24 stycznia 2012
Neferetti
bez pośpiechu wybierała ścieżki wśród skał. Była w drodze już od kilku
godzin, choć słońce dopiero przed chwilą ukazało się nad horyzontem.
Wilczyca nie powiedziała dziś jeszcze ani słowa, głęboko zamyślona; na
jej szyi wisiał podarowany jej przez Miriel kryształ - mniej więcej
wielkości łapy, zmieniający często barwę - raz zielony, raz błękitny,
raz znowu biały, choć Neferetti o tym rzecz jasna nie wiedziała -
emanujący dziwną energię, która jeszcze tydzień temu przyprawiała Neff o
zawroty głowy, choć teraz już szczęśliwie przyzwyczaiła się do tego.
Za wilczycą lekko płynął w powietrzu Dakao, podążający za nią jak cień, równie milczący jak ona sama.
Instynkt
prowadził Neferetti wzdłuż urwiska. Dakao zagwizdał cicho, niepewnie
spoglądając w dół, ale uspokoił się nieco na dźwięk łagodnego "Io, Dakao, io"
i podfrunął bliżej do swojej towarzyszki, która w tym momencie
zatrzymała się, czując znajome drganie na granicy umysłu i obróciła się w
kierunku dużego głazu kilkadziesiąt metrów od niej. Zza kamienia
ukazała się duża głowa orła, za którą podążyło masywne lwie ciało,
zaopatrzone w parę wielkich, silnych skrzydeł.
Gryf.
Krzycząc
agresywnie, stworzenie powoli szło w stronę Neferetti i Dakao. Dookoła
pojawiły się jeszcze trzy gryfy, odcinając wszelkie drogi ucieczki - z
wyjątkiem powietrza i urwiska.
- Dakao, waree - rzuciła wilczyca w stronę swego przyjaciela, który spojrzał na nią z niedowierzaniem. - Waree!
- krzyknęła jeszcze raz i ptak wreszcie poderwał się do ucieczki. Dwa
gryfy rzuciły się za nim w pogoń, dwa pozostałe rzuciły się na
Neferetti. Ta instynktownie odskoczyła do tyłu, lądując na samym skraju
urwiska. Ostrzeżenie przyszło za późno - skała pod tylnymi łapami
złamała się i Neff, straciwszy równowagę, runęła w dół.
W tym momencie kryształ zabłysnął oślepiającym światłem, a Neff poczuła, że dzieje się z nią coś dziwnego.
Serce
zaczęła pracować szybciej. W mięśnie, wyniszczone treningiem szóstego
zmysłu, wstąpiła nieznana dotąd siła. Zniknęło futro, zastąpione gładką
skórą. Ogon stał się cieńszy i dłuższy, włosy zostały zastąpione
grzebieniem, nad uszami pojawiły się dwie dodatkowe kości, pysk wydłużył
się i wypełnił ostrymi zębami.
A co najważniejsze, na grzbiecie pojawiły się dwie dodatkowe, wielkie kończyny.
Trzy
sekundy później ujrzała pod sobą ostre kamienie, ku którym spadała.
Instynktownie machnęła skrzydłami i uniosła się do góry, unikając
śmierci.
... Ujrzała?
... Skrzydłami?
__________________________________________
Po
ucieczce przed gryfami, Neferetti i Dakao zatrzymali się na odpoczynek
nad małym górskim jeziorkiem. Dakao nie spuszczał wzroku ze swej
towarzyszki. Ona zaś również patrzyła na niego przez dłuższą chwilę -
dotąd nie wiedziała, jak naprawdę wygląda - aż powoli, ostrożnie
wyciągnęła podobną do lwiej łapę i, uważając by nie zranić przyjaciela,
pogłaskała jego pióra. Następnie rozejrzała się dookoła - na góry,
trawę, niebo - dopóki nie nabrała odwagi i spojrzała w dół, na swoje
odbicie w wodzie.
Ujrzała smoczy łeb z grzebieniem i parą
długich rogów, wokół jednego z których uwiązana była wstążka, do tej
pory zasłaniająca jej oczy. Ujrzała też parę żółtych ślepi, wpatrujących
się w nią. Neff długo patrzyła na swoje odbicie, niepewna, co ma o tym
myśleć.
Gdy już pierwszy szok minął, spojrzała za siebie, na
swoje ciało. Delikatnie dotknęła łapą skóry i grzebienia wyrastającego
na zgięciu każdej nogi. Machnęła długim ogonem, także zakończonym
podobną do owych grzebieni błoną i o mało nie uderzyła Dakao, za co
natychmiast go przeprosiła. Na koniec wreszcie rozciągnęła długie,
typowe dla smoków, błoniaste skrzydła.
Odetchnęła głęboko. Stała się smokiem. To był prezent od Miriel.
Po chwili poderwała się do lotu i razem z Dakao ruszyła w kierunku domu.
__________________________________________
Gdy
już byli blisko, smoczyca wylądowała na ziemi, kilkadziesiąt metrów od
siedziby stada. Zamknęła oczy i wezwała smoka do ukrycia się. Ciało
skurczyło się i ponownie stało słabsze, choć zwinniejsze. Rogi, skrzydła
i grzebienie zniknęły, skórę ponownie pokryło futro, ogon także wrócił
do poprzedniego wyglądu. Na szyi (teraz już) wilczycy pojawił się
kryształ.
Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie i, z Dakao na ramieniu, wróciła do domu.
Wiem, wiem, kiepskie. Ale nie czuję się ostatnio najlepiej.
Chciałabym poprosić o zmianę mojej foty na tą oraz dodanie mojej przemiany. Obie narysowane przez mnie.
Tyle na razie, bla bla bla, dziękuję za uwagę.