Bill [ Padma ]
12 marca 2012
[Muza: http://www.youtube.com/watch?v=ZEVIeErWcnU
Pewnie będzie za długie ] - Masz.. – zdusiłam w dłoniach ciemne okulary i rzuciłam mu pod nogi. – Twoja zabawa dobiegła końca. – Spojrzałam na niego wściekła. – Usłyszę o tobie jeszcze raz, a ten wzrok przetestuje na twoim prywatnym tyłku. – Mówiłam to lekko uniesiona. On stał zdziwiony, jego plan nie wypalił, bynajmniej nie do końca, a mnie to strasznie satysfakcjonowało. Odwróciłam się i powoli ruszyłam długim korytarzem. Przymknęłam oczy i wciągnęłam ostatni raz powietrze pachnące starymi murami tej budowli. Uśmiechnęłam się i otworzyłam szeroko oczy. Tak, w końcu widzę wszystkie kolory, nic nikomu nie zrobiłam przez czas mojej próby. Byłam z siebie strasznie dumna. Kiedy tylko wyszłam na zewnątrz zaczęłam się śmiać. Sama nie wiem z czego, po prostu wszystko dookoła mnie bawiło. Rozłożyłam szeroko ręce i pozwoliłam by wyobraźnia zabrała mnie gdzie tylko chciała. Obracałam się dookoła własnej osi, przesuwałam powoli po chodniku. W pewnym momencie zatrzymałam się i w podskokach ruszyłam w stronę miasta. Delikatny wiatr rozwiewał moje kruczo czarne włosy na różne strony, uwielbiałam to uczucie. Zwolniłam trochę tępa, teraz szłam normalnie i dotykałam dłońmi każdej rośliny napotkanej na ich drodze. Im bliżej byłam miasta, tym mniej miałam do dotykania. Kiedy dotarłam do jego granic sięgnęłam jeszcze po jednego z moich cukierków, włożyłam do buzi i z uśmiechem na ustach ruszyłam ulicą. Kilka osób przyglądało mi się dziwnie, inni jakby trochę kojarzyli. Ostatnimi czasy nawet często tędy przechodziłam i sama poznawałam kilka twarzy. Miasto nie było za duże i jak każde miało swoich dobrych i tych mniej wychowanych obywateli. Kilka metrów przede mną zobaczyłam grupkę młodych chłopaków.. uf.. przepraszam.. mężczyzn.. Bynajmniej za owych tacy się uważają.. Westchnęłam cicho, szósty zmysł podpowiadał mi, że nie przejdę tam spokojnie. Z czystej ciekawości, której nie powiem czasem żałuję, nie zmieniłam trasy, ruszyłam prosto na nich.
- Patrzcie, patrzcie, idzie jakaś młoda cipka… – usłyszałam ich szepty i śmiechy. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Dojrzewanie… Kto to wymyślił? Udając normalnego człowieka, przemilczałam ich ciche wypowiedzi i coraz bardziej się zbliżałam.
- No Fredek, teraz twoja kolej. – Jeden z nich powiedział do dosyć sporego osiłka i poklepał go po ramieniu.Zastanawiałam się czy chcą mnie pobić, ale kiedy usłyszałam głupawy śmiech mięśniaka, dotarło do mnie, że chyba nie jest w pełni zdrowy umysłowo. Byłam już bardzo blisko, zaczęły się ciche gwizdy i udawane wzdychania, które zlałam całkowicie. Przeszłabym tam spokojnie, gdyby nie ręka Fredzia, wędrująca prosto w stronę mojego pośladka. Szybkim ruchem chciałam zatrzymać jego dłoń ale… Naglę jakby z nikąd pojawił się za mną wysoki brunet. Chwycił mięśniaka za rękę i wykręcił mu ją w tył. Usłyszałam tylko strasznie babski pisk, a za raz po tym wiązankę pt. ,,co ty robisz skur…elu?!,,
- Rączki cię już nie świerzbią? Zamiast opychać się sterydami lepiej przysiądź przy książkach gówniarzu… – towarzyszy pakusia już dawno nie było, brunet puścił jego rękę i sprzedał mu lekkiego kopa. – Spadaj. – Pokazał chłopakowi ulicę, w której ten błyskawicznie zniknął. Wtedy spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, jak na obcego był bardzo przystojny.
- Dzięki. – Zerknęłam na chłopaka i chcąc się szybko wycofać, ruszyłam dalej ulicą.
- Jesteś tu nowa? – Dogonił mnie i zapytał.
- Powiedzmy.. – Założyłam włosy za ucho i ponownie na niego zerknęłam. W odpowiedzi zobaczyłam śliczny uśmiech.
- A mogę wybrać jakąś nagrodę? – Zatrzymałam się i spojrzałam na niego pytająco.
- Nagrodę?
- No wiesz w końcu uratowałem ci życie.. – Ponowne się uśmiechnął. Zaśmiałam się.
- Moje życie nie kończy się na pośladkach.. – Ruszyłam dalej nadal roześmiana. Pobiegł za mną.
- Ale pomogłem.. – Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jak pomagasz przejść babci na pasach to też wybierasz nagrodę? – Uśmiechnęłam się do niego pod nosem. Widocznie go to rozbawiło ale i przytkało. Szedł jakiś czas za mną, co chwilę na niego zerkałam i widziałam uśmiech, sama też się uśmiechałam i za każdym razem kręciłam lekko głową. W pewnym momencie chłopak przyspieszył tępa i stanął przede mną.
- Jestem Bill… – wyciągnął rękę. Trochę zdziwiona spojrzałam na niego i chwyciłam za dłoń.
- Miło mi Bill, jestem Padma. – uśmiechnęłam się.
- Hmm.. A więc Padmo.. Spotkasz się ze mną? – Znowu ten uśmiech. Spojrzałam za niego, zaraz będę wchodzić do lasu.. Ulokowałam z powrotem oczy w chłopaku.
- Dobrze.. – odpowiedziałam i kiwnęłam lekko głową, puszczając przy tym jego dłoń.
- To wtedy.. – chciał coś powiedzieć.
- Bądź jutro w południe pod cukiernią…- rzuciłam szybko i pobiegłam truchtem w stronę lasu.
- Hej ! Poczekaj… O 12?
- Tak. – krzyknęłam.
- Gdzie tak biegniesz? – usłyszałam jeszcze. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
- Na… Na grzyby.. – zaśmiałam się i pobiegłam dalej. W odpowiedzi usłyszałam też śmiech, przyspieszyłam i pobiegłam do domu.
_________________
Jeżeli może być to chciałabym na zaliczenie obecności to opowiadanko dać.
Pewnie będzie za długie ] - Masz.. – zdusiłam w dłoniach ciemne okulary i rzuciłam mu pod nogi. – Twoja zabawa dobiegła końca. – Spojrzałam na niego wściekła. – Usłyszę o tobie jeszcze raz, a ten wzrok przetestuje na twoim prywatnym tyłku. – Mówiłam to lekko uniesiona. On stał zdziwiony, jego plan nie wypalił, bynajmniej nie do końca, a mnie to strasznie satysfakcjonowało. Odwróciłam się i powoli ruszyłam długim korytarzem. Przymknęłam oczy i wciągnęłam ostatni raz powietrze pachnące starymi murami tej budowli. Uśmiechnęłam się i otworzyłam szeroko oczy. Tak, w końcu widzę wszystkie kolory, nic nikomu nie zrobiłam przez czas mojej próby. Byłam z siebie strasznie dumna. Kiedy tylko wyszłam na zewnątrz zaczęłam się śmiać. Sama nie wiem z czego, po prostu wszystko dookoła mnie bawiło. Rozłożyłam szeroko ręce i pozwoliłam by wyobraźnia zabrała mnie gdzie tylko chciała. Obracałam się dookoła własnej osi, przesuwałam powoli po chodniku. W pewnym momencie zatrzymałam się i w podskokach ruszyłam w stronę miasta. Delikatny wiatr rozwiewał moje kruczo czarne włosy na różne strony, uwielbiałam to uczucie. Zwolniłam trochę tępa, teraz szłam normalnie i dotykałam dłońmi każdej rośliny napotkanej na ich drodze. Im bliżej byłam miasta, tym mniej miałam do dotykania. Kiedy dotarłam do jego granic sięgnęłam jeszcze po jednego z moich cukierków, włożyłam do buzi i z uśmiechem na ustach ruszyłam ulicą. Kilka osób przyglądało mi się dziwnie, inni jakby trochę kojarzyli. Ostatnimi czasy nawet często tędy przechodziłam i sama poznawałam kilka twarzy. Miasto nie było za duże i jak każde miało swoich dobrych i tych mniej wychowanych obywateli. Kilka metrów przede mną zobaczyłam grupkę młodych chłopaków.. uf.. przepraszam.. mężczyzn.. Bynajmniej za owych tacy się uważają.. Westchnęłam cicho, szósty zmysł podpowiadał mi, że nie przejdę tam spokojnie. Z czystej ciekawości, której nie powiem czasem żałuję, nie zmieniłam trasy, ruszyłam prosto na nich.
- Patrzcie, patrzcie, idzie jakaś młoda cipka… – usłyszałam ich szepty i śmiechy. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Dojrzewanie… Kto to wymyślił? Udając normalnego człowieka, przemilczałam ich ciche wypowiedzi i coraz bardziej się zbliżałam.
- No Fredek, teraz twoja kolej. – Jeden z nich powiedział do dosyć sporego osiłka i poklepał go po ramieniu.Zastanawiałam się czy chcą mnie pobić, ale kiedy usłyszałam głupawy śmiech mięśniaka, dotarło do mnie, że chyba nie jest w pełni zdrowy umysłowo. Byłam już bardzo blisko, zaczęły się ciche gwizdy i udawane wzdychania, które zlałam całkowicie. Przeszłabym tam spokojnie, gdyby nie ręka Fredzia, wędrująca prosto w stronę mojego pośladka. Szybkim ruchem chciałam zatrzymać jego dłoń ale… Naglę jakby z nikąd pojawił się za mną wysoki brunet. Chwycił mięśniaka za rękę i wykręcił mu ją w tył. Usłyszałam tylko strasznie babski pisk, a za raz po tym wiązankę pt. ,,co ty robisz skur…elu?!,,
- Rączki cię już nie świerzbią? Zamiast opychać się sterydami lepiej przysiądź przy książkach gówniarzu… – towarzyszy pakusia już dawno nie było, brunet puścił jego rękę i sprzedał mu lekkiego kopa. – Spadaj. – Pokazał chłopakowi ulicę, w której ten błyskawicznie zniknął. Wtedy spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, jak na obcego był bardzo przystojny.
- Dzięki. – Zerknęłam na chłopaka i chcąc się szybko wycofać, ruszyłam dalej ulicą.
- Jesteś tu nowa? – Dogonił mnie i zapytał.
- Powiedzmy.. – Założyłam włosy za ucho i ponownie na niego zerknęłam. W odpowiedzi zobaczyłam śliczny uśmiech.
- A mogę wybrać jakąś nagrodę? – Zatrzymałam się i spojrzałam na niego pytająco.
- Nagrodę?
- No wiesz w końcu uratowałem ci życie.. – Ponowne się uśmiechnął. Zaśmiałam się.
- Moje życie nie kończy się na pośladkach.. – Ruszyłam dalej nadal roześmiana. Pobiegł za mną.
- Ale pomogłem.. – Uśmiechnął się zawadiacko.
- Jak pomagasz przejść babci na pasach to też wybierasz nagrodę? – Uśmiechnęłam się do niego pod nosem. Widocznie go to rozbawiło ale i przytkało. Szedł jakiś czas za mną, co chwilę na niego zerkałam i widziałam uśmiech, sama też się uśmiechałam i za każdym razem kręciłam lekko głową. W pewnym momencie chłopak przyspieszył tępa i stanął przede mną.
- Jestem Bill… – wyciągnął rękę. Trochę zdziwiona spojrzałam na niego i chwyciłam za dłoń.
- Miło mi Bill, jestem Padma. – uśmiechnęłam się.
- Hmm.. A więc Padmo.. Spotkasz się ze mną? – Znowu ten uśmiech. Spojrzałam za niego, zaraz będę wchodzić do lasu.. Ulokowałam z powrotem oczy w chłopaku.
- Dobrze.. – odpowiedziałam i kiwnęłam lekko głową, puszczając przy tym jego dłoń.
- To wtedy.. – chciał coś powiedzieć.
- Bądź jutro w południe pod cukiernią…- rzuciłam szybko i pobiegłam truchtem w stronę lasu.
- Hej ! Poczekaj… O 12?
- Tak. – krzyknęłam.
- Gdzie tak biegniesz? – usłyszałam jeszcze. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
- Na… Na grzyby.. – zaśmiałam się i pobiegłam dalej. W odpowiedzi usłyszałam też śmiech, przyspieszyłam i pobiegłam do domu.
_________________
Jeżeli może być to chciałabym na zaliczenie obecności to opowiadanko dać.