Chciałam tak po prostu zniknąć. Rozpłynąć się. Odgarnęłam włosy do tyłu i wstałam. Podeszłam o ogromnego drzewa i położyłam rękę na jego szorstkim pniu. Kucnęłam i zaczęłam odgarniać śnieg. Moim oczom ukazała się nora. Nie miałam pojęcia skąd wiedziałam, że tam jest. Wyglądała na opuszczoną i wystarczająco dużą abym się w niej zmieściła. Wsunęłam się do środka  uważając na korzenie drzewa. Położyłam się, a włosy opadły bezwładnie na moją twarz ukrywając napuchnięte od łez oczy i drżące z zimna wargi. Ręce mocno przycisnęłam do klatki i zgięłam nogi w kolanach zwijając się w kłębek. Do moich uszu doszło ciche wycie wilka. Brzmiało ono niczym kołysanka w mojej głowie. Ostanie łzy powoli wypływały spod przymkniętych powiek. W ciemnościach ujrzała rozmazany obraz. Usłyszała cichą wymianę zdań.
-Szmata.
-Dzięki, właśnie podniosłeś moją samoocenę.
Zadrżała lekko słysząc drugi głos. Był jakby znajomy... Tak podobny... Zacisnęła z całej siły powieki odpychając niechciany obraz. Znowu poczułam tą przytłaczającą pustkę.
Po jaką cholerę...
___________________________
Znowu o tym samym...
Wybaczcie jeżeli już Was tym zanudzam.
Proszę o szczere opinie.
Szera (16:59)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz