29 listopada 2010
Oblizała
kły i zanurzyła łeb w wyżartym boku martwej sarny. Wyrwała jej śliską
wątrobę o gorzkim smaku. Połknęła ją tak czy inaczej. Usłyszała za sobą
cichy warkot. Uniosła łeb odwracając go w kierunku czyjegoś głosu. Stał
tam brązowy wilk z zielonym znakowaniem na wierzchniej części grzbietu,
łba i ogona. Demonica odwróciła się całkowicie do przedstawiciela znanej
jej rasy. Jeden z Nigalenów. Padlinożercy którzy rzucają się na
wszystko, co pachnie krwią. Świry. Skoczyła na obcego samca i łapiąc go
za skórę na podgardlu uniosła do góry i puściła. Ofiara upadła na ziemię
podnosząc się powoli z położonymi uszami. Destroy obnażyła ostre kły
kapiące od krwi, gdy kropla posoki zaczęła spływać po jej brodzie,
wilczur nie mógł wytrzymać. Pewnie głodował całymi tygodniami. Ale
zachowywał się nadzwyczaj spokojnie. Warknęła ostro na znak, że się nie
podzieli pożywieniem i że nie życzy sobie jego obecności. Ku zdziwieniu
Limone wygłodniałe zwierzę odeszło. Wróciła do jedzenia. Jednak za łanią
siedział ten sam wilk, którego widziała przed chwilą. Skubał powoli
mięso na udzie. Czarna postawiła przednie łapy na boku sarny. Uniosła
kościsty ogon na wysokość grzbietu i machała nim anemicznym ruchem. Z
skupieniem zmrużyła gadzie ślepia wlepiając je w przedstawiciela
Nigalena. Jednak ten jadł nie zwracając na Nią uwagi. Złapała go zębami
za pysk ściskając mocno. Z gardła obcego wydobył się rozpaczliwy pisk -
błagający o puszczenie jego pyska. Nie miała takiego zamiaru. Zacisnęła
szczęki jeszcze bardziej. Słychać było trzask łamanych kości i zębów.
Trysnęła krew. Usiadła na ciele łani puszczając wilka który dławił się
własną krwią. Nawet mu nie współczuła, patrzyła, jak dusił się w
męczarniach łykając krew. Psowate i wilki oddychają nosem, nie pyskiem -
słaby punkt każdego z nich. Kiedy padł, wylizała żebra swojego
dzisiejszego śniadania do czysta. Miała tak często. Nigdy nie mogła
zjeść w spokoju. Na koniec zmieniła się w swoją postać humanoidalną.
Dziewczyna o czarnych włosach i bladej twarzy wyciągnęła scyzoryk i
odkroiła ogon poległego przeciwnika. Złapała za krwawiącą część ogona i
ruszyła w kierunku swojej jaskini.
Docierając na miejsce rzuciła część ciała swojej ofiary w kąt, sięgnęła po czerwoną torbę leżącą pod łóżkiem. Otwierając kolejno wszystkie szafki opróżniała je wkladając rzeczy do plecaka. Gdy jaskinia stała się pusta, chwyciła ogon Nigalena wychodząc. Zagwizdała, a po chwili pojawił się przy Niej mały, czarny lis - Syther. Ciało małego podopiecznego zadrżało na widok włochatego ogona który był w ręku Destroy. Rzuciła jemu "zdobycz" i wpatrywała się w Niego, jak macha kikutem na wszystkie strony. Pogładziła go po głowie z zatroskanym spojrzeniem. Liznął wampirzycę po ręce.
- Syther - wzięła lisa na ręce przytulając go - Wszystko wymaga odwagi...
- Nawet nie wiesz, jak wielkiej - zamruczał wtulając się w jej czarne kosmyki włosów
- Masz rację...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem Luna, że nie powinnam tego mówić, ale muszę. Pod moją maską zrobiło się duszno i bardzo ciasno. Przyznać się? Dobrze. No bo dlaczego nie? Skoro Destroy nie boi się niczego, to nie będzie bać się i tego. Tak na prawdę mam 13 lat. Tak. 13 lat. Nie mam dogów. Jestem wolontariuszem - znajduję dom psom. A że u nas na wsi jest sąsiad, który MUSI oddać swoje trzy ukochane dogi arlekiny bo wyjeżdża do Australii to traktuję je jak swoje. Dożyca Des nie była zmyślona. Naprawdę ją zastrzelili. A Light czyli Magda... nie mogłabym być taką świnią, by to zmyślić. Cierpię z powodu braku przyjaciółki. Border Acer - istnieje, był u Mnie przez 2 miesiące bo właścicielka miała operacje i problemy z sercem i nie miała czasu, by się zaopiekować psem. Mam za to cztery owczarki niemieckie które kocham. Miałam zamiar odejść z watahy, ale nie mogłabym. Na prawdę. Nie oczekuję, że Mi wybaczycie, choć mam taką nadzieję. Przepraszam jeszcze raz. Najważniejsze, że Aldieb o tym wiedziała od dawna - "To aż dziwne, że mimo tego, że wiele razy okłamywałaś stado, ono nadal uważało cię za swoją rodzinę, wybaczało i kochało Cię tak samo" Dziękuję Aldieb za te słowa.
Czekam, czekam na to, co powiecie.
Lady Destroy
Docierając na miejsce rzuciła część ciała swojej ofiary w kąt, sięgnęła po czerwoną torbę leżącą pod łóżkiem. Otwierając kolejno wszystkie szafki opróżniała je wkladając rzeczy do plecaka. Gdy jaskinia stała się pusta, chwyciła ogon Nigalena wychodząc. Zagwizdała, a po chwili pojawił się przy Niej mały, czarny lis - Syther. Ciało małego podopiecznego zadrżało na widok włochatego ogona który był w ręku Destroy. Rzuciła jemu "zdobycz" i wpatrywała się w Niego, jak macha kikutem na wszystkie strony. Pogładziła go po głowie z zatroskanym spojrzeniem. Liznął wampirzycę po ręce.
- Syther - wzięła lisa na ręce przytulając go - Wszystko wymaga odwagi...
- Nawet nie wiesz, jak wielkiej - zamruczał wtulając się w jej czarne kosmyki włosów
- Masz rację...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem Luna, że nie powinnam tego mówić, ale muszę. Pod moją maską zrobiło się duszno i bardzo ciasno. Przyznać się? Dobrze. No bo dlaczego nie? Skoro Destroy nie boi się niczego, to nie będzie bać się i tego. Tak na prawdę mam 13 lat. Tak. 13 lat. Nie mam dogów. Jestem wolontariuszem - znajduję dom psom. A że u nas na wsi jest sąsiad, który MUSI oddać swoje trzy ukochane dogi arlekiny bo wyjeżdża do Australii to traktuję je jak swoje. Dożyca Des nie była zmyślona. Naprawdę ją zastrzelili. A Light czyli Magda... nie mogłabym być taką świnią, by to zmyślić. Cierpię z powodu braku przyjaciółki. Border Acer - istnieje, był u Mnie przez 2 miesiące bo właścicielka miała operacje i problemy z sercem i nie miała czasu, by się zaopiekować psem. Mam za to cztery owczarki niemieckie które kocham. Miałam zamiar odejść z watahy, ale nie mogłabym. Na prawdę. Nie oczekuję, że Mi wybaczycie, choć mam taką nadzieję. Przepraszam jeszcze raz. Najważniejsze, że Aldieb o tym wiedziała od dawna - "To aż dziwne, że mimo tego, że wiele razy okłamywałaś stado, ono nadal uważało cię za swoją rodzinę, wybaczało i kochało Cię tak samo" Dziękuję Aldieb za te słowa.
Czekam, czekam na to, co powiecie.
Lady Destroy