Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

15 września 2010

Rozmowa z Sytherem [Destroy]

15 września 2010


Stała wpatrzona w deszczową kałużę. Rodzina ją opuściła, została sama, los na własną łapę. Miała paru przyjaciół ale oni nie są rodziną, mogła tylko jednej osobie ufać w stu a nawet tysiącu procentach. "Destroy, zdecydujesz się w końcu? Nie masz rodziny i przyjaciół czy w końcu ich masz?!" głos w jej głowie warknął. No tak, przyjaciele nie istnieją, ale jednak jest jedna osoba, której się ufa bezgranicznie i się ją kocha, chce się, by ta osoba nie miała kłopotów, prawda? Każdy ma taką osobę. Demonica zastanowiła się głęboko, kto w jej życiu tą osobą był, syknęła zła na siebie. Jak ona mogła się zastanawiać?! Pytanie kto był dla Niej najważniejszy w życiu to chyba żart albo pytanie retoryczne. Odpowiedź jest prosta. Scarlett. Tak, tak, jej przyjaciółka nad przyjaciółki, "siostra" nad "siostry". Jedna, jedyna osoba której może zawsze powiedzieć prawdę. No tak, ale JEDNA. W tejże chwili mały biały gronostaj owinął się w około jej szyi i przytulił do jej futra. Hah, i mały Syther który najpierw był czarnym liskiem, a teraz to szczurzy wiewiór jak go Kharnave nazywał. Polizała wielkim jęzorem drobnego futrzaka po ryjku i uśmiechnęła się do Niego czule.
- Ale ty zostaniesz Moim przyjacielem, prawda? - zapytała jak mała dziewczynka która dostała psa na urodziny.
Gronostaj wlepił w nią czarne ślepka i mruknął.
- Taaaaak - zanurkował w jej długiej sierści.
- Fajnie - poczuła, jak Syther wbiła ostre pazurki w ciało demonicy. - Syth..
- Że what? - usiadł na jej grzbiecie.
- Dlaczego nie chcesz być już lisem?
Westchnął cicho, końcówka jego czarnego ogona zadrżała lekko.
- Wiesz, jako lis miałem wielkie grono anty-fanów - zaśmiał się cicho
- Hę?
- No wiesz, "list gończy" jak to mówią małe dzieci.
- Taa - otrzepała się, mały samiec został zrzucony z grzbietu przyjaciółki i wpadł w krzaki, jęknął cicho co oznaczało, że miał twarde lądowanie. Podeszła do haszczy i wzięła go delikatnie zębami za skórę na karku, wyciągnęła go i postawiła na ziemię.
- Ale jako mały szczurzy gronostaj nie czuję się świetnie.
- A podasz przykład?
- Na przykład teraz. Otrzepałaś się a ja upadłem 4 metry od Ciebie i w dodatku jak ty upadniesz to dla Ciebie to jest takie coś, jak poczuć, że na Mnie nadepnęłaś, czyli nic! A właśnie! Wczoraj stanęłaś Mi na ogonie...- zaczął się awanturować co śmiesznie wyglądało, jak gronostaj krzyczy na wielką demonicę -...i myślałem, że Mnie tir przejechał Ty niewdzięczna dziewico!
Destroy parsknęła śmiechem.
- Dziewicą, to może być Stanlej, ale nie ja. A skąd mogę wiedzieć, że stoisz obok mojej łapy?
- Krzyczałem "UWAŻAJ!"
- Hm...em. A, aha? Ale nie słyszałam, więc nie drzyj się mały gryzoniu.
Oberwała małym kamykiem, zamknęła oczy by je po chwili otworzyć. Oplotła go kościstym ogonem i uniosła ku górze na wysokość swoich ślepi.. - Słuchaj, Ty podróbo Myszki Miki. Nie będziesz krzyczał na Mua Lady Destroy - zażartowała uśmiechając się jadowicie - Bo sobie nie życzę, by jakaś biała wiewiórka darła japę, kapujesz?
- Tak, kapuję. A TERAZ POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ! - zażądał
- Nie, jak ładnie poprosisz to wtedy tak. A teraz błagaj na kolanach wszech i wobec Desię Twoją - uśmiechnęła się dumnie o mało nie wybuchając śmiechem, gronostaj usiadł na grząstce jej ogona i uniósł dwie łapki próbując je złączyć, po minucie udało mu się. Spojrzał na nią i wymamrotał pod nosem.
- Proszę o Desiu, córko Santa Clausa abyś Mnie postawiła.
- Proszę Cię bardzo... - podrzuciła go do góry, złapała ogonem i schyliła go ku ziemi. Syther otrzepał się gładząc najeżoną z strachu sierść.
- Nigdy więcej tak nie rób.
- Cyyyykor - uśmiechnęła się podle - A tak w ogóle to masz miodowo - złotą sierść na grzbiecie.
- Wiem, bo w mroźnych klimatach mam białą, a że teraz jestem na terenach HOTN to zaczyna Mi się robić naturalnie czekoladowo - brązowa.
- Oj, słodki jak mióóóód - oblizała metalowe kły
- Nie jestem słodki, nie widzisz, jaka wściekłość w Mnie kipi? - zapytał. Zlustrowała go wzrokiem, tak, miał rację, słodkie złote futerko, czarne małe ślepka, wiecznie ruszające się długie wąsiki i ten pyszczek. 
- No tak, widzę jaka furia.
- A żebyś wiedziała.
"Tak, ciekawe gdzie ta furia, zostawił w domu?" pomyślała. 
- Sythuś, idziemy zapolować? - rzuciła byle tylko "szczur" nie zaczął udowadniać jakiż to on odważny, na polowaniu się wykaże.
- A zależy na co. Lemingi?
- Ale ja nie poluję na chomiki...- wywróciła ślepiami
- Ta, a ja nie popisuję się zagryzając niedźwiedzia - zarechotał cicho.
- Dooobra weź idź. Króliki Cię wołają
- Dlaczego?
- Bo śmierdzisz - parsknęła krótkim śmiechem.
- Ok, skończ już bo przynudzasz, o Pani Wężowych Skór.
- Pfff...dobra, na co polujemy? 
- Netitity
- Nie, nie chce Mi się jej tropić.
- Nie o to chodzi. Przed chwilą zobaczyłem Netitity!
Oczy Destroy zrobiły się wielkie, zjeżyła sierść. Gronostaj zaczął śmiać się, przewrócił się na plecy i chichrał sie dalej.
- O co Ci chodzi?
- O nic! Żartowałem
- Taaaa... - znużona złapała go zębami za ogon i skierowała się w kierunku jaskini.

Więc to było opowiadanie o charakterze lekko dziwnym O.O dupne jak zwykle xD
Destroy i Sythuś
This is maj trzecie opo więc chyba nalezy mi się mały plusik *w*
DestroySueySlim Oddech Piekieł (19:03)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz