Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

13 września 2010

Zadanie na wojownika. [Hecate]



A więc wróciłam, myślę, że aż tak długo mnie nie było. xDD Przynoszę od razu też moje wypociny, to znaczy zadanie, które miałam wykonać. Nie umiem za bardzo pisać w 3. osobie, tak wyszło, w dodatku brak weny spowodował, że to opowiadanie jest jednym słowem beznadziejne. Ale cóż, mam nadzieję, że oczy wam nie odpadną. >D
---
   Szara wilczyca biegła przez zasnuty mgłą las. Podróżowała już kilka dni i nie sądziła, że cel jej zadania będzie położony tak daleko. Ciernie wbijały jej się w opuszki łap,  jednak nie czuła bólu - czuła nową przygodę, wyzwanie otwierające przed nią swoje bramy. Myśląc o tych wszystkich otaczających ją sprawach nawet nie zauważyła, że znalazła się w pradawnej osadzie. Po chwili uświadomiła sobie, że to musi być ta wioska, o której wspominał Acebir. Ludzie zajęci byli swoimi sprawami, wykazywali brak zainteresowania jej obecnością. Najwyraźniej myśleli, że jest jedną z wielu włóczących się po ulicach psów. Wioska wywarła na niej duże wrażenie, choć czuła się w niej dość nieswojo. Rozbudowane betonowe budynki, ulice z wykutą w gładkim marmurze drogą i poruszające się po nich pojazdy robiły wrażenie. Jednak to nie było celem jej wyprawy. Starając się jak najmniej zwracać uwagi na cuda techniki kręciła się tam i z powrotem szukając wejścia do podziemi. Okrążyła osadę z kilka razy, jednak ich nie znalazła.  Rozglądając się, gdzie oczy popadły zauważyła tajemnicze kamienne głazy z wyrytym napisem w nieznanym jej języku.  Za jednym z nich mieściła się krzemienna płyta, zasłaniająca najprawdopodobniej jakieś wejście. Oparła głowę przy jej krawędzi i z całej siły pchała ją naprzód. Miała wrażenie, że zaraz pęknie jej czaszka, jednak dotrwała do końca i po chwili ujrzała stare, porośnięte mchem schody. Instynkt kazał jej zejść po nich. Znalazła się w podziemiach, dookoła niej była tylko ciemność.
-Witaj -usłyszała za sobą czyjś głos. Na jego brzmienie momentalnie zapaliły się pochodnie zawieszone wzdłuż ścian, a jej oczom ukazało się oblicze starca. Biała broda miała długość kilku metrów, a poszarpane odzienie i zarośnięta pleśnią drewniana laska śmierdziały zgnilizną. -Co cię tu sprowadza ?
-Przyszłam po zagadkę -odpowiedziała twardo. Chciała jak najszybciej mieć już spokój i wykonać to zadanie. Obrzydliwy zapach niepotrzebnie drażnił jej nozdrza.
-Wiele osób przechodziło -zaśmiał się starzec. -I żaden z nich nie odpowiedział. Jesteś tego pewna ? Potem już nie będzie odwrotu.
-Jestem -powiedziała bez chwili zastanowienia.
-A więc dobrze. Oto zagadka - "Co rankiem chodzi na czterech nogach, po południu na dwóch, a wieczorem na trzech ?".  O zmierzchu poproszę cię o odpowiedź. Jeśli będzie zła, pożałujesz swojego zuchwalstwa... -mówiąc te słowa oddalił się i zniknął w ciemności.
Wilczyca myślała, zastanawiała się, a pora zmierzchu zbliżała się momentalnie. Bała się, że nie zaliczy tego zadania. "Rzeczywiście było trudne, ale jak powiedział starzec nie ma już odwrotu" -pomyślała. "Muszę się skupić i wreszcie niech w mojej głowie zaistnieje ta prawidłowa odpowiedź... A więc, co chodzi na czterech nogach ? Wszelka zwierzyna, ale to na pewno nie jest to. A jeśli pytanie ma też sens przenośny ? " - w jej głowie zaistniał obrazek raczkującego dziecka widzianego przed kilkoma godzinami na ulicy. "Człowiek chodzi na czterech nogach jak jest mały, jak jest dorosły to na dwóch..." -czuła, że jest już coraz bliżej sedna, jednak zostało już jej tylko kilka minut na rozmyślanie. "Ale na trzech ? Homo sapiens nie ma tylu dolnych kończyn, chyba że je sobie przykręci" -zaśmiała się cicho z myślą o protezie, którą przed wielu laty ludzkość wynalazła. "Ale nie używają tylko tego... Jeszcze..." -z ciemności zaczął powoli się wyłaniać starzec. Miała bardzo mało czasu. Spojrzała na jego laskę i wiedziała już wszystko. Całe to zagadka, z pozoru łatwa zabrała jej kilka godzin.
-Tak ! -krzyknęła, wiedząc, że to na pewno dobra odpowiedź.
-A więc ? -zwrócił się do niej posępnym tonem.
-Człowiek -uspokoiła się, czekając na potwierdzenie.
-Dobrze... -zmarkotniał. -Idź dalej, przed tobą jest wyzwanie Księżycowego Lustra -mruknął. -Wątpię, czy je wykonasz, ale mimo tego i tak życzę powodzenia -mówiąc to znowu zniknął, a wilczyca udała się w głąb korytarza. Po chwili znalazła wielkie drewniane drzwi. Ku jej zadowoleniu okazały się otwarte. Znalazła się w niewielkiej komnacie, w której centrum widniało lustro o jakby krystalicznym odbiciu. Całe to miejsce wydawało jej się podejrzane. Przestrogi przywódcy zupełnie wyleciały jej z głowy. Podeszła do owego tajemniczego przedmiotu, by zobaczyć swoje naturalne odbicie, jednak go nie znalazła. Ujrzała postać o rysach i sylwetce podobnej do jej, lecz o obliczu tak szkaradnym, że samo patrzenie na nie przyprawiało każdego o mdłości.
-Co się gapisz ?! -warknęło odbicie łypiąc czerwonymi ślepiami na wilczycę. Była zbyt zdziwiona i zaskoczona, by odpowiedzieć. Spojrzała na swoje "alter ego" tylko suchym, nieprzyjemnym wzrokiem.
-Kim ty w ogóle jesteś ? -zapytała po chwili nieprzyjemnej ciszy okrążając ze wszystkich stron lustro.
-Hecate -odparło odbicie. -Tą, której się wydaje, że jest tak fajnie w HOTN.  Oni cię nienawidzą i chcą abyś jak najszybciej odeszła. Nie odzywają się do ciebie, sądzą, że jesteś największą debilką w stadzie. Denerwujesz tylko innych swoją obecnością.
-To nieprawda ! -warknęła. Postać z lustra potrafiła doskonale trafić w najczulsze miejsca jej osobliwości łamiąc wiarę i podejście do stada.
-Prawda. Przyjęli cię tylko dlatego, bo im było żal takiego szczeniaka. Każdy czeka tylko, aż powiesz "odchodzę". Odejdź, nie zasługujesz na nich. Powinnaś trzymać się od nich z daleka. W końcu przecież sama wiesz, że nie jesteś wśród nich szczęśliwa i...
-Zamknij się ! -donośny krzyk wilczycy przerwał potok bluźnierstw. Wściekła rzuciła się na lustro i rozbiła kryształową powłokę. Od razu kamień spadł jej z serca. Nie wierzyła w zabobony, ani w to że ma ją czekać 7 lat nieszczęścia. Z ulgą udała się z powrotem na HOTN'owską polanę, by poinformować przywódcę o wykonanym zadaniu...
---
Bla bla bla. Szkoda gadać. Jeśli coś przekręciłam, przepraszam. xD
Hecate (19:45)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz