19 listopada 2010
|
Nieustanny
bieg. Przed oczyma, kilkanaście metrów przede mną,falowały rude włosy
prawdziwego cyborga. Wieczór już dawno skalał Nas swą obecnością. Noc
była po mojej stronie. Gwiazdy usypywały mi jasną, podniebną ścieżkę,
wskazując drogę. Uśmiechnęłam się kącikiem ust, pewna wygranej.
-Dziś
skończysz swój żywot. – Wymruczałam w pełnym biegu.Rudowłosa, co chwilę
odwracała się, sprawdzając, gdzie jestem. Wiedziała, że starcie wisi w
powietrzu. Z potężnym rykiem zmieniłam się w irbisią postać.Moje
przewody głosowe zadrżały potężnie, a masywne łapy dodały tempa, nie
pozwalając kobiecej sylwetce się oddalić. Zmarszczyłam skórę ponad
nosem,robiąc ostrzegawczą, skorą do ataku minę. Ugięłam stawy i
wyskoczyłam z impetem, wysuwając długie pazury w locie. Dopadłam ją.
Odbiłam się od niej, a ta przeryła twarzą ziemię. Nie czekając, ponownie
zmieniłam postać na dhampirzą. Przemoczone ubrania już nie robiły
różnicy. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Schowałam obłąkany, żądny
mordu wzrok za rdzawą grzywką. Me blade ciało lekko emanowało w aurze
nocy, a z gardzieli wydobył się szaleńczy charkot.Wyjęłam sztylet z
pochwy i rzuciłam go pod nogi cyborga.
-Wstań
i walcz. – Mój głos był głęboki, wyraźny i donośny.Nic teraz nie mogło
nam przeszkodzić. Gniew wręcz przelewał się na mimikę twarzy, oraz
mięśnie rąk, które co chwilę napinały się odruchowo. – Wstań mówię! –
Uniosłam głos, nie widząc reakcji. Po chwili jednak mieszanka robota i
człowieka, wstała na trzęsących się kolanach. Mimo wszystko ukryła
słabość za twardą skorupą grymasu. Widząc, iż stoi, ruszyłam powolnie w
Jej kierunku.Byłam pewna swoich czynów. Zrobiłam gwałtowny zwód w lewo,
po czym szybko ugięłam się na kolanach i zaatakowałam ją pięścią od
dołu, prosto w żebra.Słysząc kilkukrotne chrupnięcie, krwawy uśmiech
namalował mi się na twarzy mimowolnie. Nie pozostała mi jednak dłużna.
Jej ruchy były znacznie szybsze od moich. Wyskoczyła i obróciła się o
360 stopni w bok, zamachnąwszy przy tym nogą. Z całej siły uderzyła mnie
w ramię. Chciałam zatamować kopnięcie,niestety nie zdążyłam i
odleciałam na dwa metry, przewracając się na plecy.Wstałam bez
krzywienia się. "W końcu jestem dhampirem, ja także potrafię być szybka”
- dodałam sobie otuchy. Rzuciłam się w jej stronę ze złowrogim wyrazem
twarzy. Złapałam ją za ramiona, podskoczyłam i skupiłam całą siłę na
tym, by pewnie wylądować na nogach. Wyprostowałam się w pionie, głową ku
dole.Ta uniosła zaskoczone spojrzenie. Odchyliłam kark do tyłu i
zsunęłam łokcie energicznie pod jej pachy. Moje ciało, ściągane siłą
przyciągania, w końcu dotarło do podłoża. Ugięłam nogi, powodując wymach
cyborga przed siebie, gdzie stało drzewo. Wszystko trwało zaledwie trzy
sekundy. Napawałam się muzyką łamanych kości. Tym razem byłam jak
maszyna, zdolna jedynie zabijać.
-Wstań
i broń się. – Powiedziałam z powagą, wyczekując ruchu.–Już! Nie pozwolę
sobie bić leżącego. – Chodziłam poirytowana, krzycząc na cierpiącą
kobietę. Postanowiłam podnieść sztylet i podejść do niej. Uklęknęłam na
połamanych żebrach, przysparzając dodatkowego bólu. – Mów, gdzie jest
Aldieb? Gdzie jest reszta? Kim jest cerber i ten niebieski jaszczur?
Gdzie moi przyjaciele?! – Uniosłam głos pod presją rozłąki i bojaźni o
bliskich. Nie mogłam pozwolić, by coś im się stało.
-Nie
żyją. Wszyscy nie żyją…! – Odparła, radując się widokiem mojej
wściekłości. – A Ty wkrótce do nich dołączysz. – Dodała, dławiąc się
krwią.
Nic
nie mówiąc, uchyliłam kark i przejechałam powolnie ostrzem po szyi
kobiety, przecinając tętnicę. Krew trysnęła gromkimi strumieniami we
wszystkich kierunkach, plamiąc wszystko, co znalazło się na ich drodze, w
tym mnie. Uniosłam się powolnie z kolan i splunęłam na truchło, nie
pozostawiając jej nawet godności.
Jedna
chwila. Jednak sekunda. Jeden krzyk. Padłam na ziemię,otępiona bólem.
Kolejne krzyki, przepełnione przerażeniem, niewiedzą.
-Co
się dzieje…? – Zdołałam jedynie pomyśleć, spoglądając z trudem w górę.
Odrzuciło mnie na plecy, a całym ciałem zawładnęły drgawki.Waniliowe
oczy zmieniły odcień na śnieżnobiały. Odchodziłam. Z minuty na minutę z
coraz większym cierpieniem. Dziesięć sekund było wiecznością. Czułam,
jak bymoje ciało było rozrywane od wewnątrz. Krzyki innych. Killer,
Aldieb.Przebłyski ich cierpienia przemknęły z szybkością błyskawicy
przez moje myśli.
-Saklavi!
– Wydałam z siebie głośny jęk resztami sił,przekręcając się na przód.
Oczy zaszkliły się od bólu. Szukałam wzrokiem klaczy.
Nie
wiedziałam, dlaczego. Do tej pory szło mi dobrze. Ręce odmówiły
posłuszeństwa. Padłam ponownie, tym razem mój oddech się zatrzymał.
Cisza.
Otaczała mnie kojąca czerń. Mimo wszystko rozglądałam się, chcąc
dojrzeć czegokolwiek. Zrozumiałam, poddałam się, chociaż wcale tego nie
chciałam. Nie, zaraz…! Aldieb, Killer! – krzyknęłam, mając przed sobą
widok przyjaciółek, które znajdowały się w zamszonym, brudnym
pomieszczeniu. Jedna z nich wskoczyła do kopuły, ratując drugą. Gniew,
jaki rodził się w sercu był nie do pohamowania.
Głuche rżenie z olbrzymią mocą dobijało do mych uszu.Traciłam obraz, rozmywał się.
Leżąc
płasko, przejechałam po wilgotnej trawie, wracając w świat zupełnie
materialny. Mara musnęła mnie miękkimi chrapami po policzku.Ocknęłam
się, czując przelewającą się energię, wypełniającą wybrakowane i wyprute
miejsca.
-Długo czekałaś? – Odparła ze złośliwym uśmiechem na pysku.
-Musimy
tam dotrzeć. Obóz trzeci, nie ma czasu do stracenia.– Wskoczyłam klaczy
na grzbiet i pognałam w stronę wzgórza, za którym znajdowało się kilka
budynków. „Killer, trzymaj się…” – miałam jedynie nadzieję, że puma mnie
usłyszy.
Nie wiem, co się z Nimi dzieje. Nie wiem, gdzie są pozostali.Nie tak miało to wyglądać.
Wiem jedynie, że jestem gotowa się poświęć.
Ja
pieprzę, ale bezsens. 1. Nie podoba mi się. 2. Miało to wyglądać nieco
inaczej, ale jak widać – nie wyszło. Miałam napisać, gdzie są pozostali,
co się dzieje, chciałam jakoś to spleść, ale po prostu się pogubiłam.
Nie jestem w stanie sobie tego uzmysłowić, także napisałam własną
wersję, co w tym czasie robię. Tak, rudowłosa pokonana, a ja sobie
galopuję do obozu nr 3. 3.Cholernie krótkie. 4. Pewnie
mało z tego zrozumiecie. 5. Jeżeli coś się poskleja, to sory, kopiowałam
z worda. 6. Kto następny? 7. Wybaczcie, że tak mało kreatywne.
|
Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.
Chat
(25)
Event: "Poszukiwania zaginionego Orzecha"
(1)
Event: "Uchronić Stado przed Klątwą"
(4)
Event: "Wyprawa do Tinolandii"
(1)
Historia Stada
(29)
Historie
(10)
Inne
(10)
IPCY
(6)
Jedyny Słuszny Pan
(7)
Koniec początku początek końca
(4)
Konkursowe
(28)
Kosmici
(10)
Ludzie - opowiadanie stadne
(4)
Misja różowego rycerza
(2)
Nasza przeszłość
(25)
Nie powiązane ze stadem
(31)
Ogniska
(5)
Opowiadanie stadne
(20)
Opowiadanie świąteczne
(5)
Pierścień Czarnego Feniksa
(9)
Początek bez końca
(14)
Podobni do nas lecz bardziej okrutni
(7)
Poezja
(20)
Pożegnania
(12)
Proza
(420)
Przemyślenia
(7)
Tajemnica chatki
(4)
The Rush
(7)
Wybrańcy obrońcy stada
(23)
Z dziennika mamuśki
(4)
Z życia stada
(16)
Zadania
(36)
Zloty
(10)
Acebir
Acodine
Ai
Aldieb
Alethia
Altair
Anaid
Arashi
Arjuna
Asmodeusz
Aspeney
Baru Saya
Batista
BlackHollow
Corey
CrystalGlace
Dalia Seron
Destroy
Dragon Soul
Error Buen
Fene
Fragaria
Glola
Gold Fire
Hecate
Hiacynt
Imloth
Ireth
Jah
Jenna
Kayoko
Kirke
Kitsune
Koga
Kuo
Lady Killer
Liam
Luna
Membu
Mi-Chan
Michelle
Midnight
Mortis Tempesta
Naphill Naomi
Naysha
Neferetti
Nikita
Nitroglyzerin
Nyks
Padma
Quick Furious
Raksha Morte
Rozalia
Scarlett
Setenes
Seth
Syriusz
Szera
Team
Tee Saatus
Tequila Isha
Texi
Theliss Gesha
Tiara
Tiffany
Tin
Tristan
Valkkai
Vendela
Venus
Viera
Zbiorowe
Zoltan