Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

27 listopada 2010

..::Zimowa Noc::.. [Zoltan]

27 listopada 2010
         
Ciemna sylwetka wielkiego wilka siedzącego na wzgórzu wpatrywała się w płatki śniegu spadające z nieba. Kiedy jeden z płatków spadł na jego nos kichnął z obłędem w oczach.
- orzesz - warknął sam do siebie, po czym wstał i rozejrzał się po okolicy.
Wokół nie było nikogo prócz jego samego, oraz powoli zapadającego zmroku i ton śniegu walających się dookoła. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze ze świstem. Zamyślił się, przecież nie może tu stać tak bezczynnie. Zmienił się, jego zachowanie uległo ogromnej zmianie pod wpływem innych członków watahy. Niegdyś nie czuła znieczulica, na nic nie reagował śmiechem, ani nawet niewidocznym uśmiechem. A dziś co? Sam siebie nie potrafi rozgryźć.. cóż.. choć jedna cecha w nim została " twardy orzech do zgryzienia" Przeniósł zdezorganizowany wzrok na pojawiającą się na dole, wśród drzew postać Alphy i jej towarzyszki. Ale teraz chyba wolał pozostać na górze, sam.. Słońce zaszło całkowicie za horyzont, co tym samym spowodowało że zapadła nieprzenikniona ciemność.
- już czas - szepnął.
Tak od rana zamierzał zrobić nocny przelot po terenach. Wstał na dwie tylne łapy i zawył jakby przeszył go najgorszy ból. Jednak po chwili zaczął przekształcać się w coś dziwnego. W smoka. Czarnego smoka. Jego wilkowate łapy zamieniły się w olbrzymie łapska uzbrojone w ostre jak brzytwy pazury a w paszczy pojawił się szereg białych i ostrych zębów. Po chwili zamiast warga, na wzgórzu stał o wiele większy czarny smok. Spojrzał na polanę na której wciąż tkwiły tylko dwie osoby, ale szybko zmienił kierunek patrzenia i machnął skrzydłami odrywając się od ziemi. Wzbił się w powietrze z taką gracją jak by nie robił tego pierwszy raz. Wydostał się z poszycia leśnego i unormował swój lot ponad koronami drzew. Przemknął po cichu nad polaną, lecz obydwie wilczyce zapewne zauważyły że coś jest nie tak. Posuwał się do przodu niczym ryba w wodzie. Mijały godziny a ten wciąż szybował. W końcu udało mu się oblecieć cały teren HOTN dookoła, nie wylatując po za jego granice. Zatrzymał się w locie. Wszystko już było jasne.
- Z Drogi!- usłyszałem kobiecy głos i odwróciłem się raptownie, lecz chyba nie zdążyłem bo coś z wielką siłą uderzyło we mnie i wspólnie spadliśmy na ziemię. Najpierw w korony drzew potem niżej. Podniosłem obolały łeb i zacząłem syczeć z niesmakiem. Pół metra przedemną stała niewiele mniejsza ode mnie Gryfica. Kiedy zobaczyła że przed nią nie stoi byle kto lecz czarny smok, wzdrygnęła się i natychmiast zaczęła gadać:
- Och, wybacz mi.. ja.. nie chciałam... ja... nie wiedziałam...
- Przestać się jąkać tylko gadaj co tu robisz - wywarczałem przez zaciśnięte zęby.
- Ja.. no dobrze...  szukam niejakiego Zoltana.. znasz go może?
- hmmm - zamyśliłem się na moment - nie nie kojarzę, ale chętnie pomogę Ci w poszukiwaniach. Tylko najpierw powiedz mi, czego od niego oczekujesz?
- Że powróci do domu..
- Do domu? Kto Cię przysłał?
- Król Hell Breath, nie pytaj bo i tak nie będziesz wiedział gdzie to jest..
Smok zaśmiał się ochryple po czym dodał:
- Veldor? z Hell Breath, ten gość jest mi winien przeprosiny - syknął do samicy najgroźniej jak tylko mógł.
Gryfica wyglądała na porządnie zakłopotaną. Na co samiec stał się jeszcze pewniejszy
- I powiedz temu swojemu Veldusiowi że Zoltana nigdy nie odzyska, bo porwał go klan czarnych smoków z zachodu - uśmiechnął się do własnych myśli, gdyż wiedział że z tym klanem Veldor i jego słudzy nie będą w stanie sobie poradzić. - i chronią go jak złota. - skwitował.
- Ja wiem że Veldor nie jest typem grzecznych chłopców.. ale uwierz mi on nie zniży się do tego stopnia by Cię przepraszać..
- No właśnie, więc niech lepiej od razu idzie atakować te smoki jeśli tak bardzo chce mieć tamtego przygłupiego Warga.
- No dobrze, przekażę mu to.. a tak nawiasem.. Co jeden z klanu smoków robi na tym odludziu?
- Nie twój interes.. A teraz zmiataj, zanim zmienię zdanie i postanowię Cię zeżreć - wysapał i poczekał aż Gryfica wzbiła się do lotu i zniknęła.
On sam pozbierał się i przeszedł kilka kilometrów piechotą, po czym wzbił się w powietrze i powrócił na polanę. Wylądował i spojrzał dziwnie na wilczyce które patrzały na niego z jeszcze większym zdumieniem, zapominając całkowcie o tym że nie przemienił się w Warga. Gdy usłyszał ich odgłosy przerażenia natychmiast wzbił się w powietrze i znikł im z oczu, po chwili wchodząc na polanę jako Warg.
- Witajcie - szepnął i nie odezwawszy się już więcej położył się przy pniu drzewa, o który oparł swój wielki kark.
^-^-^-^-^-^
Koniec.
Zoltan ~Glamor Death~ (14:33)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz