Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

20 września 2010

"Proszę, nie..." [Destroy]

20 września 2010


Destroy siedziała na ławce z znajomymi, obok walały się puszki po piwie Trixx Malina. Chłodny, jesienny wiatr targał włosami dziewczyny. Przytuliła się do swojego chłopaka który ją pocałował szepcząc miłe słowa. Nagle zobaczyła swojego znajomego kolegę - nazywanego Tekkenem. Przed nim stała dziewczyna która wyglądała jak chłopak, obcięte włosy na jeża, postura faceta - byka. Znała ją bez wątpienia. Roksana. Obok niej stało dwóch rosłych chłopaków. Sadza i Mateusz. Ta trójka miała złą opinię, zawsze czepiali się Roberta (Tekkena) i mieli jakieś "wąty".
- Nie, proszę - Destroy i jej znajomi usłyszeli błagalny głos Roberta. Roksana i chłopaki przewrócili go, i zaczęli bić. Des wstała i podbiegła z chłopakami do nich odciągając napastników. Kruczowłosa oberwała w twarz. Osunęła się na ziemię i przytrzymała się kurczowo rogu ławki by móc wstać. Roxi skoczyła Tekkenowi na głowę uderzając w bok czaszki kolanem. Nadbiegła kobieta która była nauczycielką w szkole Roberta. Trójka, która pobiła chłopaka uciekła. Matematyczka pomogła wstać pobitemu nastolatkowi, wezwano karetkę. Destroy przytuliła go i skierowała się w stronę ścieżki prowadzącej na działki. Łzy spływały po jej policzkach, czuła żal. Na ból przyjaciół była bardzo wrażliwa, krzywdę przeżywała tak samo jak oni. Wyciągnęła telefon komórkowy chcąc zadzwonić do brata - Stanleja, mimo tego, że był ostatnią osobą, której by zaufała zadzwoniła do Niego. Rozległ się sygnał.
- Halo? - odebrał
- Stanlej... - odezwała się drżącym głosem
- Des, co jest?
- Pobili Roberta, ma rozwalony bok czaszki.
- Że co? Ale kto mu to zrobił? - poczuł się, jakby ktoś kopnął go w żołądek. Nie, nie będzie ryczał.
- Roksana, Sadza i Mateusz.
- Ktoś wezwał karetkę?
- Tak, już wezwali.
- Trzymaj się Destroy, dasz sobie radę. Nie dramatyzuj, proszę..zadzwonię za godzinę, teraz jestem u Magdy i pomagam jej w pracy.
- Dobrze - szepnęła i nacisnęła czerwoną słuchawkę. Usiadła na wilgotnej trawie, przyciągając kolana do klatki piersiowej oparła brodę o rzepkę kolanową. Wpatrywała się załzawionymi oczami w dal. Przyjaciel. Niczemu nie zawinił.
- Ojej, Desiula płacze. - Zobaczyła przed sobą Roksanę która kopnęła ją w piszczel. Wstała i krzyknęła.
- Mogłaś go zabić idiotko!
- Nic nie poradzę, należało się jemu. - wzruszyła ramionami. Des popchnęła ją i kopnęła w brzuch. - Tak skarbie zaczynasz? 
Roxi złapała ją za włosy i przycisnęła do ziemi, Destroy jęknęła z bólu i złapała ją za rękę wbijając paznokcie. Kopała ją i szarpała ale nic to nie działało. 
- Jeżeli się nie uspokoisz, zrobię jeszcze raz to samo Robertowi, ale nie, będzie mocniej. - uśmiechnęła się złośliwie, kruczowłosa uspokoiła się leżąc w bezruchu. Roksana odeszła od Niej dumna z posłuchu.
- Szmata! - Des krzyknęła za Nią...

Przepraszam, że takie krótkie, i takie...dziwne. Ale starałam się przelać rzeczywistość na to. Pobili Mojego kolegę - Roberta i teraz...no teraz mam wielkiego smuta bo to mój przyjaciel...
Destroy
DestroySueySlim Oddech Piekieł (12:07)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz