18 września 2011
Muzyka: http://www.youtube.com/watch?v=gIuotFZnBtk&feature=related
Tak,
pamiętam to bardzo dobrze... Leże teraz na trawie i patrze w las, tym
samym pustym wzrokiem co on wtedy, chcę biec, znaleźć go, dorwać i
rozszarpać. Właśnie kiedy zamierzam już wstać i zrobić to co planuje od
tak dawna, pojawia się ona. Wiatr rozwiewa jej długie włosie, uśmiecha
się do mnie, pamiętam jej grubą, ciepłą sierść, pamiętam jak na mnie
patrzyła. Gniew znika i pojawia się zażenowanie... ,,Czemu wtedy nie
byłem starszy, czemu ich nie powstrzymałem,, te i podobne pytania chodzą
mi po głowie. Tak, jestem chamem, ale nie dlatego, że chce czy
chciałem. Gdyby żyła pewnie byłbym inny, ale nie żyje... I to góruje nad
wszystkim, nad słowami Tin, że zemsta nic nie da, nad uczuciem, które
właśnie opisuje, znajdę ich i powybijam. Wiem, że ona tego nie chce, ale
ja chcę, żeby ją upamiętnić, żeby wiedzieli, że nie będą żyć dalej,
jakby nic się nie stało. Nie do puki żyję ja. Teraz podnoszę głowę i
zerkam w tył, to Tin, siada obok mnie, a ja się jej przyglądam. Leże w
milczeniu, nadal myślę o tym samym, do głowy wchodzi kolejna myśl, czy
znaleźli już ciało. Spoglądam ponownie w las, a na twarzy maluje mi się
cwany uśmiech. Tin zaczyna coś nucić, a ja nie mogę doczekać się
rozwikłania mojej zagadki.-Będzie dobrze. - Mówię cicho i dalej patrze w las, wciągam głęboko powietrze, uśmiech nie znika mi z pyska.
- W kwestii ciebie ? - Zapytała nagle Tin. Spojrzałem na nią.
- Saya dendam - Patrzę na nią z lekka ironicznym uśmiechem. Ponownie zerkam w las i widzę wilczycę o identycznej barwie sierści co moja, biegnie gdzieś dalej, a za nią mały szczeniak. Tak to ja i ona, my... Nie oni, my, ci odmienni . Zupełnie inni niż cała reszta, jedna rzecz... Tak nas od reszty wyróżnia, tak nas nienawidzą, zazrość czy lęk ? Nie wiem i nie chcę już wiedzieć, chcę widzieć ich martwe ciała i ją uśmiechającą się do mnie nadal tak samo, chcę to pamiętać i będę, tylko ja. Tylko moje i nikogo więcej, najważniejsze, najlepsze co miałem i co mi tak szybko zabrano... Zabiję, zabiję za to i nic mnie nie powstrzyma, ani nikt, nie chcę współczucia, ani pomocy, zrobię wszystko sam, jak zawsze... Sam, no właśnie. Na zawsze, sam. A może i nie... Kto wie. Ja na pewno nie. Znowu ona i ten uśmiech.. To spojrzenie i ciepło jakie mi śle. Jest tak daleko ale jednak blisko, pocieszające, chociaż nie do końca. Będzie dobrze... myślę i przymykam lekko oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz