21 stycznia 2012
Szłam
pustą uliczką rozglądając się dookoła, chłonąc przyjemny widok kamienic
o zmroku. Wszystko wydawało się takie spokojne, ale czegoś brakowało.
Kogoś, kogokolwiek z kim mogłam porozmawiać. Na tym wypustoszałym placu,
na który doszłam słychać było tylko moje kroki i trzepot skrzydeł
odlatujących gołębi, lekceważących mnie.
Wiem, że ty do mnie mówisz, wiem i wszystko słyszę
Nie mogę odpowiedzieć, przy drodze drzewa liczę
Nie mogę odpowiedzieć, przy drodze drzewa liczę
Niby
powietrze nie miało mnie dosyć, nadal dawało się wciągać, oddychać
sobą, ale i tak sprawiało wrażenie zmęczonego moją obecnością w tym
opuszczonym miasteczku, w którym od dawna nie musiało być wykorzystywane
przez ludzi. Ono też nie zawracało sobie głowy moją obecnością, gdyby
tak było smakowałoby lepiej.
Czasami
lepiej jest po prostu zostawić bez słowa i trzymać w niepewności, bawić
się tym. Może te gołębie przyjdą, gdy wyciągnę suchy chleb, który tak
lubią, a może jednak postanowią mnie dobić i odlecą razem z północnym
wiatrem, by już nigdy nie wrócić? Bez zapowiedzi, bez pożegnania. Nie
wiem.
Stałam
tam patrząc pusto na ptaki czekając na ich decyzję. Czy zostawią mnie
samej sobie, czy powrócą? Nie chciałam im się narzucać, więc stałam. Na
usta cisnęły mi się przeróżne słowa, że powinny być ze mną w tym
opuszczonym miejscu, ale nie chciałam ich wystraszyć, nie chciałam nic
robić. Chciałam cieszyć się chwilą, w której były. Póki jeszcze były.
Nagle
usłyszałam głośny trzepot skrzydeł i kolejna chmura ptaków wzbiła się
do lotu widząc mnie. Wystraszyłam je, ale wiedzą, że tu dostaną jeść.
Więc wrócą, wrócą i to niebawem. Albo znajdą inne gniazda, inny chleb,
innych ludzi. I nigdy ich już nie zobaczę. Nie wiem, nie powiedziały mi.
Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła Cię na drugi plan
Czekanie sprawia ze gorzknieje cala słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedna stronę stąd
Okłamali mnie z nadzieją że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek który z siebie sam pokaże mi jak
Kto pokaże mi jak?
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła Cię na drugi plan
Czekanie sprawia ze gorzknieje cala słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedna stronę stąd
Okłamali mnie z nadzieją że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek który z siebie sam pokaże mi jak
Kto pokaże mi jak?
[Nawet nie sprawdziłam, wybaczcie. Piosenki: Luxtorpeda - Autystyczny, Coma - Leszek Żukowski.]