07 września 2011
Deszcz
zacinał mocno zrywając delikatne liście ze starych drzew. Chmury
kłębiły się przypominając góry, góry w oddali imitowały chmury. Wiatr
wył pomiędzy białymi kamieniami. Pioruny uderzały tu i ówdzie kładąc
rośliny i zwierzęta. Płomień trawił nieliczne trawy, szybko jednak był
gaszony przez ulewę.
Krople osiadały perliście na futrze wilka.
-Nadszedł
czas. Ten czas, o którym niektórzy z was marzyli, czas, do którego i
tak się przyzwyczaicie w ciągu kilku dni. Odchodzę, drodzy HOTNowicze.
Przez pół roku przebywałem należałem do waszego grona, jednak dzisiaj
się to zmienia. Odchodzę. Czuję się zbędnym ciężarem, niepotrzebną
wiązką liter wśród autorów. Nie jestem już tutaj niezbędny. Czuję się
obco, więc stanę się obcym. Żegnajcie.
Dalsze słowa nie były potrzebne. Mógł oczywiście opowiadać o ich ciepłym przyjęciu, o tym, że byli jego rodziną... Byli.
Al, usuń mnie, proszę, z autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz