[Podkład muzyczny]
Zapadła noc. Księżyc królował na bezchmurnym niebie i oświecał polną drogę, którą kroczyła ciemnoszara postać. Snuła się bez celu. Kształtem i posturą przypominała wilka, lecz była większa. Miała gdzieś tak około dwa metry. Łuna księżyca delikatnie oświetliła ów postać, ukazując oblicze tegoż stworzenia. To była wilczyca. Z posoką na pysku, po której można było wywnioskować, iż wracała z polowania. Wkroczyła do lasu, by usiąść wśród gęstych i wysokich liści paproci, by odsapnąć na chwilę. Jej srebrne ślepia, okalane pionową źrenicą skierowały spojrzenie na nocne sklepienie, usiane miliardami gwiazd. Lekki podmuch wiatru rozwiał grzywkę,która nachodziła jej na oczy, a naszyjnik z Gwiazdą Dawidowską zatańczył na szyi. Dźwignęła nagle ciężar swego ciała z głębokim westchnięciem. Stanęła na równe łapy i ruszyła dalej. Czuła, że już jest blisko. Wyczuwała woń wody, więc wystrzeliła pędęm do produ. Czas ją gonił. Minęła granicę, dzielącą las i łąkę. Zatrzymała się dopiero gdzieś na samym środku pustkowia. Znała to miejsce. Była już tutaj kiedyś. Nie było tam żadnej żywej duszy. Doskonale. Mogła wreszcie wykonać swoje zadanie. Dlategoż wyciągnęła z niewielkiej sakwy maleńki flakonik z lazurową, opalizującą miksturą. Odkorkowała go i poczęła powoli pić zawartość naczynia. Smak był okropny, lecz nie zwarzała na to. Po krótkim odstępie czasowym zaczynała odczuwać jego działanie. Ciało ulegało zmianom. Głuchy trzask kości rozległ się po polanie. Kitsune czuła jak przeraźliwy ból ją pochłaniał od środka. Warknęła głucho i upadła na ziemię, dysząc. Masywne łapy Reav'zhotki przeistoczyły się w delikatne dłonie, a tylne kończyny w smukłe nogi. Długi pysk ustąpił miejsca kobiecej twarzy o łagodnych rysach, a zamiast ciemnoszarego, długiego i miękkiego futra była delikatna i blada skóra. Całkiem naga Succuba stanęła na nogi, co jednoznacznie zwieńczyło transformacje. Zbliżała się powoli do brzegu potoku. Każdy krok stawiała z trudnością. Każdy mięsięń, każda kość. Czuła je. Trudno było ich nie czuć.
- Kurwa! - krzyknęła na całe gardło. Jej oczy zaszkliły się łzami. Dała upust swoim emocjom. Jednak zacisnęła pięść i szła dalej. Weszła do wody, zanurzając się w niej aż po obojczyki. Zamknęła oczy, oblewając kruczoczarne włosy wodą. Krople zimnej wody spływały po jej bladej, mlecznej skórze. Uśmiechneła się kocio. Powoli przyzwyczajała się do tej formy. O tak. Czuła się znacznie lepiej...
***
Po pierwsze: Tak, wiem, że krótkie i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Musiałam to napisać. Tak na rozruszanie się, bo już dawno nic nie pisałam sensownego. Potem zaś zabiorę się za zadania i może jakieś inne randomowe opowiadania : D
Po drugie: Proszę o wstawienie do albumu przemian : Stan Furii i postać humanoidalna- Ostatni raz, noo .o.' Ta chyba jest najbardziej adekwatna do mej postaci.
Po trzecie: Nie będzie mnie od poniedziałku do czwartku.
Po czwarte (Do Andzi): Teraz Ty piszesz swoją część mojej wyprawy. Tak więc opisz zniknięcie Leiko (Smoczycy) oraz to, że Rozalia została zaatakowana i nie może iść dalej z nami.
Sayo ~
Kitsune Kagerou De'Ayamari (18:11)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz