27 grudnia 2010
|
Wiatr
we włosach. I łzy na twarzy. Dodałam łydek popędzając Chandrę jeszcze
bardziej. Klacz zwinnie pokonywała zaspy i wystające konary. Zaniosłam
się ochrypłym kaszlem, przytuliłam się do szyi demonicy nie mogąc złapać
tchu. Bolała mnie cała klatka piersiowa. Po chwili udało mi się
zaczerpnąć powietrza. Odetchnęłam głęboko, po czym mój spokój znów
przerwała salwa kaszlu. Podkrążone, zaszklone oczy łzawiły z mrozu i z
mojego podłego samopoczucia. Zaczerwienione z zimna dłonie zaciskałam na
grzywie karej. Popędzałam ją coraz bardziej, wiedziona nieznanym
impulsem. Nagle moja towarzyszka zatrzymała się, a ja o mało co nie
wyleciałam przez jej łeb. Zeskoczyłam z jej grzbietu i spojrzałam w jej
ciemne ślepia. Przejechałam dłonią po jej chrapach, szepcząc:
- Co
cię do tego skłoniło, kochana? - klacz zarżała niespokojnie, a ja
odwróciłam się, gdyby nie Chandra to leżałabym na ziemi jak długa.
Spojrzałam na sylwetkę malującą się przede mną. Zatrzymałam wzrok na
zielonych, hipnotyzujących oczach. Tych samych. Nagle klacz wyskoczyła
zza moich pleców i ruszyła prosto w postać owego mężczyzny, z
przerażeniem patrzyłam jak rozpływa się w powietrzu, tak jakby nigdy go
tam nie było. Załamałam ręce, po czym upadłam na kolana. Usiadłam na
swoich stopach i zamknęłam oczy. Znów czułam się tak cholernie
osamotniona. Nie było Chandry, nie było Jego, Jej. Nikogo. Nagle
wszystko stało się takie puste. A było tak dobrze. Do czasu. Do wczoraj,
dokładniej. I znów zaczęłam myśleć. Nie mogłam spać, nie chciałam jeść.
Cały czas myślałam. A to myślenie zabija mnie od środka. Tworzę sobie
iluzje, swoje wymysły, snuję przypuszczenia, boję się. Po chwili
poczułam zimne powietrze na karku. Wzdrygnęłam się, a Chandra musnęła
chrapami moje włosy. Wstałam niechętnie i westchnęłam. Jedną ręką
objęłam ją za szyję i ruszyłam w stronę polany, na piechotę. Kara szła
dopasowując się do mojego tępa, a ja wlokłam się jak cień, z opuszczoną
głową. Znów dopadł mnie atak kaszlu, po kolejnej salwie splunęłam krwią
na śnieg i otarłam usta dłonią krzywiąc się.
- Mam do ciebie
prośbę... - pokręciłam głową, nie patrząc na Chandrę. - Następnym razem
się nie zatrzymuj. Chyba, że będzie prawdziwy.
_____
Niee, strasznie mi się nie podoba, no ale miałam potrzebę opublikowania czegokolwiek. Możecie tego w ogóle nie czytać.
WTF, czemu to takie krótkie?
|
Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.
Chat
(25)
Event: "Poszukiwania zaginionego Orzecha"
(1)
Event: "Uchronić Stado przed Klątwą"
(4)
Event: "Wyprawa do Tinolandii"
(1)
Historia Stada
(29)
Historie
(10)
Inne
(10)
IPCY
(6)
Jedyny Słuszny Pan
(7)
Koniec początku początek końca
(4)
Konkursowe
(28)
Kosmici
(10)
Ludzie - opowiadanie stadne
(4)
Misja różowego rycerza
(2)
Nasza przeszłość
(25)
Nie powiązane ze stadem
(31)
Ogniska
(5)
Opowiadanie stadne
(20)
Opowiadanie świąteczne
(5)
Pierścień Czarnego Feniksa
(9)
Początek bez końca
(14)
Podobni do nas lecz bardziej okrutni
(7)
Poezja
(20)
Pożegnania
(12)
Proza
(420)
Przemyślenia
(7)
Tajemnica chatki
(4)
The Rush
(7)
Wybrańcy obrońcy stada
(23)
Z dziennika mamuśki
(4)
Z życia stada
(16)
Zadania
(36)
Zloty
(10)
Acebir
Acodine
Ai
Aldieb
Alethia
Altair
Anaid
Arashi
Arjuna
Asmodeusz
Aspeney
Baru Saya
Batista
BlackHollow
Corey
CrystalGlace
Dalia Seron
Destroy
Dragon Soul
Error Buen
Fene
Fragaria
Glola
Gold Fire
Hecate
Hiacynt
Imloth
Ireth
Jah
Jenna
Kayoko
Kirke
Kitsune
Koga
Kuo
Lady Killer
Liam
Luna
Membu
Mi-Chan
Michelle
Midnight
Mortis Tempesta
Naphill Naomi
Naysha
Neferetti
Nikita
Nitroglyzerin
Nyks
Padma
Quick Furious
Raksha Morte
Rozalia
Scarlett
Setenes
Seth
Syriusz
Szera
Team
Tee Saatus
Tequila Isha
Texi
Theliss Gesha
Tiara
Tiffany
Tin
Tristan
Valkkai
Vendela
Venus
Viera
Zbiorowe
Zoltan
Czego szukasz?
28 grudnia 2010
... [Luna]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz