Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

23 maja 2010

Głębia śmierci. [LadyKiller]

Pisane przy tym i tym.
Taki gówniany wylew emocji.

Czarne szczenie uderzyło o kamienną posadzkę, poturlało się kawałek. Pozostawiło za sobą ciemną smugę.
 Trzęsła się ze strachu i zimna. Podniosła wzrok, na barczystą ,opiekunkę'. Katorga z pogardą zmrużyła oczy i uderzyła. Killer upadła kilka metrów dalej. Zacisnęła zęby i podniosła się na drżące łapki. Z trudem opanowała płacz. Chociaż tyle mogła zrobić- nie dać jej satysfakcji.
 Wilczyca ruszyła w jej kierunku.
 Liście drzew poniosły daleko dźwięki krzyków i uderzeń.
 Została sama. Pół jej pyszczka spoczywało w tafli krwi, druga część była zmasakrowana. Oczy, w których powoli zanikały barwy, były na wpół przymknięte. Neonowy blask słabnął z każdą sekundą. Klatka piersiowa unosiła się nierówno, a żebra na których zawieszona była skóra, dodawały jej postaci dramatyzmu.
 Dopiero teraz jej futerko zmoczyły łzy. Umierała. Kończyny połamane w kilku miejscach, cudem ocalony kręgosłup. Chciała się podnieść ale nie umiała. Małe ciałko stało się nagle tak straszliwie ciężkie...
Zawyła cichutko, wiedząc że to ostatni dźwięk jaki wydaje w życiu.
-No, powiedz coś.-- Wilczyca uniosła w aroganckim uśmiechu kąciki pyska.
 Przyglądała się obciekającemu posoką ciałku, trzymanemu przez czujkę. Killer nie odpowiedziała, z uporem patrząc w świńskie oczy Katorgi.
- Chciałabyś zdechnąć, co? Ale ja Ci tak łatwo nie pozwolę. Nie porzucę tak miłej zabawy. Daj mi ją.--Warknęła na czujkę. Posłusznie rzucił pod nogi wilczycy szczeniaka, jak śmiecia.
- Skoro jesteś taka mocna, to wstań.--Zachichotała-- No, wstawaj!
 Nie wstała. Nie płakała. Nie miała zamiaru słuchać poleceń wilczycy, której nienawidziła najbardziej.
 Kły zatopiły się w jej ciałku, uniosły i z siłą rzuciły o ziemię.

  Czuła zimne otarcie śmierci, kiedy Kostucha okrywała ją swoim bezdennym płaszczem. Cierpienie, ból i strach jakie z niego płynęło, było bardzo głośne. Rozsadzało bębenki. Dobijało.
Zapadła ciemność...
  Rozdarła skórę. Wyrwała ciało. Naruszyła kości. Rozsadziła czaszkę. Przebiła okolice serca. Nie trafiła.
Dlaczego? Umieranie miało nie boleć aż tak.
Opadały baty, tarmosiły maleńkie ciałko. Rzucały nim o ściany, nabijały na onyksowe kolce, rozrywało na pół...
Dlaczego? W końcu śmierć miała nie boleć...
 Woda wdarła się już wszędzie- do uszu, do nosa, do płuc. Topiła się, bezładnie machając łapkami, wijąc się. Uścisk na karku był zbyt mocny, zbyt głęboko ją wpychał.
To miał być koniec...?
 Zakrztusiła się, przez co jeszcze więcej płynu zalało gardło. Zamarła w niemym krzyku, bez siły wisząc w wodnej przestrzeni.
  Czarnowłosa dziewczyna hasała po zielonej łące razem z pięknym chłopakiem. Z niemym zachwytem patrzyła jak Jego jasne włosy falują.
On wziął ją za rękę, Ona splotła ich palce. Śmiejąc się, biegli przed siebie. Chłopak wyprzedził ją na przód i pociągnął nad rzekę. Razem wskoczyli do przyjemnie chłodnej wody. Pływali wokół siebie, a ich ciała co chwile się stykały.
  Opadła w czarną otchłań nieświadomości. Woda zalała wszystko.
,,Obudź się. Musisz wstać. Musisz żyć, musisz żyć dla mnie. Obudź się!''
Obudziła się...