23 października 2010
Postanowiłam napisać kilka słów o sobie, oczywiście trochę dłużej niż wczoraj. No więc...
Zaczęło się to tak...
Odkąd sięgam pamięcią, mieszkałam w wysoko położonej dolinie na Wzgórzach Północnych. Nasza wataha była dużą i silną grupą. Urodziłam się o godzinie 6:43 w wschód słońca. Od tego pochodzi moje imię. Przewodniczyły tylko wilczyce, ponieważ nie chciały, aby coś wymknęło się spod kontroli. miałam 3 miesiące, gdy zaczęto mnie szkolić na przyszłą władczynię watahy.Moja babcia - królowa, starała się jak najlepiej mnie wychować. Przez 4 miesiące nieustannie trenowałam siłę, charyzme i silną wole. Gdy nagle w 7 miesiącu mego życia, rodzice mnie zostawili i odeszli z większością naszego stada. Moje życie legło w gruzach, lecz starałam trzymać się na równi. Przez kolejny rok nie miałam łatwo. Starałam się dobrze wypełniać wszystkie moje obowiązki. Miałam półtora roku, gdy zmarła moja babcia. Miałam po niej przejąć kontrolę, lecz moja siostra, Melody, wtargnęła na tron. Zapanowała bieda i wieczne wojny domowe. Próbowałam z nią walczyć, lecz nie miałam tyle siły. W walce odniosłam liczne obrażenia, niektóre blizny zostaną do końca życia. Uciekłam. Przyrzekłam sobie, że już nigdy tam nie wrócę. Jednak tak nie będzię, będę musiała wkroczyć na rodzinne ziemie i odebrać panowanie złej siostrze. Po odejściu zostałam samotnikiem. Przemierzałam góry, pustynie i lasy, alby w końcu znaleźć swój cichy i ciepły kąt, gdzie mogłabym zostać już do śmierci. Pewnego dnia zmierzyłam się oko w oko z demonem. Był straszny. Wyglądał jak wielki, czarny kruk. Miał poszarpane skrzydła, z jego oczu sączyła się strumieniami krew. Wystarczył tylko jeden cios . Upadłam i straciłam przytomność. Leżałam kilka godzin w wielkiej kałuży krwi. Po przebudzeniu nie zorientowałam się, co się ze mną stało. Wyglądałam zupełnie inaczej. Stałam się dużą, śnieżnobiałą wilczycą, z oczami czarnymi, pełnymi pasji i chęci walki. Od tej pory radziłam sobie doskonale. W nocy musiałam przejść przez Las Melancholii położony na północy, daleko, daleko stąd . Napotkałam na swojej drodze szamana. Także był podróżnikiem. Niezapomnę jego słów do końca życia : " Pamiętaj córko, masz w sobie demona o potężnej mocy, lecz zmusić go musisz, do czynienia dobra, bo wymknąć spod twej kontroli się może. Idz na południowy wschód, tam znajdziesz odpoczynek i szczęśliwy los. " Podróżowałam jeszcze 16 dni. Co jakiś czas zdołałam tylko upolować jakąś małą sarnę , lub królika. Pewnej nocy, ułożyłam się już wygodnie do snu, gdy coś nagle mnie zaatakowało. Był to nieznany wilk, o brązowej sierść z mądrymi, błękitnymi oczyma. Walczyłam z nim, ile tylko sił. Nagle poczułam straszliwy ból, rozrywający mnie w środku.Straciłam panowanie nad sobą. Spojrzałam na przeciwnika, a ten padł półprzytomny na mokrą, wieczorną trawę. Podeszłam do niego i jednym szybkim ruchem rozerwałam mu brzuch. Leżał już martwy. Odeszłam. Znalazłam cichy zakątek, aby móc przespać się i zregenerować siły. O wschodzie słońca wyruszyłam w dalszą podróż. I tak oto natrafiłam na HOTN . Postanowiłam tu zostać, by móc spokojnie założyć rodzinę i zestarzeć się w dostatku i ciszy. Zaprzyjaźniłam się już z kilkoma osobnikami tutaj i mam nadzieję poszerzyć swoje znajomości w przyszłych dniach...
Dziękuję Wam, za to, że mogę znaleźć tu szczęście i przyjaciół, których w dzieciństwie nie miałam . Obiecuję robić wszystko co w mojej mocy, abyście byli moimi przyjaciółmi, nigdy wrogami. Dziękuję też, za miłe chwile spędzone wczoraj, za to, że mogłam się wygadać, że było mi miło, jak nigdy. Czuję się lepiej niż w domu, chociaż jeszcze tęsknię za rodzinnym stadem. Być może w przyszłości zbuduję własną watahę. Na wszystko przyjdzie czas. Dziękuję. Dobranoc. *uśmiechnęła się ze łzami w oczach i odeszła na spoczynek*
Zaczęło się to tak...
Odkąd sięgam pamięcią, mieszkałam w wysoko położonej dolinie na Wzgórzach Północnych. Nasza wataha była dużą i silną grupą. Urodziłam się o godzinie 6:43 w wschód słońca. Od tego pochodzi moje imię. Przewodniczyły tylko wilczyce, ponieważ nie chciały, aby coś wymknęło się spod kontroli. miałam 3 miesiące, gdy zaczęto mnie szkolić na przyszłą władczynię watahy.Moja babcia - królowa, starała się jak najlepiej mnie wychować. Przez 4 miesiące nieustannie trenowałam siłę, charyzme i silną wole. Gdy nagle w 7 miesiącu mego życia, rodzice mnie zostawili i odeszli z większością naszego stada. Moje życie legło w gruzach, lecz starałam trzymać się na równi. Przez kolejny rok nie miałam łatwo. Starałam się dobrze wypełniać wszystkie moje obowiązki. Miałam półtora roku, gdy zmarła moja babcia. Miałam po niej przejąć kontrolę, lecz moja siostra, Melody, wtargnęła na tron. Zapanowała bieda i wieczne wojny domowe. Próbowałam z nią walczyć, lecz nie miałam tyle siły. W walce odniosłam liczne obrażenia, niektóre blizny zostaną do końca życia. Uciekłam. Przyrzekłam sobie, że już nigdy tam nie wrócę. Jednak tak nie będzię, będę musiała wkroczyć na rodzinne ziemie i odebrać panowanie złej siostrze. Po odejściu zostałam samotnikiem. Przemierzałam góry, pustynie i lasy, alby w końcu znaleźć swój cichy i ciepły kąt, gdzie mogłabym zostać już do śmierci. Pewnego dnia zmierzyłam się oko w oko z demonem. Był straszny. Wyglądał jak wielki, czarny kruk. Miał poszarpane skrzydła, z jego oczu sączyła się strumieniami krew. Wystarczył tylko jeden cios . Upadłam i straciłam przytomność. Leżałam kilka godzin w wielkiej kałuży krwi. Po przebudzeniu nie zorientowałam się, co się ze mną stało. Wyglądałam zupełnie inaczej. Stałam się dużą, śnieżnobiałą wilczycą, z oczami czarnymi, pełnymi pasji i chęci walki. Od tej pory radziłam sobie doskonale. W nocy musiałam przejść przez Las Melancholii położony na północy, daleko, daleko stąd . Napotkałam na swojej drodze szamana. Także był podróżnikiem. Niezapomnę jego słów do końca życia : " Pamiętaj córko, masz w sobie demona o potężnej mocy, lecz zmusić go musisz, do czynienia dobra, bo wymknąć spod twej kontroli się może. Idz na południowy wschód, tam znajdziesz odpoczynek i szczęśliwy los. " Podróżowałam jeszcze 16 dni. Co jakiś czas zdołałam tylko upolować jakąś małą sarnę , lub królika. Pewnej nocy, ułożyłam się już wygodnie do snu, gdy coś nagle mnie zaatakowało. Był to nieznany wilk, o brązowej sierść z mądrymi, błękitnymi oczyma. Walczyłam z nim, ile tylko sił. Nagle poczułam straszliwy ból, rozrywający mnie w środku.Straciłam panowanie nad sobą. Spojrzałam na przeciwnika, a ten padł półprzytomny na mokrą, wieczorną trawę. Podeszłam do niego i jednym szybkim ruchem rozerwałam mu brzuch. Leżał już martwy. Odeszłam. Znalazłam cichy zakątek, aby móc przespać się i zregenerować siły. O wschodzie słońca wyruszyłam w dalszą podróż. I tak oto natrafiłam na HOTN . Postanowiłam tu zostać, by móc spokojnie założyć rodzinę i zestarzeć się w dostatku i ciszy. Zaprzyjaźniłam się już z kilkoma osobnikami tutaj i mam nadzieję poszerzyć swoje znajomości w przyszłych dniach...
Dziękuję Wam, za to, że mogę znaleźć tu szczęście i przyjaciół, których w dzieciństwie nie miałam . Obiecuję robić wszystko co w mojej mocy, abyście byli moimi przyjaciółmi, nigdy wrogami. Dziękuję też, za miłe chwile spędzone wczoraj, za to, że mogłam się wygadać, że było mi miło, jak nigdy. Czuję się lepiej niż w domu, chociaż jeszcze tęsknię za rodzinnym stadem. Być może w przyszłości zbuduję własną watahę. Na wszystko przyjdzie czas. Dziękuję. Dobranoc. *uśmiechnęła się ze łzami w oczach i odeszła na spoczynek*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz