Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

25 stycznia 2012

Wyjątkowa cz.III [Padma]

25 stycznia 2012

[MUZA: http://www.youtube.com/watch?v=24P0VnJENq8&feature=related ]
Ciężko oddycham, z wyciągniętą ręką, oczy obcego mężczyzny skierowane są w moją stronę. Kiedy moja dłoń powoli opada, on odkłada broń trzymaną przy ciele staruszki. Ona klęczy przed nim, przykuta do ściany, cała pokaleczona.Na tą chwilę nie jest dla mnie ważne nic... Czas w mojej głowie jakby zwalniał, a ja przyspieszałam. Zaczynając od powolnego kroku, kończąc na biegu omijam faceta i przykucam przy Annabel chwytając jej zmarnowaną twarz w dłonie.
- Ann... - do oczu napływają mi łzy. - Boże Ann, co ty tu robisz? - jedna z nich spłynęła do moim poliku.
- Dlaczego? - wyszeptała do mnie cicho. - Robiłam wszystko... Przepraszam. - wróżka też zaczęła płakać, spojrzałam na nią pytająco.
- To cię zgubiło Annabel. - prychnął mężczyzna. - wykorzystałem twoje połączenie z nią, potem wystarczyło wysłać hipnozera i dziewczyna dotarła tu. - dokończył przyglądając się nam. Dopiero wtedy odwróciłam twarz w jego stronę z ponurą miną. Odłożyłam delikatnie głowę staruszki na jej ramię.
- Uwolnij ją! Natychmiast! - warknęłam w jego stronę.
- Złudzająco mi ją przypominasz. - naglę stał przede mną i dotknął dłonią mojego polika. - Te włosy, ta twarz... - chwycił kosmyk opadający mi na czoło i powąchał. - Te smutne oczy... Tak, wtedy miała bardzo smutne... i przerażone. - patrzył mi w oczy. Nagle poczułam jak kolejne łzy spływają po moich polikach, odruchowo przymykam powieki. Zaciskam mocno zęby i zwijam dłoń w pięść. - Ile ja bym dał za te oczy. - dodał, prawie że nie słyszalnie.
- Teraz ci się jej zachciało?! Teraz?! - Uderzam go w tors z całych sił. Mężczyzna uderza w ścianę i zatrzymuje się na niej. - Nie sądzisz, że jest nieco za późno na wspominki jej oczu?! Włosów, twarzy, nosa, czy chuj wie czego?! - Stałam wpatrzona w niego, nadal zaciskając pięści. Facet podniósł się z uśmiechem, otrzepał z tynku i zaśmiał.
- Wybuchowy charakterek to chyba masz po tatusiu. - uśmiechnął się do mnie cynicznie.
- Nawet nie waż się nim nazywać rozumiesz?! - Krzyknęłam bardzo głośno, a temperatura w pomieszczeniu zaczęła stopniowo rosnąć.
- Oho.. trudno to opanować co nie? Ale lepiej się zastanów czy to  dobry pomysł, robi się trochę duszno... - cyniczny uśmieszek nie znikał z jego twarzy, podniósł rękę i wskazał Annabel. Odwróciłam głowę w jej stronę, szybko się uspokoiłam i podbiegłam do niej.
- Ann? Ann? Wszystko dobrze? Przepraszam, zupełnie zapomniałam... - pogładziłam ją po głowie.
- Padmo nie powinno cię tu być... To ja przepraszam... - chwyciła moją dłoń, opadała z sił, coraz bardziej. Musiałam ją stąd zabrać.
- Czego od niej chcesz?! - spojrzałam na niego z odrazą w oczach.
- Ona.. Hmm ma tylko 2 zadania, jedno wypełniła.
- Zadania?! Widzisz jak ona wygląda?! Nie da rady nic już zrobić! Wypuść ją! - podniosłam się szybko.
- Do tego nie potrzeba wiele wysiłku. - Zaśmiał się. - Poradzi sobie, pomogę jej. - Cofnęłam się kilka kroków i przymrużyłam oczy słysząc to.
- Jakie to zadania..?
- Zwabić cię tu.. drugie pozostanie moją małą tajemnicą. - podszedł bliżej mnie, chciał położyć rękę na moim ramieniu, odtrąciłam ją.
- W tatusia się już nie pobawisz... - mruknęłam. - Więc sobie daruj. - W odpowiedzi usłyszałam śmiech.
- Uwierz, nie o to mi chodzi... To nie ojcowska troska, lecz twoja wyjątkowość przywiodła cię aż tutaj.
- Co proszę? - Kolejna tajemnica? Pomyślałam i spojrzałam na wróżkę.
- Wiesz dużo moja droga, ale nie wszystko. - Z niewielkiego wazonu wyciągnął mały, wąski sztylet, na którego widok oczy Ann powiększyły się 2-krotnie.
- Co to jest? - Spojrzałam raz na niego raz na nią.
- Nie, nie rób tego, nie tak... - usłyszałam cichy głos wróżki.
- Milcz... - facet spiorunował ją wzrokiem - Teraz ci się gadać zachciało?
- O co tu chodzi?! - Krzyknęłam.
- To klucz... - Ponownie pojawił się przede mną i pogładził moje oczy palcem, wcześniej zdążyłam je zamknąć. Kiedy przestał otworzyłam jedno z nich.
- Do?
- Do twojej wyjątkowości. - uśmiechnął się chytrze. Chwycił moją dłoń. - Widzisz Padmo, jest coś co powinnaś wiedzieć... - spojrzał mi w oczy. - Nie bez powodu... dałem twojej matce ciebie...
- Dałeś?! Ty ją zgwałciłeś! - wyrwałam dłoń i odsunęłam się od niego.
- Ciiii... - położył palec na moich ustach i założył mi włosy za ucho, ponownie chwytając za rękę. - Ona.. miała specyficzne zdolności. Jej tajemnicą były oczy... - uśmiechnął się. - Teraz chyba rozumiesz, dlaczego bym je teraz chciał.
- Idiota... - skrzywiłam się w nieprzyjemnym grymasie.
- Widzisz, ale niestety ich nie mam, za to mam twoje.
- Moje to mam ja i są całkowicie zwyczajne. - burknęłam.
- I tu się mylisz... - pokiwał mi palcem i uderzył nim w mój nos - Ten klucz, sprawi, że twoja zdolność się uaktywni.
- Przestań! - krzyknęła Ann. - Milcz! Zamknij się! - zaczęła kaszleć. On nie zwrócił na nią uwagi, ale ja tak. Naglę poczułam ból i spojrzałam na swoją dłoń, która właśnie została rozcięta, tym niewielkim sztyletem.
- Auć! Co jest?! - spojrzałam na faceta, szedł on w stronę wróżki.
- To jest klucz, a to zamek do niego. - Wskazał Annabel. - a dokładnie, jej serce. Zaraz będziesz wiedzieć jak to jest... - Właśnie dotarło do mnie co tu się dzieje, wyłączyłam się, nie słyszałam co mówił dalej.. Zastygłam w bez ruchu. Powoli skierowałam wzrok ku dwójce osób. Zerwałam się naglę i wskoczyłam na jego plecy łapiąc rękę trzymającą sztylet.
- Nie! Nie zrobisz tego! Ona mi pomogła! Nie chce wiedzieć jak to jest! - Zaczęła się szarpanina. Sztylet wypadł z jego dłoni i wylądował przy nogach Ann.
- Okłamała bo chciała żyć! I nie obchodzi mnie czego ty chcesz! - Poczułam jego dłoń na swojej szyi, rzucił mną, przeturlałam się po ziemi i lądując na plecach złapałam za ramię, które najwyraźniej mi złamał. Spojrzałam w ich stronę.
- Nie! - krzyknęłam, ale było za późno... Sztylet właśnie wylądował w sersu Annabel, która wydała w siebie głębokie westchniecie i wyzionęła ducha... Podniosłam się na kolana. - Nie.. Nie.. Nie! - Do oczu napłynęły łzy, podniosłam się i pobiegłam w ich stronę. Odepchnęłam go od jej ciała i przyklękając otuliłam ją ramieniem - Ann... Coś ty narobił?! - pogładziłam jej bladą twarz, poczułam lekkie ukucie w oczach. - Co ty zrobiłeś?! - spojrzałam na niego. Nagle obraz zamazał się całkowicie, a oczy zaczęły strasznie piec. Chwyciłam się za nie i krzyknęłam z bólu.
- Twoja krew złamała pieczęć... - usłyszałam jego głos nad sobą. Położyłam się na podłodze i wiłam z bólu. Myślałam, że zaraz je sobie wydłubię. Uderzyłam w podłogę, wbiłam paznokcie w rękę, podrapałam się aż do krwi...
 W końcu ból ustał. Leżałam wykończona na podłodze i patrzyłam w sufit. Poczułam, że ktoś zakłada mi coś na twarz, były to okulary.
- Jeżeli nie chcesz komuś zrobić krzywdy, to lepiej je noś... Jeżeli użyjesz oczu na mnie, okulary te znikną, a ty nie będziesz mogła normalnie spojrzeć na swoich przyjaciół. Minie trochę czasu, zanim się zregenerujesz... Wtedy zaczniemy...
Zamykam oczy, a kiedy je otwieram leże na swojej kanapie i patrzę w sufit.. Sen? Podnoszę się szybko i dotykam oczu... A raczej tego, co je przysłania...
- To nie sen... - te słowa ledwo przechodzą mi przez gardło, łapie pierwszą lepsza poduszkę i kładę się skulona na kanapie. Boję się.. cholernie boję się zdjąć te piekielne okulary... Boję się, że to wszystko się zdarzyło... Ale przecież..
Przecież tak właśnie jest... Leże na kanapie i patrze w sufit, przez ciemne... Prawie czarne okulary...
Padma (19:12)