02 lipca 2011
Kieruj
się na północ, po drodze możesz spotkać niebezpieczne zwierzęta, takie
jak dzikie Heardy, Heardy są zwierzętami w typie pum. Są bardzo
agresywne. Kiedy je pokonasz, pojawi się mój biały kruk - Amour. On cię
zaprowadzi na Górę Reavill. Ale musisz tam również się wykazać, gdyż
musisz zdobyć naszyjnik, na którym wisi Szara Gwiazda, jest dla mnie
niezwykle ważna. A naszyjnik wisi na szyi potężnego basiora o imieniu
Tan. Nie umie mówić, gdyż odcięli mu jezyk. Zabij go, przynieś mi Szarą
Gwiazdę
___________________________________________________________
Słońce powoli wynurzało się zza horyzontu, a stado leniwie budziło się do życia. Jak na razie wstały chyba tylko dwie osoby. W tym Arashi. Ta nowa, ta, której na razie nikt nie zna. Ta, która dzisiaj być może zakończy swoje nędzne życie. Albo nie. Ona wcale nie ma takiego zamiaru. Dopiero tu dotarła. Dopiero zaczęła nowe życie. Nie ma zamiaru go marnować. To jej szansa.
Wyszła z jaskini i nie zastanawiając się ruszyła szybkim krokiem na północ. Po krótkim czasie zniknęła w gęstwinie drzew. Biegła przez las truchtem, nie zmieniając tempa. Uważnie rozglądała się wokoło , aby niczego nie przegapić. Nie mogła pozwolić na to, żeby któraś z tych pum, o których mówiła Destroy, ją zaskoczyła. Wędrowała przez około dwie godziny, aż w końcu dopadł ją głód i pragnienie. Na dodatek nie była już na terenie HOTN, co znaczyło, ze w każdej chwili może ją ktoś zaatakować.Ukryła się w krzakach, wypatrując jakiejś zdobyczy. Jej nadzwyczajnie czułe uszy wyłapały jakieś szmery. Napięła wszystkie mięśnie, aby w każdej chwili móc wyskoczyć z krzaków i zacząć pogoń. Instynkt jej nie zwiódł, już po trzech minutach z zarośli 10 metrów dalej wyskoczył duży zając. Wilczyca z prędkością błyskawicy skoczyła w stronę ofiary. Zając rzucił się do ucieczki, odbijając się od ziemi i robiąc wielkie susy. Wadera przyspieszyła i po chwili trzymała małe zwierzę, zaciskając lśniące i ostre jak brzytwa zęby na jego gardle. Prędko skonsumowała posiłek. Nawet jej nie smakował, chodziło jej o to, żeby się najeść. Pragnienie jednak niemiłosiernie o sobie przypominało. Arashi wytężyła słuch, próbując wyłapać z otoczenia jakieś odgłosy świadczące o tym, że gdzie w tych okolicach znajduje się woda. Jest. Około 10 kilometrów na północny zachód. Wadera postanowiła zboczyć nieco z trasy i truchtem pobiegła w stronę źródła odgłosów.
Stanęła na brzegu rzeki i szybko chłeptała wodę. Odetchnęła z ulgą, gdy pragnienie zaczęło ustępować. Postanowiła zrobić sobie pięć minut przerwy i odpocząć. Położyła się i zamknęła powieki. Wciągnęła powietrze, jej nozdrza wypełniły zapachy lasu. Nagle usłyszała jakiś dźwięk. Gwałtownie wstała i odwróciła się. Zaczęła węszyć, wciąż nasłuchując. Dźwięk się nasilał, a do jej nosa dotarł jakiś obcy zapach, a właściwie smród. Wykrzywiła pysk, gdy tylko go poczuła. Szybko jednak się skoncentrowała i wysilała wszystkie zmysły. Jej błękitno- fioletowe oczy wyłapały na drzewie jakiś ruch. Potem dostrzegła wśród liści trzy delikatnie zarysowane sylwetki zwierząt, których nigdy wcześniej nie widziała. Domyślała się jednak, co to za zwierzęta i wiedziała, ze na pewno nie są one jej sprzymierzeńcami. Heardy. Z gardła wadery wydobyło się ciche warknięcie, na które olbrzymie pumy od razu odpowiedziały przerażającym rykiem, sprawiającym, ze sierść na karku Arashi zjeżyła się pod kątem niemal 90 stopni. Trzy ogromne koty zeskoczyły z gałęzi dużego drzewa na ziemię i wylądowały mniej więcej 2 metry od wilczycy. Były bardzo podobne do pum, z wyjątkiem wielkości i umaszczenia. Ich sierść była koloru miedzi, z białym pyskiem, brzuchem i końcówką ogona, który był niemal tak długi jak ciało zwierzęcia. "Nie ma na co czekać, Arashi"- pomyślała wilczyca i z obnażonymi kłami rzuciła się na jednego z kotów. Wystarczył jeden skok, by złapać zębami za szyję zwierzęcia. Wilczyca idealnie wycelowała. Wystarczyło mocniej wgryźć się w ciało kota, by przeciąć mu tętnicę. Przeciwnik zaryczał z bólu i padł na ziemię. Widząc to, pozostałe dwa koty rzuciły się na drobną wilczycę, która była od nich niższa niemal 3 razy. Heard o najciemniejszych oczach chwycił waderę za kark i podniósł w górę. Zapiszczała z bólu. Drugi kot podszedł do niej i zamachnął się wielką łapą tak, aby uderzyć ją w pysk. Ta się jednak uchyliła i puma zamiast ją, ostrym pazurem udrapnęła w oko swojego towarzysza. Poczuła, że szczęki kota puszczają jej kark, a łapy bezpiecznie lądują na ziemi. Szybko odbiegła, w sam czas, żeby umknąć przed ciosem wymierzonym przez kota, który przed chwilą ją trzymał. Jak się zaraz okazało, był on wymierzony nie do niej, ale do drugiego kota, tego, który przedtem drapnął go w oko. Wilczyca z uśmiechem na pysku usiadła obok, by patrzeć, jak jej wrogowie wykańczają się nawzajem. Gdy jeden kot padł bez życia na trawę, drugi skierował swe pełne furii spojrzenie na nią. Był jednak już tak słaby, ze zabicie go nie było żadnym problemem. Wystarczyło zaciągnąć go do wody. Nurt rzeki sam się zajął jej przeciwnikiem. Wadera usiadła na trawie i patrzyła się na ciała nieżyjących kotów. Oczekiwała na tego białego kruka, o którym wspominała Destroy. Nie zawiodła się. Po paru minutach na błękitnym niebie ujrzała biały kształt. Ptak wylądował tuż przed nią.
- Witaj, jestem Amour- przedstawił się.
- Arashi- odparła krótko wilczyca i od razu przeszła do rzeczy- Zaprowadzisz mnie na Górę Reavill?
- Tak. Będę leciał tuż pod koronami drzew, ty biegnij za mną. Czeka cię jednak długa i męcząca droga.
Wilczyca skinęła głową i wstała, podczas, gdy kruk wzbijał się w powietrze. Gdy tylko ruszył w stronę lasu, Arashi odbiła się łapami od ziemi i szybko pobiegła za nim. Nie wiedziała nawet ile sił będzie kosztować ją ta podróż.
Zdyszana wadera padła na ziemię w jaskini pod zboczem Góry Reavill, do której zaprowadził ją biały kruk. Ciemne niebo usiane było migoczącymi gwiazdami, a wśród nich Księżyc dumnie rozświetlał noc swym blaskiem.
- Na szczycie góry znajdziesz czarnego wilka z Szarą Gwiazdą. Zanieś ją Destroy.
- Dziękuję, Amour- powiedziała już w połowie śpiąca Arashi.
- Żegnaj- rzekł ptak i odleciał.
Wilczyca nawet tego nie słyszała. Była pogrążona w głębokim śnie.
Pojedynczy promień słońca wleciał przez wejście do jaskini i połaskotał wilczycę w nos. Leniwie uchyliła swe powieki, jednak, gdy zobaczyła, że na dworze jest już świt, zerwała się na równe nogi. "Nie ma czasu do stracenia"- pomyślała i wyszła ze swojej kryjówki.
Upolowała kolejnego małego zająca, żeby się pożywić, po czym zaczęła wspinać się po skałach, na samą górę. Wspinaczka nie była taka trudna, jak mogłoby się wydawać. Arashi zgrabnie i szybko wchodziła na kolejne kamienie położone coraz wyżej. Nie wiedziała nawet, kiedy minęły te dwie godziny i kiedy znalazła się na szczycie. Pierwszą rzeczą, która zwróciła jej uwagę, była ogromna jaskinia. Domyślała się już, kto w niej mieszka.
Ruszyła wolnym krokiem do wejścia i po chwili zobaczyła przed sobą naprawdę długi korytarz. Szła nim, aż w końcu zobaczyła jakieś światło. To było ognisko. W jego blasku ujrzała czarną sylwetkę czarnego basiora. Wydobył z siebie gardłowe warczenie i już po chwili biegł z obnażonymi zębami na wilczycę. Ta również odsłoniła kły i po chwili rozpoczęła się mordercza walka. Wilk o długiej, czarnej sierści był masywny i bardzo silny, jednak Arashi nadrabiała brak siły zwinnością i szybkością. Basior o imieniu Tan wciąż atakował waderę, ta jednak szybko mu odskakiwała i kąsała go w boki i szyję. Ona sama została ugryziona tylko raz, za to tak mocno, że po jej boku spływało kilka strużek krwi. W końcu czarny rzucił się na wilczycę i przygniótł ją swoim cielskiem do podłoża. Nie zdążył jednak nawet jej ugryźć, gdyż drobna wilczyca odepchnęła go tylnymi łapami. Szybko na niego skoczyła, po czym zębami rozszarpała mu gardło. Po chwili nieżyjący już basior leżał w kałuży własnej krwi. Wilczyca dopiero teraz zdążyła zauważyć wisior na jego szyi. Zdjęła go, założyła, po czym ominęła zwłoki i skierowała się do wyjścia z jaskini.
- Żegnaj- szepnęła, po czym zawyła głośno i długo, oddając szacunek pokonanemu przeciwnikowi.
Droga powrotna zajęła jej dwa dni. Tym razem nie biegła na łeb, na szyję za krukiem. Truchtem pokonywała kilometr po kilometrze, aż w końcu usłyszała znajome głosy i znajome kroki w oddali. Wtedy zorientowała się, że jest juz na terenach HOTN. Docierające do jej nozdrzy zapachy tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu. Z lekkim uśmiechem na pysku pobiegła do stada, a gdy tylko odnalazła Destroy, oddała jej Gwiazdę. Nawet nie wiedziała, z czego Des tak bardzo się ucieszyła. Zwykły wisior i tyle. A może nie? Nie ważne. Wadera, ciągnąc ogon za sobą, skierowała się do swojego domu. Swojej jaskini, w której zamierzała spędzić kolejne dwie doby na odpoczynku.______________________________________
Grrr....
miałam prawie że całą notkę, usunęła mi się połowa i od połowy znowu
musiałam pisać -.- Ale jest, zadanie wykonane. :))
Arashi (20:32)