14 września 2011
Chłodny,
wietrzny wieczór, właśnie wszedłem do lasu, ręce w kieszeni, słuchawki
na uszach i ta cisza. Wciągnąłem trochę świeżego powietrza, a na twarzy
namalował mi się kpiący uśmiech. ,,Łatwo poszło,, pomyślałem i powolnym
krokiem ruszyłem w głąb lasu. Po pewnej chwili odwróciłem się i
spojrzałem w krzaki za moimi plecami, wiatr zawiał mocniej, rozwiał moje
włosy, każdy w innym kierunku. Moja twarz stała się kamienna, a oczy
przepełniło zimno i obojętność.
- Wychodź. - Powiedziałem w stronę zarośli, w odpowiedzi usłyszałem chwilę milczenia, a po chwili odgłos przeładowywanej broni. Z krzaków wyszła postać, mniej więcej mojej postury, z pistoletem wyciągniętym w moim kierunku. Uśmiechnąłem się ironicznie.
- Pamiętasz mnie ?! - Z jego ust wyleciały słowa, bardziej brzmiące jak stwierdzenie niż pytanie. Przyglądałem mu się z tym samym wyrazem twarzy. Trzęsły mu się ręce, oprócz tego wyglądał na opanowanego. - Pytałem czy mnie pamiętasz ?! - Krzyknął i przygotował się, jakby do strzału. Milczałem, chłopak mrugnął, a kiedy otworzył ponownie oczy, stałem przed nim, chwyciłem za broń i wykręcając rękę powaliłem na ziemię. Teraz ja trzymałem pistolet i mierzyłem prosto w głowę, spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Pamiętam. Tylko co to teraz za różnica ?
- Membu.. Nie ! Nie rób tego ! - Zasłonił się dłonią. Wystrzeliłem... Trafiając w kolano. Ranny zacisnął zęby i zaczął zwijać się z bólu.
- Nigdy więcej, nie mów mi co mam robić. - Powiedziałem opanowanym tonem i przeładowałem broń. - Gadaj, czego tu szukasz ? - Zapytałem przyglądając się jego ,,tańcom,,
- Tyy szmatoo... - Wysyczał. Przewróciłem oczyma i zacmokałem cicho.
- Nie ociągaj się.
- Wystrzeliłeś, a teraz myślisz, że ci powiem ?! - Splunął w moją stronę, opluł się przy tym bardziej niż ziemię przy moim bucie. Podszedłem i posłałem mu jedną, solidną sztukę, prosto w nos.
- Nie chcę mi się bawić w to, kto zaczął, nie jesteśmy już w przedszkolu więc gadaj.. Kto cie tu wysłał ?
- A jak myślisz ?! - Powiedział trzymając się za nos.
- Stado ?
- Nie miś Gogo wiesz ?! - Krzyknął. Strzeliłem, tym razem obok.
- Nie szczekaj mi tu. - W końcu do niego dotarło. - Po co ? - Zapytałem.
- Miałem cię śledzić i przekazać im jak się trzymasz, z tego co widzę nic się nie zmieniłeś. - Puścił w końcu nos i otarł się ze krwi, chciał coś dodać, ale przerwał mu mój śmiech.
- Ciebie ? Wysłali ciebie ? To widzę, że już całkowicie schodzą na psy. - Syknąłem. Podszedłem do niego, nachyliłem się. - Zmieniłem się, nawet nie wiecie jak bardzo. - Na twarzy pojawił się cwany uśmiech, podniosłem się i spojrzałem na niego. W jego oczach było widać strach.
- W takim razie, właśnie to im przekażę. - Powiedział i głośno przełknął ślinę.
- Nie. Ty im już nic nie przekażesz. - Mój ton jak zwykle był opanowany, ponownie przeładowałem broń.
- Membu nie !
- Taki przekaż, dotrze do nich o wiele szybciej. - Dodałem i wystrzeliłem po raz 3, prosto w głowę. Jego krew trysła na moje ciuchy i twarz, otarłem się i zlizałem płyn z dłoni. Nachyliłem się ponownie i zatopiłem kły w zwłokach. Kiedy tylko się pożywiłem, wziąłem jego ciało na plecy i wyniosłem poza tereny stada. ,,Już niedługo,, pomyślałem siedząc już nad jednym z klifów na terenie stada i spojrzałem z tym samym, ironicznym uśmiechem w niebo.
- Wychodź. - Powiedziałem w stronę zarośli, w odpowiedzi usłyszałem chwilę milczenia, a po chwili odgłos przeładowywanej broni. Z krzaków wyszła postać, mniej więcej mojej postury, z pistoletem wyciągniętym w moim kierunku. Uśmiechnąłem się ironicznie.
- Pamiętasz mnie ?! - Z jego ust wyleciały słowa, bardziej brzmiące jak stwierdzenie niż pytanie. Przyglądałem mu się z tym samym wyrazem twarzy. Trzęsły mu się ręce, oprócz tego wyglądał na opanowanego. - Pytałem czy mnie pamiętasz ?! - Krzyknął i przygotował się, jakby do strzału. Milczałem, chłopak mrugnął, a kiedy otworzył ponownie oczy, stałem przed nim, chwyciłem za broń i wykręcając rękę powaliłem na ziemię. Teraz ja trzymałem pistolet i mierzyłem prosto w głowę, spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Pamiętam. Tylko co to teraz za różnica ?
- Membu.. Nie ! Nie rób tego ! - Zasłonił się dłonią. Wystrzeliłem... Trafiając w kolano. Ranny zacisnął zęby i zaczął zwijać się z bólu.
- Nigdy więcej, nie mów mi co mam robić. - Powiedziałem opanowanym tonem i przeładowałem broń. - Gadaj, czego tu szukasz ? - Zapytałem przyglądając się jego ,,tańcom,,
- Tyy szmatoo... - Wysyczał. Przewróciłem oczyma i zacmokałem cicho.
- Nie ociągaj się.
- Wystrzeliłeś, a teraz myślisz, że ci powiem ?! - Splunął w moją stronę, opluł się przy tym bardziej niż ziemię przy moim bucie. Podszedłem i posłałem mu jedną, solidną sztukę, prosto w nos.
- Nie chcę mi się bawić w to, kto zaczął, nie jesteśmy już w przedszkolu więc gadaj.. Kto cie tu wysłał ?
- A jak myślisz ?! - Powiedział trzymając się za nos.
- Stado ?
- Nie miś Gogo wiesz ?! - Krzyknął. Strzeliłem, tym razem obok.
- Nie szczekaj mi tu. - W końcu do niego dotarło. - Po co ? - Zapytałem.
- Miałem cię śledzić i przekazać im jak się trzymasz, z tego co widzę nic się nie zmieniłeś. - Puścił w końcu nos i otarł się ze krwi, chciał coś dodać, ale przerwał mu mój śmiech.
- Ciebie ? Wysłali ciebie ? To widzę, że już całkowicie schodzą na psy. - Syknąłem. Podszedłem do niego, nachyliłem się. - Zmieniłem się, nawet nie wiecie jak bardzo. - Na twarzy pojawił się cwany uśmiech, podniosłem się i spojrzałem na niego. W jego oczach było widać strach.
- W takim razie, właśnie to im przekażę. - Powiedział i głośno przełknął ślinę.
- Nie. Ty im już nic nie przekażesz. - Mój ton jak zwykle był opanowany, ponownie przeładowałem broń.
- Membu nie !
- Taki przekaż, dotrze do nich o wiele szybciej. - Dodałem i wystrzeliłem po raz 3, prosto w głowę. Jego krew trysła na moje ciuchy i twarz, otarłem się i zlizałem płyn z dłoni. Nachyliłem się ponownie i zatopiłem kły w zwłokach. Kiedy tylko się pożywiłem, wziąłem jego ciało na plecy i wyniosłem poza tereny stada. ,,Już niedługo,, pomyślałem siedząc już nad jednym z klifów na terenie stada i spojrzałem z tym samym, ironicznym uśmiechem w niebo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz