Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

18 września 2010

Zadanie na wojownika [Tequila_Isha]

18 września 2010
...Moje serce już dawno było oblodzone. Całe zamarznięte i choć poznałam tego który je rozbudzał do życia ,bicia i robienia się gorącym to ono nadal gdzies tam głęboko jest takie samo. Takie jakie je zostawiłeś...

Stałam na polanie dośc długo po tym jak wszyscy wojownicy już ją opuścili. Mój ukochany popatrzył na mnie odchodząc z troską w oczach. Zbyłam to strygnięcziem uszu."Wszystko w porządku" chciałam krzyknąc ,ale stwierdziła bym ,że oszukałabym samą siebie i innych. Dlatego milczałam. Acebir wiedział doskonale jakie dac mi zadanie . Wiedział ,że tak szybko nie uwolnie się od przeszłości zanim wszystkiego nie przemyślę. Zastanawiałam się nad drogą do polany .Nie pamiętałam już jej zbyt dobrze. Wstałam i machnęłam swym długim końskim ogonem. Ruszyłąm z kopyta na wschód..Wschód ,a może to jest na zachodzie. Zatrzymałam się ostro. Po moich policzkach pociekły łzy .Muszę się zmienić. Po dość krótkiej zmieniłam się w wilczycę i popatrzyłam na swe krwiste futro. Zamysliłam się i zaczęłam dośc szybko biec . Mój rozum się wyłączył, prowadziło tylko serce . Biegłam jak oszalała . Gałązki krzewów muskały mnie po moim ciele jak małe bicze. Chciałam się zatrzymać, moje ciało nakazywało mi to, jednak biegłam dalej. Czułam jak moje mięśnie napinają się przy każdym stopnięciu. Ziemia wysyłała pulsacje ,które były tym czego nie czułam przez dłuższy czas. Zastanawiałam się nad tym i po chwili użyłam swej mocy . Świeciłam się na zielono jak światełko na choince. Zmieniałam wszystko w zielone pole kwiatów. Pragnęłam więcej mocy ,od tych zielonych świateł czułam się lepiej, mocniejsza i było mi cieplej. Robiłam coraz więcej rzeczy i w końcu zmieniłam się w zieloną energię. Sunęłam pomiędzy drzewami ,aż dotarłam do uschniętych roślin .Wyglądłąy jakby broniły przejścia do tajemniczego świata. Podeszłam do nich i przeszłam tak po prostu jakbym bła niewidzialna. Trafiłam tam gdzie trzeba. Skurczyłam się w sobie ,lecz nie zmieniłam formy. Powoli podchodizłam do środka ,odczuwając większy ból niż kiedy kolwiek. Mój blask zielonych oczu zaczął blednąć.
"-Wynoś się stąd ,albo cię zabiję!"-krzyczał wilkołak przed mojim pyskiem.
Zatkałam uszy i skuliłam się.
-Odejdź ..-szeptałam cicho do mojego wspomnienia.-Proszę odejdź.
Nie odchodizło,wręcz przeciwnie wspomnienia nasilały się i nakaładały na siebie.
"-Mówiłam Ci to cały czas! Nie wierzyłaś, rodzina odwróciła sie bo byłam tą złą ! To wszystko Twoja wina!"
Coś tak mocno krzyknęło w mojej głowie ,że przebiło się przez wszystkie wspomnienia i ujawniło jako zjawa. Odetkałam swe uszy i podchodziłam do zajwy, a ona cofała się bardziej. Wyciągnęłam do niej łapę ,z powrotem była brązowa i normalna.
-Siostro.-odezwałam sie dośc ochrypłym głosem -Przepraszam,ja ..naprwde nie chciałam. Byłam zaślepiona.
Lalaita patrzyła na mnie i chciała krzyknąć ,ale ja rzekłam stanowczym tonem :
-Przepraszam, nie potrafiłam niczego dostrzec .Tylko tyle mogę ci teraz powiedzieć.-I ta rozpłynęła się jak mgła. Ruszyłam ostrym tępem do środka plany ,czułam pulsacje pod łapami .To było to. Zjawa wyrosła tak szybko ,że cofnęłam się jak oparzona.
-"To wszystko rozpadło się przez ciebie, nie przeze mnie, przez ciebie."
Patrzyłam zdumiała na wilkołaka i wydukałam .:
-Jak to? Przecież..
-" Co przecież!"-wilkołak wyciągnął pazury i uderzył mnie łapą w pysk:
-To twoja wina nie moja-łzy płyneły z moich oczu ,a krew mieszała się z nimi .Kalahi odchodził do tyłu i krzyczał , a ja chwyciłam coś co było przed nim ,zawróciłam i biegłam na polanę."Las płonął, biegali jak ropiechrzeni." "Końcówka ogona przed moim nosem"
"Kocham cię Tequilo zawsze tak będzie". "Jego wnętrzności były wszędzie,wilk trzymał w pysku jego watrobe"
-Nie, dość proszę dość!-krzyknęłam ,lecz biegłam dalej. Widizałam postac mojego syna widniejącego pod drzewem ,zwiększyłam tępo w łapach i rzuciłam kwiat pod jego. Umurusana krwią podeszłam do swego ukochanego i z cichym szlochaniem wtuliłam w jego pierś.
-Tak mi smutno.

***
Ale przynudziłam co? no nic wykonane.. Przepraszam za błędy pisane w lekkim stresie. 
Tequila_Isha (15:21)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz