Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

20 listopada 2010

Opowiadanie stadne cz. XI [LadyKiller]

19 listopada 2010


  Killer miała już serdecznie dość tego niskiego tunelu. Od przeciskania się nim bolało ją całe ciało, nie mogła skontaktować się z Bakarą, na dodatek dawno straciła rachubę gdzie jest. Na początku starała się liczyć zakręty, jednak pogubiła się podczas walki z tym małym gównem które było gdzieś nieopodal niej. Czuła go, mimo że nie widziała.
Bakara. Kired. Powtarzała wciąż w myślach, ale żaden z Demonów nie odpowiadał. Zastanawiało ją tylko , kto próbował się z nią skontaktować. Bo ktoś próbował na pewno. Czuła mrowienie w czaszce i rzygała krwią. Dlatego była pewna że to nie był ani Demon Jej, ani Szery. Ponadto czuła namiastkę bólu przyjaciółki, więc coś było z nią nie tak.
 Zmęczenie jakie nagle poczuła spowodowało, że upadła. Jej pysk bezwładnie uderzył o kamienną posadzkę tunelu. Przez ułamek sekundy, opuszczając powieki, umierała. Bakara był gdzieś tam, gdzieś daleko. Była sama, jej dusza była wolna. To, że gaśnie uświadomiła sobie równie nagle jak usłyszała cichuteńki warkot silniczka. Gwałtownie otworzyła oczy i z rykiem uderzyła coś łapą. O przeciwległą ścianę uderzył żelazny ptak wielkości wróbla. Dopadła do niego, czując że coraz bardziej oblewa ją fala drętwoty. To zaczęło się kiedy to małe gówno zadrasnęło ją w bok. Ranka była niemal niewidoczna, schowana w gęstym futrze, ale wbrew pozorom bolała jak cholera i wydzielała się z niej dziwna, biała ciecz.
 Dopadła do ptaka i przycisnęła go do posadzki. Usłyszała trzask i głośny warkot, dlatego szybko cofnęła łapę nie chcąc jej zranić. W tym samym momencie ptak rozpadł się na maleńkie kawałeczki które rozsypały się dookoła . Doszedł ją cichy świergot obok ucha i kłapnęła zębami w tamtą stronę. Jednak nie zauważyła nic. W całym tunelu zapadła nieznośna cisza.
-No,no. Robi się coraz ciekawiej. Killer zaczyna mieć schizy.-Mruknęła do siebie i pokonując drętwotę ruszyła dalej. Zatrzymawszy się zmierzyła wzrokiem trzy korytarze. Prosto, w lewo i w prawo. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Przez ułamek sekundy widziała siebie i wszystkie drogi.Przez ułamek sekundy czuła unoszący się w tunelu zapach strachu i bólu. Przez ułamek sekundy widziała wokół siebie umęczone dusze zwierząt.Jedna z dróg, prowadząca w lewo jarzyła się czerwienią. Otworzyła oczy. Nie zaczynała rozumieć co się działo, ale miała coraz gorsze wyobrażenie o tym, co może spotkać na końcu tunelu.
 Skręciła więc w lewo, zaufawszy swojej nowo odkrytej umiejętności. Za korzystanie z niej miała niebawem srogo zapłacić...
 Było tak ciemno, że nie widziała posadzki po której stąpała. Na dodatek cisza była nienaturalnie głośna. W pewnym momencie uderzyła pyskiem o ścianę przed sobą i zaklęła siarczyście. Splunęła krwią w bok. Czyli doszła do ślepego zaułku?  Skacz. Usłyszała naraz a jej płomienne oczy rozbłysły niczym szturchnięte palenisko.
-Bakara? Bakara, na Litość Boską, gdzie jesteś?!-Krzyknęła kręcąc się w kółko. Czarna kotara nadal zasłaniała jej wszystko. Odpowiedź nie nadeszła więc zrezygnowana pokręciła łbem, kładąc po sobie uszy.
-Kazał mi skoczyć. Więc skoczę.-Wyszeptała i uniosła przysadziste cielsko.- Śmieszne. Skakać na ścianę.-Mruknęła cofając się w mrok i licząc kroki. Wzięła rozbieg i w odpowiednim momencie napięła mięśnie. Odbiła się od posadzki wyciągając przed siebie łapy. Kiedy dotknęły przeszkody, wywinęła ciało w drugą stronę odbijając się od niej. W taki sposób z Bakarą poruszali się w pionowych szybach. Wykonała ten manewr raz jeszcze. Wtedy też z hukiem upadła na jakąś metalową płaszczyznę.
 Ranka na boku zapiekła jeszcze bardziej. Puma syknęła i z niemą radością zauważyła szparę w ścianie po prawej. Znajdowała się tam klapa. Wiedziona jakimś dziwnym impulsem uderzyła w nią łapami. Nie ustąpiła. Wzięła więc rozbieg i wbiła się w nią z całą swoją siłą. Uderzyła tak mocno, że przed oczami jej zatańczyły czarne baletnice. Klapa nadal pozostała na swoim miejscu. Wściekłość zmieszała się, może nie z rozpaczą, ale ze smutkiem. Killer nie widziała światła od kilku godzin, a może dni. Całkowicie zatraciła się w nieświadomej rozkoszy.
 Poczuła, że słabnie. Zawyła cicho drapiąc pazurami klapę. Potrzebowała Bakary. Bez niego czuła się zagubiona.
Od góry. Zamarła. Czyżby się odezwał? Na samą myśl o tym wpłynęła w nią dziwna siła. On leczył jej umysł. Potrafił przegnać fale zmęczenia.
-Od góry.- Powtórzyła i uderzyła łapami według jego wskazówki. Coś skrzypnęło, wiec zaatakowała z rozbiegu. Naraz klapa ustąpiła i przechyliła się w przód, tak że puma wyleciała z tunelu i poturlała się po ziemi.
W nozdrza wciągnęła zapach trawy i świeże powietrze. Uświadomiła sobie, jak bardzo za tym tęskniła. Kilka minut leżała, oddychając głęboko. Mgła delikatnymi pocałunkami muskała jej ciało, pozostawiając na nim srebrzysty osad w którym odbijała się poświata księżyca.
Naraz przez piękną, nocną ciszę przebiły się krzyki i bolesny skowyt. Killer wiedziała że to Aldieb. Rozpoznała jej głos, poza tym czuła jej zapach. Uniosła się, tym samym strącając z siebie miliony kryształowych kropelek tańczących na koniuszkach jej sierści. Rozejrzała się a w jej oczach nie malowało się nic poza zrezygnowaniem. A więc tak wyglądał obóz 3.
 Składał się on z wielu niskich bunkrów umieszczonych wśród wykarczowanych drzew. Las dookoła milczał złowrogo. Głosy pomieszane teraz z dziwnymi dźwiękami dobiegały z większego od innych budynku. Był on wyższy i wyglądał na solidniejszy. Kiedy oni mieli czas to wszystko zbudować, pomyślała. Spodziewała się namiotów i hordy zmutowanych psów, tymczasem wokół było pusto.
 Cicho ruszyła w jego stronę, mimo wszystko trzymając się w cieniu budynków. Wydawało jej się podejrzane że nie ma tutaj żadnych wartowników. A wszystko co podejrzane wolała sprawdzać.
Drzwi do budynku w którym zapewnię znajdowała się Aldieb były otwarte. Demonica podbiegła do ściany bezszelestnie i zajrzała do niego.
 Na samym środku była umiejscowiona dziwna kapsuła wypełniona przeźroczystą cieczą. Wokół niej, półkolem stało mnóstwo dziwnych ludzi. Na ich widok bezwolnie obnażyła kły. Każdy z nich miał jakieś żelazne części ciała. Ręce, nogi, głowy, kręgosłupy przebijające skórę, a nawet ogony. Zauważyła też dwie klatki których pręty jarzyły się dziwnie. W jednej z nich siedziała skulona lwica. Była straszliwie wychudzona i zakrwawiona, mimo to sprawiała wrażenie dość silnej. W drugiej klatce Killer zauważyła Aldieb. Na jej widok serce Demonicy ścisnęło się boleśnie. Z pyska wilczycy kapała krew a całe jej ciało pokrywały głębokie rany. Z przenikliwym strachem wpatrywała się w kapsułę. Drżała.
- Jesteśmy świadkami wspaniałego eksperymentu, w którym zaobserwujemy zmiany jakie mogą zajść w ciele jednego z tych zwierząt.-Usłyszała Killer i spojrzała na mówiącą kobietę o karmazynowych włosach. Z trudem powstrzymała wydobywający się z jej gardzieli warkot. ,,Wspaniałego eksperymentu''? -Skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, możemy zaczynać. Jeśli się powiedzie, zwabimy więcej zwierząt z tego stada.-Powiedziała i wskazała dłonią klatki. Jak na komendę w ich stronę rzucili się dwaj mężczyźni. Ich prawe ręce były metalowe. Wywlekli z klatki lwicę, a puma obserwowała ich z rosnącym gniewem.
Z ręki jednego mężczyzny wysunął się ostry hak. Rozwarł paszczę lwicy i wbił go z zamachem w jej podniebienie. Pomieszczenie wypełnił skowyt. Przerażone, zamglone bólem oczy na moment spotkały się ze spojrzeniem Killer.
Lwica została zawleczona przed kopułę i tam, zanim kobieta zdołała cokolwiek powiedzieć, weszła w objęcia Kostuchy. Osunęła się bezwładnie z haka a z jej rozchylonego pyska wypływała krew. Dziwnie jasna krew.
 Serce pumy zatłukło się o jej żebra. Powiodła wzrokiem za podchodzącym do Aldieb tyranem.
-Szybciej!-Krzyknęła kobieta napiętym głosem. Wpatrywała się w buzującą ciecz zawartą w kapsule.- Zaraz wybuchnie! Musimy ją tam wrzucić, na Boga!
 Demonica nagle zrozumiała, że nie ucierpi na tym tylko obóz 3. Zrozumiała, że zmiany jakie zajdą nie tylko w tych okolicach będą nieodwracalne. Kapsuła nie mogła ulec zniszczeniu.
 Aldieb zawyła, kiedy mężczyzna wbił hak w jej grzbiet i ciągnął ją w kierunku ciała lwicy. I wtedy jej wzrok padł na Killer. W oczach wilczycy można było bez trudu zauważyć obraz niewyobrażalnego cierpienia i bólu. Ale także nadziei.
Killer w tej samej chwili postanowiła to zrobić. Nie mogła pozwolić aby cokolwiek stało się właśnie Jej, przywódczyni. W końcu to o Jej życie tak zabiegali.
 Rzuciła się do wnętrza budynku napinając mięśnie. Usłyszała krzyki ludzi, jednak nikt nie zdążył zareagować. Była zbyt szybka i zdeterminowana. Odbiła się od ziemi i skoczyła wprost do wnętrza kapsuły.
Bezwładnie opadała. Coraz głębiej, coraz głębiej... A ciecz rozrywała na maleńkie kawałeczki jej ciało.
Wyszło jak wyszło. Jeśli pojawiły się jakieś błędy lub wypowiedzi w 1 os. l. poj to przepraszam.
LadyKiller (18:57)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz