21 września 2010
Dziewczyna
wbiegła po schodach szpitala na II piętro. Minęła kobietę na wózku
inwalidzkim. Sala 43, 44, 45...wpadła na doktora trzymającego dokumenty.
-
Przepraszam - uśmiechnęła się delikatnie i usłyszała pomruk złości
mężczyzny. Depcząc po rozsypanych dokumentach na ziemi biegła dalej.
Sala 58, 59, SZEŚĆDZIESIĄT! Nacisnęła klamkę drzwi od sali numer 60.
Weszła do pomieszczenia i zobaczyła Roberta na łóżku. Spał. Uśmiechnęła
się do Niego. Podeszła bliżej do łóżka i pocałowała chłopaka w policzek.
Otworzył lekko oczy.
- Cześć Robert.
- Cześć - przyłożył rękę do czoła - Bosh, boli Mnie łeb.
- No wiadomo, przecież skakali po Tobie.
- Ta, kopali Mnie nawet jak leżałem.
- Bo to szuje. Głupia Roksana - syknęła - Trafi do paki.
- Wieeem - mruknął cicho
- Sprawa trafiła do sądu.
- Fajnie - zamknął oczy i ziewnął
- Rooob - przytuliła go starając się go nie uszkodzić - Co Ci ogólnie jest?
- Wstrząsienie mózgu. Tyle.
- Kiedy wracasz do Nas?
-
W piątek, czwartek? - spojrzał na Nią - Przytuuul raz drugi - pokazał
jej język. Przytuliła go jeszcze raz. - Kurwa ogólnie to nie mogę jeść
aż do środy - skarży się.
- Nie narzekaj.
- Idę do domu na chwilę na obiad, ale zaraz wrócę - pocałowała go w policzek raz jeszcze i wyszła
- Na razie
-----------------
Robertowi nic nie jest takiego złego jak było na początku ^^ sorry, krótsze to być nie mogło, ale nie moge już xD
Więc chce nadal być w nieobecnych bo bd odwiedzać Roberta często aż do piątku ale dalej to też dużo czasu mieć nie bd.
I zrobie JUTRO zadanie na Mściciela ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz