Misja uratowania Gloli: Droga do Szamana
Tłumy drzew, mnóstwo krzewów. Pomiędzy zaroślami było można zauważyć garstkę wilków przedzierających się przez las.
-Szybciej - mruknęła Wandessa gnając ile sił w kopytach. Chciała jak najszybciej dotrzeć do Szamana, który miał pomóc im w znalezieniu Światłości. Cała gromada idąca za Alphą przyśpieszyła. Nikt nie miał zamiaru krzyczeć, że jest zmęczony, czy, że chce pić. Każdy miał jeden cel – odzyskać Ją. Przyjaciółkę każdego. Tą, która zawsze była chętna pomóc, organizowała wszelkie imprezy na stadzie. My bez niej jesteśmy, jak delikatny liść z ogromną pustką w środku.
Noc zbierała już gwiazdy na niebie, lecz grupa wytrwałych wędrowców wciąż dążyła na przód, uparcie brnąc przez las nie szukając nawet odpowiedniej ścieżki.
-Już niedaleko.. – mówiła przywódczyni ale z czasem uczestniczy wyprawy przestawali w to wierzyć. Droga jakby wydłużała się, z czasem coraz bardziej. Nagle stado zatrzymało się równocześnie, każdy zastygł.
-Co to było? – szepnęła Apium z lekkim strachem w oczach. Za chwilę znowu dało się odczuć powiew zimnego wiatru. Korony drzew wzburzyły się, po czym opadły. Na ścianie opuszczonej jaskinie zauważalna była czarna plama,na kształt pegaza. Nikt jednak nie zdołał jej się przyjrzeć, gdyż zaraz rozmyła się nie zostawiając nic po sobie. Gromada ruszyła ponownie, tym razem szybko,lecz ich krok był mniej pewny. Każdy przyglądał się najmniejszemu szczegółow i z uwagą, co było trochę trudne, gdyż zmęczenie nie dawało o sobie zapomnieć.
-Zarządzam 5 minutowy postój, widzę, że padacie. - zarządziła Wandessa i udała się w stronę drzewa. Ułożyła się wygodnie, o ile to było możliwe i przymknęła ślepia. Reszta nie miała zamiaru marnować odrobiny przerwy na wysiłek. Jedni padli zmęczeni na ziemię, inni pili łapczywie wodę z pobliskiej rzeki. Gwiazdy już całkowicie okryły niebo, a księżyc ukazał swe pełne oblicze. Jego świetliste promienie padały na ląd, jakby chciały wspomóc podróżników w tej ciężkiej i wykańczającej podróży.
Zanim ktokolwiek się zorientował chwila postoju minęła. Pani Śmierci ogłosiła wszystkim, iż czas na dalszą drogę.
- Wioska Szamana! - uradowana Aldieb ogłosiła stadu radosną nowinę.
-Wioska Szamana? - powtórzyła po niej zszokowana Viera. Nie mogła uwierzyć, że nareszcie doszli. Wszyscy pędem ruszyli w stronę wskazaną przez ciemną wilczycę.
-Witajcie w Wiosce Oshabithu, Szaman Kinght już na Was czeka - oznajmiły czujki nocne tamtejszego terenu, a wybrańcy misji udali za jednym z tamtejszych ludzi do namiotu Szamana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz