11 września 2011
Poranny
wietrzyk i szum liści zbudziły ją wcześnie ze snu. Ziewnęła, wstała i
przeciągnęła się leniwie, po czym wyszła z jaskini. Podniosła głowę i
zdawała się patrzeć przez swoją niebieską opaskę prosto na słońce, wciąż
widziała jednak tylko ciemność.
Zorientowała się, że poza
czujkami wszyscy jeszcze spali. Przeciągnęła się ponownie i weszła w
las, podążając w kierunku, w którym nigdy jeszcze nie szła, w część
lasu, której nigdy jeszcze nie zgłębiła.
Otoczenie było ciche i
spokojne. Zwierzęta i rośliny dopiero budziły się do życia. Neferetti z
rozkoszą zaciągała się zapachem kwiatów, ziół i owoców leśnych.
Usłyszała poranne trele pierwszych ptaków. Jej serce napełniło się jakąś
nieznaną radością. Dawno nie czuła czegoś podobnego.
Ruszyła
biegiem. Mimo, że była słaba fizycznie, potrafiła nadspodziewanie szybko
biegać. Jej łapy niosły ją prawie nad ziemią, ledwo jej dotykając.
Pędziła jak wicher, jej szósty zmysł ledwo nadążał z prowadzeniem jej.
Miała tego szybko pożałować.
Ostrzeżenie
przyszło za późno. Neferetti gwałtownie zahamowała, ale nie zdołała się
zatrzymać i znienacka poczuła w lewej przedniej łapie paskudny, ostry
ból, który przeszył całe jej ciało.
Zorientowała się, że wsadziła nogę w potrzask.
Przez
chwilę usiłowała się uwolnić, ale nie była w stanie. Każdy ruch
powodował straszny ból, a była zbyt słaba fizycznie, by wyszarpnąć nogę
lub otworzyć pułapkę.
Kto zastawił potrzask na terytorium stada?
Wtedy
dopiero coś kazało jej uspokoić się i się rozejrzeć. To wyjasniło
sprawę, i to bardzo szybko. Energia tego miejsca była całkowicie obca.
A ona nie była już na terytorium HOTN.
I siedziała teraz z łapą w potrzasku.
Nagle
poczuła kolejne ostrzeżenie - zbliżał się do niej ktoś obcy. Usłyszała
szelest liści i zza krzaków wyszło dwoje ludzi, których ubiór, nawet
widziany jedynie szóstym zmysłem, wyglądał dziwnie. Musieli należeć do
jakiejś wędrownej grupy ludzi. W dzisiejszych czasach normalnie by się
tak nie ubrali. Wyczuła ich zdziwienie i niepewność - biało-liliowy wilk
z zawiązanymi oczami nie był dla nich zapewne codziennym widokiem.
-
Patrz no, znowu ktoś zastawił potrzask. - Jeden z tych mężczyzn w końcu
westchnął i zrobił kilka kroków ku niej. Cofnęła się na tyle, na ile
pozwalał jej na to potrzask, warcząc.
- Hej, spokojnie
skarbie. Chcę cię uwolnić. - Powiedział nadspodziewanie miękko i
spokojnie, choć wciąż niepewnie. Neff zdawała sie patrzeć na niego
nieufnie przez chwilę, jakby namyślając się, czy ma mu pozwolić, po czym
przestała warczeć i schowała zęby, mając nadzieję, że zrobi to, co
zapowiedział. Poczuła lekki ból, gdy ruszył on potrzask, potem usłyszała
jego stęknięcie i noga została uwolniona. Neferetti westchnęła z ulgą,
lecz zaskomlała, gdy spróbowała postawić nogę na ziemi. Potrzask musiał
ją trochę poszarpać.
- Co z nią zrobimy? - Były to słowa mężczyzny, który ją uwolnił. - Nie wypuścimy jej chyba z tą nogą.
- Bo ja wiem - Drugi się wahał. - Ten wilk jest jakiś dziwny. A co, jeśli to jakiś potwór, albo czarownica?
Chwila ciszy. Ten, który ją uwolnił, parsknął.
- Nieważne. Nie zostawię bez pomocy rannego zwierzęcia, jeśli możemy mu pomóc.
- Jak chcesz. - Ten drugi wzruszył ramionami. - Ale jeśli coś sie stanie, pamiętaj, że cię ostrzegałem.
Mężczyzna kiwnął tylko głową i podszedł do niej. Wahała się, czy nie uciec, ale ostatecznie pozwoliła wziąć się na ręce.
______________________________
W
dwie godziny później leżała z obandażowaną nogą w namiocie należącym do
wędrownych ludzi. Okazali oni duże zdziwienie na jej widok, ale tylko
kilku zaprotestowało przeciw udzieleniu jej pomocy, podobnie jak
towarzysz jej wybawcy bojąc się czarów. Miała jednak zawiązany pysk, bo
gdy jeden z tych ludzi chciał zdjąć jej przepaskę z oczu, ugryzła go.
Nie zrobiła mu wielkiej krzywdy, ale wzbudziło to strach i podejrzenie
pozostałych. Zabroniono więc zbliżania się do niej.
Nie spodziewała się więc usłyszeć cichego szelestu, świadczącego o tym, że ktoś wszedł do namiotu.
Użyła
szóstego zmysłu i ujrzała małą, może ośmioletnią dziewczynkę. Dziecko
podeszło do niej, z odrobiną lęku, ale ufnie. Neff nie poruszyła się.
Zesztywniała, czując na karku dotyk małej rączki.
- Ty nie
jesteś potworem, prawda? - Usłyszała ciche pytanie, pełne nadziei.
Zaskomlała i położyła łeb na ziemi, a dziewczynka uśmiechnęła się.
- Wiedziałam. Ty byś go nie ugryzła, gdyby on nie chciał odkryć twojej tajemnicy.
Poczuła
lekkie zdziwienie. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że ona ma na
myśli jej przepaskę i człowieka, który chciał ją zdjąć. Ku zdumieniu
dziewczynki podniosła głowę i kiwnęła nią, tak jakby zrobił to człowiek.
-
Rozumiesz, co mówię? - Szepnęło dziecko po chwili. Neferetti znowu
zaskomlała i położyła przednią łapę na pysku, obwiązanym grubym sznurem.
Dziewczynka zrozumiała i małym nożykiem, który miała przy sobie,
rozcięła więzy. Spadły one na łapy wilczycy, która uśmiechnęła się
zupełnie po ludzku i wyraźnie powiedziała:
- Dziękuję.
- Ty... Mówisz?
- Trochę. I tylko do tych, do których chcę.
Dziewczynka
nie odpowiedziała przez chwilę. Uśmiechnęła się tylko, rozumując, że
doznała zapewne jakiegoś zaszczytu, skoro wilczyca chciała do niej
mówić, i gładziła jej futro.
- Masz imię? - Spytała w końcu.
- Neferetti... Ale mów mi Neffi.
- Neffi. Ładnie. - Dziecko pogładziło jej pysk. - Jestem Kariko.
Przez
chwilę jeszcze głaskała Neff, po czym zaczęła nucić jakąś cichą,
spokojną pieśń. Wilczyca słuchała, przyzwyczajając się do ludzkiego
towarzystwa i dotyku - nigdy jeszcze nie była głaskana przez człowieka.
Czuła jednak, że nie trafiła do złego miejsca, że może się tu czuć
bezpiecznie... W końcu wyciągneła głowę na łapach i usnęła, uśpiona
głaskaniem i kołysanką śpiewaną przez Kariko.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz