19 lipca 2011
To
prawdopodobnie jedno z ostatnich tego typu opowiadań... Nie czuję już
tego samego pisząc je. Wydają mi się zbyt puste. Wybaczcie...
_________________________________
Zagubiona…
Siedziałam w miejscu. Samotna postać. Powoli odgradzałam się od
wszystkich. Powoli… Niby niepozornie wszystko było jak dawniej, czasami
wydawało się, że jest lepiej, ale to uczucie szybko przechodziło. Tylko
po to, aby rzeczywistość mogła uderzyć ze zdwojoną siłą. Jednak
pieczenie na skórze nie pozwalało zapomnieć. Wczepiało się ono w umysł…
Właśnie
dlatego to robiłam. By nie zapomnieć. By nieustannie pamiętać. Cóż za
ironia… Uczucia i resztę życia zakopać w otchłani przeszłości, a
zachować ból… Nie pozwolić, aby bezwzględnie przemijający czas zabrał go
ze swym nurtem i zatopił głęboko na dnie.
Chociaż
już to zrobił… Ale ja podążyłam za tym. Zanurzyłam się by już nigdy nie
wypłynąć. Nie mogąc złapać oddechu zrozumiałam, że tak musi być.
Poddałam się wypuszczając resztki powietrza. Moje oczy przygasły tak jak
i moje całe życie. Dlaczego to musi trwać tak długo? Dlaczego nie mogę
zniknąć od razu? Tkwię pomiędzy dwoma światami zwisając bezwładnie.
Zawieszona między życiem, a śmiercią bezustannie czekam na ciąg dalszy.
Na życie?
Nie.
Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Mroczne myśli zasnuły umysł.
Szkarłat cierpienia splamił białą nić losu. A ja na to pozwoliłam.
Jedynie patrzyłam. Otępiona bólem czynów. A to wszystko tylko po to, by
zrozumieć… Więc dlaczego czułam się w tym wszystkim zagubiona? Plątanina
uczuć zawinęła się wokół mnie niczym szubienica. A ja ją wtedy
zacisnęłam i przecięłam. A teraz? Znowu czekam. Prawda została odkryta… A
ja nieustannie się sprzeciwiam… idę pod prąd, nie do końca mogąc się z
nią pogodzić… Podążam własną ścieżką wychodząc jej naprzeciw. Wyzbywam
się wszystkiego... Dlaczego? Bo posiadanie oznacza ból. A mam go już
wystarczająco. To nim przyodziałam swoje ciało starając się uodpornić.
Obronić przed tym co dalej. Wiem czego chcę, ale gdy moja ręka po to
sięga zawisa w połowie drogi. Nie potrafię dotrzeć dalej. Jeszcze nie…
Jeszcze?
Tak
- jeszcze, gdyż każdy kolejny dzień sprawia, że sięgam coraz dalej
mimo, że wiele to kosztuje. A to wszystko po to by pozwolić sobie na
zrobienie kolejnego kroku. Tego ostatniego…
In the middle of the night
For the same damn thing…
*Kelly Clarkson – Because Of You
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz