Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

7 listopada 2010

[One winged angel I.] [CrystalGlace]

07 listopada 2010

   Ostrzeżenie: Cegle zebrało się na wyrzucenie z siebie żalów. Jeśli więc nie chcecie słuchać - nie musicie. Po prostu nie czytajcie.
***
Podkład
  Księżyc w pełni rozświetlał błękitnawą poświatą otoczenie. Dla niej jednak, Łowcy, ważne było tylko to, co znajdywało się przed nią -zwierzyna. Nie lubiła dnia, słońca i jego ostrego światła... Naobrzydliwie soczystej trawie, na tle pstrokatego otoczenia jejkruczoczarne futro doskonale się odznaczało, demaskowało ją. Jednak wnocy to ona stawała się Panią - gdy wszystko wokół szarzało i traciłobarwy, gdy inne stworzenia traciły wzrok... ona czuła się świetnie. To było jej królestwo. Cicha, zwinna, szybka, stapiała się idealnie istawała się niewidzialna, mogła bawić się ze zwierzyną i znęcać nawszystkie możliwe sposoby. Nic nie potrafiło przebić jej słuchu. Nic nie potrafiło przebić jej węchu. Nic nie potrafiło jej uciec, a nic nieodważyłoby się jej gonić... To ona tu rządziła. To ona dyktowaławarunki. Niczym wampir, noc należała do niej.
   Sunąc powoliwśród nieruchomej, bezbarwnej jak cała reszta otoczenia trawie,zbliżała się nieubłaganie do zwierzyny czarna śmierć. Długi, biczowatyogon ze złotym kłębem futra na końcu podrygiwał nieznacznie, jakby przygotowując się do uderzenia wiatru, które nastąpi za moment. Jeszczechwila... jeszcze troszeczkę...
   Nagle kawałek tła oderwał się odreszty i popędził w stronę niczego niespodziewającej się zwierzyny. Adrenalina wystrzeliła w żyły zwierzęcia i - gnane instynktem -popędziło w las, uciekając przed przeciwnikiem wiele od siebiemniejszym. Pewne jednak swej szybkości, zaczęło panicznie przeszukiwać las przed sobą, próbując znaleźć odpowiednie do ucieczki drzewo. Jest już tu, tuż tuż...
   Nagle nocną ciszę rozerwało przeraźliwe,potężne wycie. Łowca wbił kły w nogę swej zwierzyny i machałenergicznie łbem, rozszarpując ścięgna. Jednak ofiara nie miała zamiarupoddać się bez walki - rozwścieczona, że tak małe w porównaniu dosiebie stworzenie śmie na nie polować, odwróciła się i chwyciła wszczęki łeb napastnika, próbując oderwać go od swego ciała. Gdy jednak zorientowała się, z wrzaskiem bólu, że łącznie z Łowcą oderwie sobiekawałek mięsa, zmieniła taktykę - próbowała zmiażdżyć przeciwnikowiczaszkę. Zaciskając pysk coraz mocniej, z każdą chwilą wyczekiwałacharakterystycznego odgłosu łamanych kości. Usłyszała. Ale swoich.
  Las zatrząsł się od zwierzęcego, żałosnego wrzasku. Łowca puścił nogęofiary i popędził w las. Zaskoczona tym zwierzyna zapomniała na chwilęo bólu, zastanawiając się panicznie, co się stało. Gdy jednak nikłyblask nadziei zabłysł w jej sercu, natychmiast został zalany faląpaniki. Napastnik wrócił, pędząc z całą prędkością, celując w bokzwierzęcia. Zanim zorientowało się, co się dzieje, leżało już na ziemiprzez siłę uderzenia rozpędzonego przeciwnika. Przez potworny bólpołamanych żeber, dopiero po kilku sekundach zorientowało się, żeczyjeś szczęki chwytają za jedną z wystających kości. Nie rozumiejąc,nawet nie chcąc rozumieć, po co Łowca to robi, zamachnęło łbem,próbując go dosięgnąć. Chwytając rozpaczliwie za jego ciało, próbowałogo oderwać, ewentualnie zmiażdżyć bądź rozszarpać, ten jednak jakbynawet nie zauważał starań ofiary. Po chwili osiągnął cel - chwycił wszczęki jedno z żeber zwierzyny, wyłamał je i wbił w jej serce.
  Zeskoczył z olbrzymiego niedźwiedzia i otrzepał się z krwi. Spojrzał naswoje dzieło - zmasakrowane ciało z wiszącymi fragmentami ścięgien,przebitą przez połamane kości skórą, futro zabarwione na czerwono...oraz drastycznie wystające z boku żebro. Oblizał się i ruszył wolnymkrokiem w stronę swojej nory, rozkoszując się po drodze ciszą, spokojemoraz unoszącą się w powietrzu wonią świeżej krwi.
   Lubiła polować.Lubiła zabijać. Zadawanie innym cierpienia pozwalało jej zapomnieć ojej własnym, które ktoś jej zadał. Trzeba będzie wymyślić jakąś dobrąwymówkę... Zamordowanie szczeniaka? Nie, nie przejdzie. Naruszanieterenów? Tą posłużyła się ostatnio. Może coś w stylu "niedźwiedźzabijał dla przyjemności bezbronne zwierzęta, więc należało go zabić"?Tak, to by był dobre. Oczyściłaby przy okazji siebie z zarzutówrozszarpania stada jeleni, zrzucając to na miśka. "Martwy misio, dobrymisio. Łapkę poda, czy coś." Uśmiechnęła się do siebie, przypominającsobie Mooky'ego i jego teksty.
   - Nieładnie, Cegła, nieładnie - zacmokała.
   Odwróciła łeb w stronę głosu.
   - As? - wydusiła z siebie.
   - Nie mogę cię wiecznie kryć - powiedziała zmęczonym głosem leżąca na gałęzi irbisica.
   - Nie musisz - mruknęła, spuściła łeb i wznowiła swój marsz.
  - Stój! - zeskoczyła z drzewa i potruchtała za Crys. Po chwili zrównałasię z nią. - Zajmij się czymś kreatywnym, na przykład...
   - Zbieraniem znaczków? - rzuciła sarkastycznie.
  - Nie o to mi chodzi. Nie wiem... skombinuję ci zeszyt, coś do pisaniai kopa w zad. Pójdziesz w którąś stronę, opiszesz, co widziałaś i wrócisz.
   - Co niby widziałam? - odparła, nie rozumiejąc.
   -A skąd mam wiedzieć? Lubisz się włóczyć. Zostaniesz naszym HOTNowym odkrywcą i zdasz relację o dalekich, fantastycznych krainach zamieszkanych przez elfy, wróżki i roślinożerne smoki - uśmiechnęła się.
   - Ta - mruknęła, pewna, że przyjaciółka żartuje.
   - Idź, Cegiełko. Dobrze ci zrobi.
   - Czy ty mnie podejrzewasz o to, że jestem na tyle rozgarnięta, by chciało mi się coś notować? - prychnęła.
   - A skąd, absolutnie! Boże broń! Ale wiesz... Przynajmniej się czymś zajmiesz. Ty nie żyjesz, Crys...
   - Trupocegła - mruknęła.
   - ...tylko wegetujesz - kontynuowała. - Niczym kwiat. Kwiat, który boi się rozchylić płatki.
   - Za dużo razy mnie podeptano, As  - warknęła. - Wolę zwiędnąć z braku słońca niż zostać jeszcze raz przeżuta i wypluta.
   - To idźże w pizdu!
   - Przekonałaś mnie - prychnęła z uśmiechem.
   - Heh, wiedziałam, że mi się uda - odpowiedziała z wrednawym uśmieszkiem i zniknęła w ciemności.
  Crystal stała, zastanawiając się nad tym. Spontaniczna decyzja... aleczy dobra? Czy wyjdzie jej to na dobre? Skąd ma wiedzieć. Ale może tekilka tygodni odpoczynku nie są tak głupim pomysłem? Wracając do swojejnory, próbowała się oswoić z myślą, że zamiast spać przez cały dzień,będzie musiała ruszyć po świcie, czyli za kilka godzin. Gdzie pójdzie? Na północ - tam dalej nie zapuszczał się nikt. Więc z pewnością jesttam coś ciekawego.
***
  Bo wszyscy kochamy bezsensowne, chaotyczne i podejrzanie dziwne opowiadania. Hellyeah. Jak Cegiełka puści wodze fantazji, to dopiero zrobi się wesoło.
CrystalGlace (13:58)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz