__________________________________________
<podkład: Two Steps from Hell - After the Fall>
'-Tym razem umrze.
-Są ludzie, którzy muszą to zrobić, by dokończyć walkę.
-Walkę?
-Tak. Ta walka nazywa się życiem.'
~”Bleach”
Idę
brzegiem plaży. Krok za krokiem. Woda delikatnie obmywa stopy,
zacierając pozostawione na piasku odciski. W sekundzie nagle znika ślad,
który był dowodem życia. Znika samo życie… Splatam dłonie za plecami i
unoszę twarz ku słońcu. Wiatr szybko zaczesuje włosy na oczy. Jednak
dalej idę, chociaż wzrok spowija cień. Kąciki ust unoszą się w bladym,
smutnym uśmiechu.
Ślady giną tak szybko jak
życie, uczucia, słowa. Co z tego, że złożę bezsensowne metafory, skoro
będą to niczego niewarte słowa. Puste jak ja. Nic niewarte jak ja.
Złudne i przemijające. Zatrzymuję się, a zimna woda muska delikatnie
skórę. Po co iść, skoro nic po mnie nie zostanie? Upadam na kolana i
przysiadam na piętach. Po co wracać, skoro tam i tak nic nie znajdę?
Oplatam ramiona i opieram czoło o nogi. Po co trwać, skoro i tak byt nie
jest niczego wart? Zamykam oczy, pozwalając by słona woda zmieszała się
ze łzami. By owinęła moją postać i zabrała ją ze sobą. Utopiona w morzu
własnych smutków i żalów. Czekając na ostatnie uderzenie serca. Nikt
nie zauważy. Ślady zmyje woda. Czuję jak ból rozrywa klatkę, ale nie
podnoszę się. Nie otwieram ust. Zaciskam mocniej zęby, dalej siedząc
skulona. Powoli tonąc. Zamieniając się w zimną skałę. Kim właściwie
jestem? Nie, nie kim, a czym. Siedzę tak w bezruchu, a w środku rzucam
się na wszystkie strony. Wyrwać się. Zostawić wszystko. Pozwolić sobie
zwariować, nie zwracają uwagi co dalej. Więc? Dlaczego dalej leżę,
użalając się nad sobą? Dlaczego..
Nieważne…
Zresztą…
I tak to tylko słowa…