21 lipca 2011
Musisz
wyruszyć w nocy. Kierując się na południe miniesz bramę HOTN, około
kilometr dalej będzie szeroka, rwąca rzeka. Musisz ją pokonać i dopłynąć
na brzeg uważając na porywający prąd. Spójrz w niebo. Dostrzeżesz
wielką, świecącą karmazynowym blaskiem gwiazdę. Podążaj w jej kierunku.
Po męczącej wędrówce natrafisz na komnatę czarnoksiężnica Ludea. To on
zabrał Aldieb amulet.Przed komnatą o dziwo stoi wielki tygrys
syberyjski, zabij go szybko z zaskoczenia. Idź na górę, krętymi schodami
do pomieszczenia w którym przebywa Lude. Amulet jest chroniony w
pudełku na półce. Lecz jest chroniony czarną magią, którą dysponuje
czarnoksiężnik. Musisz go najpierw zabic taki cicho, zeby nikt sie nie
zorientował. Zabierz amulet i oddaj go Aldieb.
Po męczącej węrdówce dotarłam wreszcie do korytarza przed komnatą. Tak jak mi mówiono stał tam ogromny tygrys syberyjski. Nie mogłam stac w zasięgu jego wzroku więc z pomocą moich niezawodnych sztyletów wspięłam się na wysoki filar wbijając weń to jeden, to drugi. Stojąc na górze mogłam spokojnie obmyślic cały plan. Najlepsze rozwiązanie to strzelenie do niego z łuku. Ale jedna strzała go nie zabije... Strzeliłam do filara obok strzałą z liną, a jej drugi koniec umocowałam do wzniesienia, na którym teraz stałam. Przed przejściem na drugą stronę unaoczniłam kuszę i ustawiłam ją tak, by była wycelowana w tygrysa. Przeszłam na drugą stronę i to samo zrobiłam na drugim filarze. Używając jeszcze raz techniki z liną i strzałą dostałam się na trzeci filar i wycelowałam łukiem w tygrysa. Moja przyjaciółka kiedyś nauczyła mnie władania strzałami na odległośc. Jeszcze raz upewniłam się, że wszystko jest jak należy i... Pozwoliłam strzałom z kuszy i mojej leciec. Jedna przebiła głowę tygrysa, druga jago klatkę piersiową, a trzecia trafiła w tętnicę. Wszystko poszło tak jak należy, bo ogromny zwierzak nie żył. Podeszłam więc schodami do drzwi od komnaty Ludea nasłuchując i jednocześnie wyglądając czy nikt nie idzie. Wolałam nie ryzykowac wejściem do komnaty przez drzwi, żeby nie zostac zauważoną. W sali, w której się znajdowałam było okno, którego mogłam dosięgnąc. Wyszłam przez nie na parapet i dostrzegłam okno z komnaty Ludea, które znajdowało się wyżej od tego, na którym teraz siedziałam. Przeszłam do niego po wnękach w starej, ceglanej ścianie.
Znalazłam się w środku i zaczęłam szukac miejsca, w którym mogłabym przez chwilę przemyślec wszystko. Dostrzegłam małą półkę tuż nade mną, do której mogłam bez problemu doskoczyc. Zrobiłam to, a półka była tak schowana w cieniu, że Lude nie mógł mnie dostrzec. Czarnoksiężnik właśnie robił jakiś eliksir. Z tego co wiedziałam wywnioskowałam, że to eliksir śmierci, bo miał duszący zapach, a fiolki, do których napój zosta nalewany mieniły się to szkarłatem to czernią. Miałam już plan. Przemyślałam go dokładnie. Kocioł, w którym Lude gotował znajdował się pode mną, więc gdy tylko Lude podszedł do kotła i zajrzał do niego, ja zeskoczyłam z góry na czarnoksiężnika tak, że głową wpadł do kotła. Eliksiry nie działały jednak tak silnie na czarnoksiężników więc musiłam jeszce unaocznic sztylet i podczas, gdy przytrzymywałam jego głowę w eliksirze wbiłam mu go prosto w serce. Wszystko to trwało około 3 sekundy. Czarnoksiężnik, który zostanie potraktowany eliksirem śmierci, nie umiera, ale staje się śmiertelny i można go zabic taką zwykłą bronią. Zabrałam więc amulet i wyszłam oknem, którym weszłam. Z pomocą liny, którą przyczepiłam do parapetu zjechałam na ziemię. Następnego dnia byłam już w domu i oddałam amulet Aldieb.
Po męczącej węrdówce dotarłam wreszcie do korytarza przed komnatą. Tak jak mi mówiono stał tam ogromny tygrys syberyjski. Nie mogłam stac w zasięgu jego wzroku więc z pomocą moich niezawodnych sztyletów wspięłam się na wysoki filar wbijając weń to jeden, to drugi. Stojąc na górze mogłam spokojnie obmyślic cały plan. Najlepsze rozwiązanie to strzelenie do niego z łuku. Ale jedna strzała go nie zabije... Strzeliłam do filara obok strzałą z liną, a jej drugi koniec umocowałam do wzniesienia, na którym teraz stałam. Przed przejściem na drugą stronę unaoczniłam kuszę i ustawiłam ją tak, by była wycelowana w tygrysa. Przeszłam na drugą stronę i to samo zrobiłam na drugim filarze. Używając jeszcze raz techniki z liną i strzałą dostałam się na trzeci filar i wycelowałam łukiem w tygrysa. Moja przyjaciółka kiedyś nauczyła mnie władania strzałami na odległośc. Jeszcze raz upewniłam się, że wszystko jest jak należy i... Pozwoliłam strzałom z kuszy i mojej leciec. Jedna przebiła głowę tygrysa, druga jago klatkę piersiową, a trzecia trafiła w tętnicę. Wszystko poszło tak jak należy, bo ogromny zwierzak nie żył. Podeszłam więc schodami do drzwi od komnaty Ludea nasłuchując i jednocześnie wyglądając czy nikt nie idzie. Wolałam nie ryzykowac wejściem do komnaty przez drzwi, żeby nie zostac zauważoną. W sali, w której się znajdowałam było okno, którego mogłam dosięgnąc. Wyszłam przez nie na parapet i dostrzegłam okno z komnaty Ludea, które znajdowało się wyżej od tego, na którym teraz siedziałam. Przeszłam do niego po wnękach w starej, ceglanej ścianie.
Znalazłam się w środku i zaczęłam szukac miejsca, w którym mogłabym przez chwilę przemyślec wszystko. Dostrzegłam małą półkę tuż nade mną, do której mogłam bez problemu doskoczyc. Zrobiłam to, a półka była tak schowana w cieniu, że Lude nie mógł mnie dostrzec. Czarnoksiężnik właśnie robił jakiś eliksir. Z tego co wiedziałam wywnioskowałam, że to eliksir śmierci, bo miał duszący zapach, a fiolki, do których napój zosta nalewany mieniły się to szkarłatem to czernią. Miałam już plan. Przemyślałam go dokładnie. Kocioł, w którym Lude gotował znajdował się pode mną, więc gdy tylko Lude podszedł do kotła i zajrzał do niego, ja zeskoczyłam z góry na czarnoksiężnika tak, że głową wpadł do kotła. Eliksiry nie działały jednak tak silnie na czarnoksiężników więc musiłam jeszce unaocznic sztylet i podczas, gdy przytrzymywałam jego głowę w eliksirze wbiłam mu go prosto w serce. Wszystko to trwało około 3 sekundy. Czarnoksiężnik, który zostanie potraktowany eliksirem śmierci, nie umiera, ale staje się śmiertelny i można go zabic taką zwykłą bronią. Zabrałam więc amulet i wyszłam oknem, którym weszłam. Z pomocą liny, którą przyczepiłam do parapetu zjechałam na ziemię. Następnego dnia byłam już w domu i oddałam amulet Aldieb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz