01 listopada 2010
Zauważyłam łanie. Ściągnęłam torbę i ruszyłam do ataku.
Przyglądałam się przyszłej zdobyczy.
Kulała. Wyciszyłam oddech i skoczyłam na nią, zabijając szybkim ruchem łapy.
Złapałam martwe ciało w zęby i ruszyłam na polane. Położyłam obok drzewa, i postawiłam kartkę z napisem: "Należy do Tiff".
Uśmiechnęłam się i wróciłam do Naomi.
Ta w tak krótkim czasie upolowała 2 zające.
Co było trudne ponieważ na zachodnich terenach HOTN rzadko one występują.
Oczy zwierzęcia mówiły do mnie. Przymknęłam czarnawe ślepia i odwróciłam łeb.
Otworzyłam po raz kolejny.
-Dostałam wiadomość że na północy pojawiło się dużo jeleni. - spojrzała na mnie.
-To idziemy rzuciłam.
W
mojej torbie znalazły się dwa trupy. Szłyśmy powoli i ostrożnie. Agnes
ciągle rozstawiała półapki. Nie wolno było tracić czujności.
Nadeszłyśmy nad rzekę.
Woda była zimna.
Przerzuciłam torbę i złapała Mleko. Rozłożyłam skrzydła i... po chwili (dokładnie 11 sekund) byłyśmy po drugiej stronie.
Patrzyłyśmy na siebie z powagą. Nagle ni z tond ni z owąd wybuchnęłyśmy śmiechem.
Rozmawiając, szłyśmy na północ.
Wychodziłyśmy po woli z zachodnich terenów.
Zimny wiatr zawiał wprost na nas. Odpowiedział mu ciepły wiatr który ogrzał nas po zimnym podmuchu.
Nastał chłodny wieczór.
Nie doszłyśmy na północ. Rozejrzałam się szukając miejsca na posłanie.
-Tam - powiedziałam wskazując małą opuszczoną jaskinie.
Naomi zebrała liście i zaniosła do jaskini. Ja pozbierałam badyle by wytworzyć nam ognisko.
Przybyłam pierwsza. Wstałam i zaczęłam się przemieniać.
Moja sierść zaczęła wnikać i zamieniać w ludzką skórę.
kończyny wydłużyły się. Pysk zamienił się w twarz.
A skrzydła stały się 3 razy dłuższe.
Wyjęłam zapałki i podpaliłam wyschłe igliwie, które rozprzestrzeniły płomienia.
Moja kompanka wróciła po chwili po tym jak ogień się rozpalił.
Ułożyłam nam posłania.
Mleko powyrzucała różne części których nie zjemy.
Nadziałyśmy po kawałku mięsa na ostre patyki.
Trzymałam je nad ogniem, gdy Naomi wybierała się by poszukać wody.
Wyszła trzymając butelkę, zdobytą przeze mnie na ostatniej wyprawie do wioski ludzi.
Obok jaskini płynął strumień. Mięso nie zdążyło do końca się upiec jak zabójczyni królików wróciła.
Teraz zrobiło się przytulnie.
Brakowało tylko ładnego dywanu.
Zsunęłyśmy mięso na dwa wielkie liście, które miały nam posłużyć jako talerze.
Zaczęłyśmy sobie urywać po kawałku i zjadać.
Gdy byłyśmy napełnione. Każda napiła się troche wody. Wyłożyłyśmy się na liściach.
Nie dużo czasu upłynęło, gdy zapadłyśmy w sen.
Obudziło mnie...
CDN
~~~~~~~~
:P
[Edit] + się należy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz